Aktualności
[MISTRZOSTWA ŚWIATA 2018] Jose Nestor Pekerman – więcej niż trener
Urodził się w Argentynie, ale jego korzenie sięgają nawet Polski. Pochodzi z żydowskiej rodziny, która wyemigrowała z Ukrainy. Ma także obywatelstwo kolumbijskie i prowadzi reprezentację naszego grupowego rywala na mistrzostwach świata w Rosji. Jose Nestor Pekerman uchodzi za jednego z najlepszych szkoleniowców w Ameryce Południowej. To ktoś więcej niż trener.
Dla Pekermana to trzeci mundial w roli trenera. W 2006 roku prowadził reprezentację Argentyny, cztery lata temu, dowodzona przez 68-letniego dziś szkoleniowca, Kolumbia odpadła w ćwierćfinale. W jego żyłach płynie polska krew, bo babcia była Polką. Razem z mężem opuściła Ukrainę, udając się do Argentyny. Ich wnuk przyszedł na świat w Villa Dominguez, jednym z głównych ośrodków ludzi żydowskiego pochodzenia w tym kraju. Dorosły Jose Nestor przeniósł się do Villa Crespo, dzielnicy Buenos Aires zamieszkanej przez Żydów. To jedyny przedstawiciel tego narodu w kolumbijskiej drużynie. Tym większą jest egzotyką w szatni, gdzie większość piłkarzy „The Cafeteros” to praktykujący katolicy.
Lepszy jako trener
Piłkarska kariera Jose Nestora Pekermana nie trwała długo. Skończyła się nagle i w przykry sposób. Już w wieku 28 lat musiał zdecydować się na radykalny krok w swoim życiu – zakończyć karierę. Plany pokrzyżowała mu kontuzja kolana. Uraz okazał się na tyle poważny, że dalsza gra nie miała sensu. Decyzję o zawieszeniu butów na kołku podjął więc z dnia na dzień. Trudno zaliczyć go do grona wielkich piłkarzy. W latach 1970-1974 grał w Argentinos Juniors, a potem w Independiente Medellin. Zrobił sobie dłuższą przerwę od piłki. Przez cztery był taksówkarzem. Ledwo wiązał koniec z końców, jeździł Renault 12.
W świadomości wielu utrwalił się właśnie jako skromny taksówkarz w samochodzie o wątpliwej jakości technicznej. Ze złośliwych komentarzy nigdy sobie nic nie robił. Nauczony był bowiem kultu pracy. W młodości imał się różnych profesji. Sprzedawał lody, pomagał w rodzinnej pizzerii. To jednak wtedy, kiedy woził ludzi po Buenos Aires zrobił papiery trenerskie, gdyż zawsze ciągnęło go do pracy z młodzieżą. Tak też zaczynał – od prowadzenia juniorów. Pewnego dnia postanowił złożyć aplikację do argentyńskiej federacji. Przygotował konspekt pracy. Był na tyle wiarygodny, że powierzono mu stery w drużynie juniorów. Od tej pory zaczęły się złote lata piłki młodzieżowej w Argentynie.
Pekerman zrewolucjonizował system. Stworzył podwaliny do przyszłych sukcesów, których sam był twórcą. Trzykrotnie zdobył złoty medal mistrzostw świata do lat 20. Zaczęło się od złota w Katarze (1995), potem w Malezji (1997). Sukces powtórzył w 2001 roku we własnym kraju. W federacji wyrobił sobie na tyle mocną pozycję, że gdy w 1998 roku otrzymał propozycję objęcia pierwszej reprezentacji, wytypował do tej roli Marcelo Bielsę. A swoje trzy pasy nazwał imieniem Katar, Malezja i Argentyna...
Odkrył Messiego
Nigdy nie bał się wyzwań, próbował swoich sił w pionie sportowym. Został dyrektorem II-ligowego Leganes. Niczego spektakularnego tam nie dokonał. Odkrył jednak piłkarza, za którego powinien mu dziękować cały świat. Podczas spotkania Barcelony C jego uwagę przykuł niepozorny, mikry zawodnik. Tak, to był Leo Messi. W porę zdążył interweniować, dzięki czemu Messi nie został skaperowany do młodzieżówki hiszpańskiej, zamiast tego zagrał w kadrze U-21 „Albicelestes”. To Pekerman dał potem szansę debiutu Messiemu w dorosłej reprezentacji. Gwiazdor Barcelony docenia wkład sędziwego trenera w jego rozwój. – Udzielił mi mnóstwo cennych wskazówek i nigdy tego nie zapomnę – podkreśla za każdym razem.
Z Kolumbią 68-latek pracuje od sześciu lat. Mimo początkowej niechęci ze strony kibiców i mediów, zjednał sobie opinię publiczną. Kiedy w świetnym stylu awansował na poprzedni mundial, uznano go za bohatera kraju. Po stronie plusów przypisywano mu zmysł taktyczny, nieprzewidywalność i umiejętność pogodzenia dobra wspólnego, czyli drużyny, kosztem interesu gwiazd. To dało efekt, Kolumbia dostała się do najlepszej ósemki. Nawet fakt, że na mistrzostwa nie mógł zabrać Radamela Falcao, przeszedł w kraju bez większego echa. W Kolumbii awans do drugiej rundy play-off przyjęto dobrze. Z kolei taki wynik w Argentynie w 2006 roku uznano za porażkę. Jose Nestor uniósł się honorem i ustąpił ze stanowiska. Potem przez kilka lat był na peryferiach dużego futbolu. Pracował w Toluce i Tiger UANL. Wrócił do gry przed mistrzostwami świata w Niemczech. A teraz ma za zadanie poprowadzić Kolumbię do sukcesów. Zaczął od porażki z Japonią, ale niedługo przekonamy się, czy znów potwierdzi, że jest nieprzewidywalny jeśli chodzi o zmiany.
Piotr Wiśniewski
Fot. EAST News