Aktualności

[MISTRZOSTWA ŚWIATA 2018] Javier Hernandez – po prostu „Groszek”

Reprezentacja27.06.2018 
Jest najskuteczniejszym piłkarzem w historii reprezentacji Meksyku. Uwielbia „tortas ahogadas”, a jego ulubionym numerem jest „14”, z którą grał na plecach ojciec. Ma ledwie 173 cm wzrostu, mało jak na napastnika, ale nie przeszkadza mu to w strzelaniu wielu goli głową. Javier „Chicharito” Hernandez przydomek zawdzięcza zielonym oczom. To także zasługa ojca piłkarza.

Większość kibiców bardziej kojarzy go jako „Chicharito”. Trudno żeby było inaczej, skoro na boisku występuje właśnie z takim przydomkiem. W dosłownym tłumaczeniu jest „Małym Groszkiem”. Pseudonim odziedziczył po ojcu... Javierze Hernandezie, byłym reprezentancie Meksyku. Ojciec był „Chichario”, czyli Groszkiem, stąd „Chicharito” jest tego mniejszą wersją. Przydomek nie wziął się znikąd. Javier i jego ojciec mają zielone oczy, co w Meksyku jest rzadkim zjawiskiem. My mamy więc „Grosika”, a Meksykanie „Groszka”. Piłkarza, który urodził się z instynktem strzeleckim. No ale skoro piłkę miał w genach (nie tylko ojciec, ale także dziadek reprezentował Meksyk), na starcie był w uprzywilejowanej sytuacji. Dobre geny i zmysł pod bramką zaprowadziły go na szczyt piłki klubowej (Manchester United, Real Madryt, obecnie West Ham United). Został także najlepszym strzelcem w historii drużyny narodowej (49 goli).

Speedy Gonzales

Wracając do podobieństw meksykańskiego „Groszka” z polskim „Grosikiem” warto zauważyć, że obaj to demony szybkości. Kamil Grosicki jest najszybszym naszym kadrowiczem. A Javier Hernandez to prawdopodobnie jeden z najszybszych zawodników świata. Osiem lat temu, na mundialu w Republice Południowej Afryki zmierzono mu prędkość i wyszło, że wynik 32,15 km/h to najlepszy rezultat na tamtych mistrzostwach. Nic dziwnego, że tak często ucieka rywalom. Ruchliwość i szybkość są znakami rozpoznawczymi Javiera Hernandeza. Umie robić pożytek ze swoich 173 cm wzrostu. Jest mały przez co sprawny. Tak jak słynna postać z kreskówki Walta Disneya – Speedy Gonzales. Wspomniane atuty są przydatne, zwłaszcza w tak siłowej lidze jak Premier League. Wszędobylski Meksykanin dobrze się w niej odnalazł. Swego czasu miał średnią: gol co 130 minut. W przeszłości lepszy wynik wyśrubowali tylko: Sergio Aguero, Thierry Henry, Ruud van Nistelrooy i Adam Le Fondre. – Dla mnie Premier League to najlepsza liga na świecie. Miałem trzy wspaniałe lata w Hiszpanii i Niemczech, ale to właśnie Anglia jest ważnym miejscem mojej kariery. Fajnie, że wróciłem do tej ligi – powiedział po podpisaniu kontraktu z West Ham United.

Wiara na pierwszym miejscu

„Chicharito” nie jest odosobnionym przypadkiem w Meksyku. Jak każdy rodak kocha futbol, na punkcie którego przeciętny Meksykanin ma bzika. Są jednak takie sfery życia, które uważa za dużo ważniejsze. Kiedy grał w Realu Madryt udzielił szczerego wywiadu, w którym mówił o Bogu. – Jestem bardzo wierzący, Bóg jest dla mnie wszystkim. Wierzę w to, że trzeba być dobrym człowiekiem, że nie można tworzyć zła na drodze do celu, że trzeba być uczciwym. To, że gram w Realu, nie oznacza, że jestem lepszym człowiekiem od chłopaka ze szkoły, ale przeżywam marzenie, które miałem od momentu gry na osiedlu. Na świat przyszedłem jako Javier Hernández i odejdę jako Javier Hernández, jako prosty człowiek – powiedział cytowany przez portal realmadryt.pl.

Wyjawił też, że przed meczem odmawia dwie modlitwy – „Ojcze Nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Dzięki wierze przezwyciężył trudny moment życia. – Od małego ciotka wpajała mi, żebym rozmawiał z Bogiem, żebym prosił o zdrowie, o spokój i żebym następnego dnia odpowiadał na to byciem dobrym człowiekiem. Od małego modliłem się. Jeśli chodzi o boisko, to po mundialu U-20 byłem całkowicie załamany, nie szło mi. Może nie myślałem o kończeniu kariery, ale było źle, myślałem o rozpoczęciu nauki. Jednak dostałem szansę gry w Chivas i podziękowałem za nią Bogu. Tak o nią prosiłem, że zacząłem dziękować na boisku za to, że mogę przeżywać marzenia – dodał w tym samym wywiadzie.

Symbolika liczby

Ojciec wywarł tak duży wpływ na Javiera Hernandeza, że ten uznał, że będzie grał z numerem „14” na koszulce. Dlaczego? Taki numer nosił właśnie Javier Hernandez senior. Z czternastką z tyłu  „Chichario” biegał przez całą karierę. Dziś ta sama czternastka straszy rywali Meksyku. I zajada się w „tortas ahogadas”, czyli tradycyjnej kanapce ze swojego rodzinnego miasta – Guadalajary. W skład kanapki wchodzi bagietka polana ostrym, czerwonym sosem, plus dodatki. Miłym dodatkiem kariery Hernandeza są występy na mistrzostwach świata. Był powołany do kadry w 2010 i 2014 roku. Jest też w Rosji. Marzy mu się powiększenie liczby trafień na tym wielkim turnieju. Póki co zatrzymał się na liczbie cztery.

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności