Aktualności
[MISTRZOSTWA ŚWIATA 2018] Hannes Halldorsson – piłkarz i reżyser w jednym
Piłkarski świat po raz pierwszy o kimś takim jak Hannes Halldorsson usłyszał podczas EURO 2016 we Francji. Islandczyczy byli rewelacją tego turnieju. Dotarli do ćwierćfinału, eliminując po drodze Anglię. Dumnych Synów Albionu powstrzymał właśnie rewelacyjnie broniący Halldorsson. Wtedy grał w Randers FC i mógł o sobie mówić piłkarz. W kilka lat udało mu się zrobić jako taką karierę, bo wydostał się z prowincjonalnej ligi islandzkiej, wylądował w Norwegii (Brann Bergen). Stamtąd przeszedł do Sandnes Ulf, następnie NEC Nijmegen i FK Bodø/Glimt. Mógł więc na jakiś czas zaprzestać reżyserki, którą zajmował się zawodowo. Futbol uprawiał bowiem amatorsko. Pasją do filmów zaraził się w młodości. W szkole średniej kręcił teledyski dla zespołu Nylon. Z czasem stał się wziętym reżyserem. Zajmował się reklamami. Przygotował klip na Eurowizję...
Przenosiny wszystko zmieniły. Zaczął w końcu zarabiać z piłki. Ale od przeszłości się nie odciął. Możliwe, że do zawodu filmowca kiedyś wróci. W każdym razie były pracodawca Halldorssona SagaFilm jest otwarta na ponowne zatrudnienie 34-latka. Przynajmniej takie dostał zapewnienie. Na razie został obwołany bohaterem Islandii. Pojawiły się nawet sugestie, aby zbudować pomnik z wizerunkiem bramkarza. A to dlatego, że w pierwszym starciu „Naszych chłopców” powstrzymał samego Leo Messiego. Argentyńczyk nie zdołał pokonać go z rzutu karnego.
Media oszalały
Po remisie 1:1 w tym wyspiarskim kraju zapanowała istna euforia. Na pierwszych stronach gazet rozpisywano się o świetnym występie piłkarzy. Najwięcej miejsca poświęcono rzecz jasna temu, który obronił jedenastkę. – Hannes to nasz nowy bohater, który stojąc naprzeciw Messiego i patrząc mu w oczy wzrokiem Wikinga doprowadził cały kraj do ekstazy nerwowej, a później wybuchu euforii. To był niesamowity mecz po niesamowitej grze – komentowali dziennikarze telewizji RUV. Żeńska część islandzkiej społeczności nagle zapragnęła mieć dziecko z Halldorssonem, a te brzemienne chciałby go za ojca chrzestnego swoich narodzonych dzieci. – Już od losowania grup rodzina i znajomi bez przerwy pytali mnie co zrobię, jak sędzia podyktuje rzut karny, a egzekutorem będzie Lionel Messi. Właśnie odpowiedziałem wszystkim na to pytanie – powiedział 34-letni bramkarz. I dodał, że po prostu odrobił pracę domową. – Oglądałem wiele jego rzutów karnych, tego jak się zachowuje. Próbowałem wejść mu do głowy, ale miałem też przeczucie, że to się tak potoczy – przyznał.
Był na tyle śmiały, że posunął się nawet do porównania Messiego z Cristiano Ronaldo. Włączył się zatem do ogólnoświatowej polemiki o wyższości jednego nad drugim. – W kwestii karnego, wiedziałem, że nie stoję na przeciwko Cristiano Ronaldo, który pokazał dzień wcześniej, dlaczego jest najlepszy na świecie, z całym szacunkiem do Messiego. Byłem bardzo pewny siebie – cytował słowa piłkarza dziennikarz Diego Martinez.
Zakręty losu
Hannes ma swoje wielkie chwile, jest dumą narodu, tymczasem pewne wydarzenie z życia mogło na zawsze zamknąć mu drogę do marzeń związanych z zostaniem zawodowym bramkarzem. W wieku 14 lat miał wypadek na snowboardzie. Uszedł z niego cało, ale pewna część ciała mocno odczuła upadek. Obolałe ramienie nie dało o sobie zapomnieć. W tamtym czasie, gdy był nastolatkiem, nie mógł wiedzieć jaka przyszłość przed nim. Tym bardziej nie mógł spodziewać się, że będąc w kwiecie wieku spotka go taki zaszczyt, jak udział w mistrzostwach świata. Przecież w młodości przeżył sporo rozczarowań. Już sam fakt, że wychował się na przedmieściach Rejkjaviku w mrocznym Breidholt, nie wróżył niczego dobrego. Tutaj bardziej narażony był na różnego rodzaju używki niż możliwość trenowania.
W dodatku, dorastał w czasach, kiedy system szkolenia na Islandii kulał. Brakowało profesjonalnych szkoleniowców, tym bardziej trenerów bramkarzy. Bo on zapragnął stanąć między słupkami. Zaczynał w miejscowym Leiknir. A bramkarskiego fachu uczył się sam. Codziennie stawał przed ścianą, kopał o nią piłkę i łapał. I tak w kółko. Miał 20 lat. – Byłem w takim punkcie, że mogłem zrezygnować z gry. Nikt mnie nie znal, nie wiedzieli o moim istnieniu. Tylko ja wierzyłem, że to się może udać. Jedyne co mogłem zrobić, to wziąć sprawy w swoje ręce – mówił po latach. Zawziął, chociaż myślał czy nie rzucić wszystkiego. Spodobało mu się imprezowe życie. W porę jednak się opamiętał, co jest także zasługą ojca, niegdyś bramkarza. Ruszył z miejsca. UMF, Stjarnan, Fram, Reykjavikur. Potem zagranica. W dorosłej reprezentacji zadebiutował w 2011 roku w meczu przeciwko Cyprowi. Pięć lat później bronił jak w transie na EURO. W minioną sobotę wygrał próbę nerwów z Messim. Nic nie dzieje się przez przypadek. Przed rozpoczęciem eliminacji do mundialu powiesił na ścianie obrazek z logiem mistrzostwa świata. Wpatrywał się w niego i snuł plany wyjazdu do Rosji. – To była pierwsza rzecz, jaką widziałem, gdy się budziłem i ostatnia, gdy kładłem się spać – powiedział. Siła woli i determinacja pozwoliły mu dojść do momentu, kiedy mówi o nim cała Islandia.
Piotr Wiśniewski
Fot. EAST News