Aktualności

[MISTRZOSTWA ŚWIATA 2018] Dele Alli – buntownik z wyboru

Reprezentacja18.06.2018 

Dzieciństwo rodem z brazylijskich faweli, zakrapiane alkoholem. Ulica, która wychowała i niechęć do nazwiska. To brzmi jak scenariusz filmu dokumentalnego, tymczasem dotyczy losów reprezentanta Anglii – Dele Alliego. Piłkarza tyleż utalentowanego, co krnąbrnego i o duszy buntownika.

Dele Alli i jego życie to materiał na dobry dokument. Urodzony w Milton Keynes, nie miał łatwego dzieciństwa. Nie dość, że wychowywał się w okrytej złą sławą dzielnicy Bradwell, to jeszcze dorastał bez ojca, który tydzień po narodzinach syna wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Ojciec, Kehinde Alli, prywatnie król nigeryjskiego plemienia (20 procent populacji tego kraju) i biznesmen, o istnieniu Dele'go przypomniał sobie gdy ten zarabiał już wielkie pieniądze. Matka piłkarza była alkoholiczką. W wieku 13 lat oddała go do adopcji. Rozstanie z synem było trudne, ale ostatecznie okazało się dla niego zbawieniem. Starałam się zrozumieć, że to jedyny sposób na to, by dać mu szansę na spełnienie marzeń mówiła. Adopcję uznała więc za drogę do nowego, lepszego życia dla swojego syna. – Chociaż pękało mi serce, to musiałam zgodzić się na jego odejście, by zapewnić mu lepszą przyszłość. Wiedziałam, że tylko w ten sposób dam mu szansę na zostanie profesjonalnym piłkarzem – przyznała.

Nastoletni Dele trafił do Sally i Alana Hickfordów, na których mówił: „mama” i „tata”. Agentem zawodnika został Harry Hickford, syn Sally i Alana. Przeszłość wywarła na nim tak duży wpływ, że postanowił się od niej odciąć. Wydarzenia sprzed lat oraz determinacja prawowitych rodziców w naprawieniu niezdrowych relacji z synem, sprawiły, że wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że z nazwiskiem „Alli” nic go nie łączy. – Na koszulce wolę mieć imię – zaznaczył.

Talent czystej wody

Taką decyzję podjął przed sezonem 2016/17, kiedy był już gwiazdą Tottenhamu Hotspur. Wtedy brylował na krajowych boiskach. W Premier League uzbierał 37 spotkań, 18 goli i dziewięć asyst. Dołożył do tego pięć występów w FA Cup, w tym trzy bramki i dwa kluczowe podania; sześć występów w Lidze Mistrzów (jedno trafienie i dwie asysty) oraz dwa występy w Lidze Europy. Jego talent eksplodował na dobre, choć rozegrał dopiero drugi pełny sezon w PL. Ale cofając się lata wstecz, gdy stawał się piłkarzem, nie ma co się temu dziwić. Zaczynał w miejscowym Dons. W wieku 16 lat zadebiutował w pierwszym zespole. – Od początku był rewelacyjny, różnił się od rówieśników. Mimo bardzo młodego wieku, w grze miał niezwykłą pewność siebie. Dla niego piłka zawsze była zabawą. Gdybyśmy zawalili go poradami i instrukcjami, znudziłby się grą. Dlatego na boisku po prostu pozwoliliśmy mu wyrażać siebie – mówił pierwszy trener pomocnika Mike Dove. A wyrażał siebie poprzez niekonwencjonalne zagrania. W debiucie w Dons podał piłkę piętą. – Myślałem, że zabiję gnojka – opowiadał ówczesny szkoleniowiec drużyny Karl Robinson. Wiedział jednak, że ma do czynienia z piłkarskim diamentem. – Ćwiczyliśmy rzuty rożne. Przy jednym z nich Dele miał zbiegać na bliższy słupek i uderzyć piłkę głową. Gdy dośrodkowanie okazało się za niskie, gola strzelił piętą. Potem zaprezentował cieszynkę: wypluł gumę, żonglował kolanami i stopami, po czym kopnął ją wysoko i złapał z powrotem w usta. Jego luz i technika były nieprawdopodobne – podkreślał Robinson.

Boiskowa bezczelność Alliego jednych raziła, innym imponowała. Urażony brawurą piłkarza mógł być Luka Modrić. W 2015 roku pierwszy raz zagrał przeciwko wschodzącej gwieździe Anglii. Dale  nie miał respektu wobec starszego kolegi, założył mu siatkę. Po meczu usłyszał, że jest „gnojkiem”. Szczeniackie ekscesy towarzyszyły pomocnikowi także w pierwszym sezonie gry w barwach Tottenhamu. Końcówkę rozgrywek sezonu 2015/16 spędził na dyskwalifikacji. To była kara za walnięcie w brzuch Claudio Yacoba z West Bromwich Albion. Chwilę wcześniej został wybrany młodym piłkarzem roku. Bo do Premier League wszedł z przytupem. Kupiony za pięć milionów funtów przez „Koguty” okazał się świetną inwestycją. Dziś wart jest kilkanaście razy tyle.

Druga twarz

Artysta na boisku, buntownik w duszy. Wspomniany incydent z Yacobem to tylko kawałek góry lodowej. Skandale stały się drugim imieniem 22-letniego reprezentanta Anglii. Delle nie znika z okładek tabloidów. W debiutanckim sezonie strzelał piękne gole, bił także także rekordy fauli i żółtych kartek. Trudno było mu pozbyć się łatki boiskowego rozrabiaki.  – To najbardziej utalentowany pomocnik od czasów Paula Gascoigne'a – powiedział swego czasu sir Alex Ferguson. Nieopatrznie zaliczył go do grona wielkich piłkarzy i równie niegrzecznych chłopców, których na Wyspach nigdy nie brakowało.

Wrodzony talent i artyzm w grze sprawiają, że wiele występków uchodzi mu płazem. A trenerów zawsze ma po swojej stronie. – Jest trochę niegrzeczny, ale to dobrze. Ja to lubię. Byłem taki sam. Przez dziesięć czy jedenaście lat w Hiszpanii miałem trzynaście albo czternaście czerwonych kartek – to rekord – przyznał Mauricio Pochettino, menedżer Kogutów. Po incydencie z Yacobem też bronił swojego podopiecznego. – Przez cały rok widzieliście, jak wytrzymywał presję. Jest cichy i spokojny i zachowuje się wyjątkowo dojrzale jak na to, co przydarzyło mu się w trakcie tego szalonego sezonu – dodał szkoleniowiec.

Dele ma w kraju wielu wrogów, zwłaszcza wśród fanów Liverpoolu, nomen omen ukochanego klubu zawodnika. Dziennikarze też nie przepadają za piłkarzem. Ale teraz, gdy w perspektywie jest mundial, cała Anglia liczy na przebojowość pomocnika. Po cichu mają nadzieję, że największy talent angielskiej piłki od dawien dawna, poprowadzi generację młodych wilczków „Dumnych Synów Albionu” przynajmniej do drugiej rundy fazy play-off mundialu. Wtedy to, co złe z jego udziałem, odejdzie w niepamięć.

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności