Aktualności
Legendy im pomogą? Senegal pod presją historii
Z najmłodszym na mistrzostwach świata selekcjonerem, ale i sztabem szkoleniowym, który pamięta mundial z 2002 roku i dobre wrażenie, które pozostawił w Korei Południowej i Japonii Senegal. Ale do Rosji reprezentacja tego kraju nie przylatuje po uczucie satysfakcji. – Dlaczego nie możemy marzyć o wygraniu mistrzostwa? – pyta trener Aliou Cisse.
Selekcjoner Senegalu zresztą nie jest odosobniony w ambitnych deklaracjach. – To naturalne, że chcemy osiągnąć więcej niż drużyna z 2002 roku. Musimy dojrzeć do okazji, przejść fazę grupową i starać się dotrzeć jak najdalej. Byłoby to fantastyczne dla całego kraju – mówi Kara Mbodji, obrońca. Tak jak w Polsce wspomina się świetne występy z lat 70. i 80., tak u wtorkowych rywali wyznacznikiem jest mundial sprzed szesnastu lat. Od tego czasu Senegalu nie było na mistrzowskiej scenie.
– Dla nas to okazja, by pokazać całemu światu, jak dobry mamy zespół. Jestem dumny ze swojego pochodzenia, nie mogę doczekać się mistrzostw. Na pewno drużyna nie pojedzie tam jako turyści – zapewnia Oumar Niasse, napastnik angielskiego Evertonu, który… nie znalazł się w kadrze na mundial. A mimo to w pełni wspiera zespół, nie ma w nim złości, co oddaje i trud selekcji Cisse, i atmosferę w jego składzie.
Jednak wiara w młodego szkoleniowca i jego metody pracy wcale nie była od zawsze pełna i tak gorąca, jak jest w ostatnich godzinach przed mundialem. Przez eliminacje musiał zmagać się z krytyką stylu w jakim grała reprezentacja. Chociaż Senegal w eliminacjach nie przegrał spotkania, a w pięciu meczach nie stracił gola, to pojawiały się głosy, że swoim pragmatyzmem ogranicza ofensywny potencjał zespołu.
A ten jest spory: Keita Balde należy do jednych z najbardziej uniwersalnych atakujących młodego pokolenia w silnych ligach europejskich, z kolei Sadio Mane w ostatnim sezonie Premier League oraz Ligi Mistrzów zachwycał szybkością i wykończeniem w barwach Liverpoolu. Mocna jest również druga linia, zwłaszcza fizycznie: Idrissa Gueye, Cheikhou Kouyate oraz Alfred N’Diaye spokojnie radzą sobie z wymaganiami angielskiego futbolu. Jakby tego było mało, obroną zarządza Kalidou Koulibaly z Napoli, słowami analityków polskiego sztabu kadry „najlepszy stoper Serie A i jeden z pięciu najlepszych na świecie”.
Cisse nie odpuszczono również w ostatnich miesiącach, gdy jego kadra zmieniała ustawienie (z 4-2-3-1 na 3-4-3 i nawet 4-2-4), ale nie potrafiła pokonać m.in. Uzbekistanu (1:1) czy Luksemburga (0:0). Tuż przed mundialem Senegal uległ Chorwacji (1:2) i pokonał Koreę Południową (2:0) w meczu, który odbył się na zgrupowaniu w Austrii i był całkowicie zamknięty dla publiczności. A po wcześniejszym starciu z europejskim rywalem Cisse twierdził, że postawa zespołu była dobra. – Wszystko było w porządku, za wyjątkiem wyniku – mówił.
Ewolucja trwała również po przyjeździe do Rosji, w ośrodku Sputnika Kaluga oddalonym niemal 200 kilometrów od Moskwy. Cisse, wspierany przez reprezentantów kraju na mistrzostwa w 2002 roku, starał się ustabilizować grę drużyny i nadać jej bardziej europejski wymiar, by boiskowego chaosu było jak najmniej. Wpływu członków sztabu, czyli Omara Dafa, Tony’ego Sylvy i Laminy Diatty nie należy nie doceniać. – To wielkie nazwiska w senegalskim futbolu. Dla nas to szansa na zdobycie potrzebnego doświadczenia, oni mają nas poprowadzić przez trudy turnieju – mówił Mane przed mistrzostwami.
Obok Cisse najwięcej znaczy Daf, bo to od tego duetu szkoleniowego zależy taktyka drużyny na mundial. Według senegalskich gazet punktem wyjścia ma być agresywny pressing po stracie piłki, atak na przeciwnika, który będzie ją prowadził. Możliwością jest również bardziej bezpośrednia gra od obrony do napastników, a w razie niepowodzenia walka o zebranie drugiej piłki. Dlatego w eliminacjach dokładność podań nie była najwyższa (śr. 78%) pomimo zdecydowanej dominacji (śr. 56-proc. posiadanie), ale co trzecie zebranie niczyjej piłki odbywało się na połowie przeciwnika. Warto podkreślić uniwersalność Senegalu: w wygranym dwumeczu z Republiką Południowej Afryki na wyjeździe zespół oddał posiadanie rywalom, skupił się na kontrach i wykorzystał dwie z ledwie kilku szans. U siebie już w pełni dominował, miał aż 14 strzałów i dwa razy więcej podań w pole karne, również kończąc mecz zwycięstwem.
Presja przejawia się w oczekiwaniu, że wynik z 2002 roku – osiągnięcie ćwierćfinału – będzie dla tej grupy zawodników po prostu zrealizowaniem zadania, a nie spełnieniem marzeń. W mundialu jeszcze nie zdarzyło się, by drużyna z Afryki dotarła do fazy medalowej, ale też dawno nie było zespołu o takim potencjale. – A my chcemy napisać historię – zaznacza Mane. Trudnym zadaniem Polski będzie, by nie zaczęło się to od pierwszego spotkania.
Michał Zachodny, Moskwa
Fot. EAST News