Aktualności

Koniec selekcji, czas ostatnich szlifów

Reprezentacja04.06.2018 
Nowa scena z telebimem, meczowe animacje z wybranymi piłkarzami i selekcjoner Adam Nawałka, który opowiedział o zgrupowaniu w Arłamowie oraz decyzjach, które podjął. Oprawa wydarzenia oraz jego ranga była godna turnieju, który za kilkanaście dni rozpocznie się również dla reprezentacji Polski.

Ale na to, by swoją postać obejrzeć w trakcie transmisji prezentacji składu na mistrzostwa świata w Rosji, każdy z piłkarzy musiał mocno zapracować. Tego nie widać w podsumowaniach wideo, czy nie bierze się za pewnik z wywiadów lub konferencji z zawodnikami, ale wysiłek włożony w ostatnich sześciu, a nawet dziesięciu dniach był spory. Już w Juracie, gdzie część z piłkarz powołanych na zgrupowanie regeneracyjne zostało zaskoczonych obciążeniami, aż do Arłamowa, gdzie pomimo indywidualizacji harówka trwała. Zdarzały się chwile, gdy większość zawodników schodziła z boiska treningowego, a na nim zostawali liderzy, Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak, by dodatkowo popracować nad konkretnymi elementami.

Trwało to od środy aż do niedzielnej gry wewnętrznej, która nie bez powodu została nazwana przez trenera Bogdana Zająca „najważniejszą chwilą w sportowym życiu wielu z piłkarzy”. W niej uczestniczyli wszyscy zawodnicy, nawet ci, którzy ze względów zdrowotnych wcześniej trenowali mniej. Jednak nikt nie odpuścił, nikt nie chciał pozbawić się tej szansy.

Szansy, która została rozszerzona. To, że w Arłamowie pojawiło się 32, a nie 26 zawodników, jak dwa lata temu, pokazuje, że Adam Nawałka wyciąga wnioski: po pierwsze, powiększył grupę selekcyjną, by zwiększyć rywalizację, po drugie, w ostatnich dwóch latach pojawiło się więcej piłkarzy, którzy zasłużyli na przedmundialowe treningi z kadrą.

Gdy trener tydzień temu mówił o „ciągu funkcjonalnym”, to piłkarze jeszcze nie wiedzieli, co się za tym kryje. Pierwszym krokiem była sala odpraw, gdzie już na starcie dostali informacje o tym, jak trudne czeka ich wyzwanie na mistrzostwach świata. Drugim była siłownia, gdzie rozgrzewali się, ale też dostawali w kość od Remigiusza Rzepki – by w Rosji już biegało im się lekko. A trzecią stacją było boisko, które służyło selekcjonerowi głównie za tablicę taktyczną i selekcyjną. Kolejnymi schematami i ćwiczeniami wprowadzał piłkarzy w plan, który ma pomóc w wyjściu z trudnej grupy z Senegalem, Kolumbią i Japonią. A wracając z zajęć zawodnicy mogli zahaczyć o kriokomorę i zabiegi regeneracyjne – im szybciej, tym lepiej.

Bo w Arłamowie liczyła się każda minuta zajęć. Ich nie było wiele, odpraw również nie organizowano przesadnie dużo, by nie sprawić choćby wrażenia przemęczania zawodników. Cała wiedza taktyczna i piłkarska miała przychodzić naturalnie. Jedyne, czego Adam Nawałka starał się i ostatecznie uniknął, to selekcja naturalna: dwa lata temu kontuzje Macieja Rybusa i Pawła Wszołka zdecydowanie ograniczyły jakiekolwiek pole manewru przy powołaniach na turniej we Francji. Dziś ból głowy był większy, bo i młodzi, i mniej doświadczeni piłkarze, którzy zjawili się na zgrupowaniu, chcieli nadążyć za stałą grupą. Jednocześnie nie byli na uboczu, ale wewnątrz wydarzeń, wciągani do drużyny, z poczuciem, że nie są traktowani jak ciała obce – w Juracie był dla zespołu koncert, w Arłamowie wieczór kabaretowy, trening w golfa.

Dwa lata temu też było ciężko, ale trudno nie odnieść wrażenia, że z każdym dniem ciśnienie wokół kadry będzie rosło. Wszyscy spodziewali się, że zainteresowanie sięgnie zenitu przy przylotach piłkarzy helikopterami, ale było normalnie. Na treningu otwartym były okrzyki i piski, ale każdy kibic wracał usatysfakcjonowany. Pomimo odwołania niedzielnych zajęć dla fanów, piłkarze wyszli do nich przed hotel – na dwie tury, by zadowolić i młodych, i starszych. A Adam Nawałka spędził podpisując i robiąc zdjęcia prawie godzinę.

To równie ważne: poczucie, że drużyna nie jest oderwana od swoich kibiców. Mówiąc, że w Arłamowie reprezentacja jest na końcu Polski można pomylić się okrutnie, bo tu poczucia spokoju nie było ani przez chwilę. Nie skończyło się ono na chwili, gdy Adam Nawałka wymienił 23 piłkarzy powołanych na mistrzostwach świata. A więc takich, którzy eliminacjami, grą w klubie, treningami i meczami w kadrze przekonali selekcjonera, by ich wybrał. Trener jest osobą nie wybredną, lecz wymagającą – nie uznaje półśrodków, dostrzeże, gdy ktoś gra na mniej niż sto procent.

W tym kryje się klucz do powodzenia misji mundialowej Polaków: poświęcić się na sto procent, mecz po meczu. Stąd kilka różnych planów osobowych i taktycznych, poszerzona selekcja, mocniejszy akcent na siłę i dynamikę w Juracie, więcej efektywnego czasu na zajęciach ze strategii. Dwa lata temu w krótkim oświadczeniu po decyzji o powołaniach Adam Nawałka odwoływał się do ciężkiej pracy swoich piłkarzy i wyrażał wiarę, że przełoży się ona na wynik w Euro 2016. Teraz zmienić się ma tylko destynacja, cel oraz środki wcale tak różne nie są.

Do pierwszego meczu w Rosji dwa tygodnie, a więc mało czasu, mało też szans, by presji ubyło. Dla dziewięciu piłkarzy poniedziałek będzie końcem pewnego etapu, dla reszty – dopiero początkiem mundialowego szaleństwa. Nie sposób nie myśleć, że na to co nastąpi są oni dzięki temu zgrupowaniu o niebo lepiej przygotowani.

Michał Zachodny, Arłamów

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności