Aktualności

Dzień z życia Szymona Marciniaka. Jaki jest prywatnie?

Reprezentacja15.06.2018 
Każda drużyna ma swojego lidera. W Argentynie jest to Lionel Messi, w Portugalii Cristiano Ronaldo, a w kadrze Polski Robert Lewandowski. W naszym zespole sędziowskim, który pojedzie na mundial, liderem jest Szymon Marciniak. W sobotę zadebiutował na mistrzostwach świata prowadząc mecz Argentyny z Islandią.

Na kilkanaście dni przed wyjazdem na mundial odwiedziliśmy Szymona w Słupnie (niedaleko Płocka), gdzie przygotowywał się już do mistrzostw. Akurat wrócił z Lyonu, gdzie podczas finału Ligi Europy pomiędzy Olympique Marsylia a Atletico Madryt (0:3), był sędzią technicznym. Grafik miał bardzo napięty. Sędziowanie na dobre wkroczyło do mainstreamu, a media zainteresowały się osobą 37-letniego arbitra. Podczas wizyty u Szymona chcieliśmy się dowiedzieć, jak nasz jedyny sędzia klasy UEFA Elite przygotowuje się do najważniejszej na świecie imprezy piłkarskiej.

Najlepszy trening? Muay thai

– Zazwyczaj wstaję około 7:00. Dzień rozpoczynam od obowiązków jakie ma każdy rodzic, czyli zawożę Natalię i Bartka do przedszkola i szkoły. Później trening. Od rana lubię chodzić na muay thai – opowiada nam Szymon. Zajęcia sztuk walki pozwalają mu skuteczniej pracować nad szybkością i dynamiką. Cały czas musi się ruszać i robić uniki, żeby nie dostać ciosu od swojego trenera Piotra Woźnickiego. Muay thai porusza zupełnie inne grupy mięśniowe, takie, których na co dzień się nie wykorzystuje. Zazwyczaj około godz. 12:00 Szymon rozpoczyna kolejny trening, tym razem w siłowni. W zależności od tego, jak układa się jego tygodniowy harmonogram meczowy, dostosowuje jego poziom trudności i intensywności. Może to być lekki trening siłowy lub stretching.

Swój dzienny plan zawsze układa tak, żeby po południu poświęcić się rodzinie lub innym sprawom związanym ze swoim zawodem. Gdy odbierze dzieci z przedszkola i szkoły, często innym obowiązkiem jest udział w szkoleniu dla sędziów niższych klas, czy spotkanie dla osób interesujących się piłką nożną.

Nocny marek i bardzo cierpliwy

Gdy rozmawiamy z Szymonem widać, że jest osobą komunikatywną i bardzo pozytywnie  nastawioną do życia. Co kilka chwil dzwoni jego komórka, on bardzo cierpliwie odpowiada na kolejne pytania i zaproszenia od mediów. Tuż przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Polski do Arłamowa zgodził się nawet posędziować pokazowo mecz ligi okręgowej, gdzie zespół z jego miejscowości – Delta Słupno – zagrał z Amatorem Maszewo (1:2).– Tygodniowy trening ustalam, gdy dostanę delegację na mecz. Zazwyczaj w poniedziałek. Załóżmy, że dostaję mecz na niedzielę. W poniedziałek idę na stretching, a także intensywnie się rolluję. Później idę na basen i saunę. Kolejny dzień to wspomniane muay thai, a także zajęcia w siłowni. Lubię, gdy mam urozmaicony trening, a sztuki walki mi to zapewniają – wyjaśnia Szymon.

Środa to zazwyczaj bieganie. Czwartek też, ale już przy mniejszej intensywności. Zamiennie Szymon chętnie chodzi też na crossfit. W piątek bierze udział w zajęciach RSA, które łączy z treningiem Grzegorza Krzoska. Sobota, dzień przed meczem, to trening szybkości. – Oczywiście, ten plan jest elastyczny, zwłaszcza wtedy, gdy dostanę kolejny mecz na wtorek lub środę. Zawsze któregoś dnia muszę znaleźć czas, żeby zrobić samoocenę. Dzień później opisuję klipy z tego meczu. Ponadto w tygodniu mam też dwie obserwacje telewizyjne kolegów z I i II ligi – mówi Szymon.

Samooceny Szymon robi zazwyczaj późnym wieczorem. Nie lubi długo spać. – Zazwyczaj kładę się między godz. 24 a 1. Generalnie śpię 6-7 godz. Wolę posiedzieć dłużej w nocy. Jeśli nie robię samooceny, to np. oglądam film – wyznaje nasz najlepszy arbiter.

Wielki fan sushi i owoców morza

Ulubione danie? Owoce morza i sushi. Lubi też ryby, w każdych ilościach. Po meczu? Pizza. – Nie jestem jej wielkim fanem, ale po zawodach to jest idealne rozwiązanie. W meczu spalam 2,5 tys. kalorii, pizza idealnie uzupełnia dług kaloryczny. Zresztą tak samo postępują piłkarze, którzy jedzą ją po meczach. Nie traktuję tej potrawy jako fast food – tłumaczy Szymon. Jak mówi, nigdy nie miał problemów z sylwetką. Sam pilnuje co i w jakich ilościach ma na talerzu. Dlatego nie współpracuje z żadnym dietetykiem. Nie widzi takiej potrzeby. Nie odmawia sobie klasycznych polskich dań. Zwłaszcza w niedzielę, gdy zasiada przy rodzinnym stole, lubi zjeść schabowego z ziemniakami i mizerią. Drugie miejsce w rankingu zajmują kluski z truskawkami.

Bycie sędzią międzynarodowym to dodatkowe obowiązki, ale również długie godziny spędzone w podróży. Szymona często nie ma w domu, dlatego gdy tylko wraca do rodzinnego Słupna, stara się maksimum czasu poświęcić żonie i dzieciom. – Lubimy robić coś razem. Poza wspólnymi wycieczkami, często uprawiamy sport. Gramy w siatkówkę czy jeździmy rowerami. Spędzamy czas aktywnie. Staram się, żeby możliwie jak najczęściej moja rodzina spędzała ze mną czas również podczas zgrupowań. Nie zawsze jest to możliwe, ale np. do Arłamowa, przed wyjazdem do Rosji, pojechaliśmy razem. To dla mnie bardzo ważne – dodaje na zakończenie Szymon.

Jakub Jankowski

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności