Aktualności

[WYWIAD] Jonathan Wilson o mundialowych jednostkach wybitnych

Reprezentacja30.05.2018 
Już 20 czerwca kibice będą mogli przeczytać jego książkę o historii argentyńskiego futbolu („Aniołowie o brudnych twarzach”), ale na polskim rynku wydawniczym ukazały się również jego tytuły o bramkarzach („Outsider”) i historii taktyki („Odwrócona piramida”). Z „Łączy Nas Piłka” Jonathan Wilson porozmawiał o tym, jak drużyny narodowe na finałach mistrzostw świata wykorzystywali swoje najwybitniejsze jednostki. Krótko mówiąc, jest to wywiad o bohaterach byłych i przyszłych: od Diego Maradony, Lionela Messiego, Neymara, aż do choćby Roberta Lewandowskiego i Jamesa Rodrigueza.

Czy występ Diego Maradony na mistrzostwach świata w 1986 był najlepszym indywidualnym popisem w historii mundiali?

Na pewno w tej części historii futbolu, którą uznajemy za nowoczesną, którą znamy za sprawą nagrań wideo i z większej liczby opisów wydarzeń. Łatwiej wyróżnić wspomnienie, które można szybko przywołać, choćby za sprawą Internetu. To przewaga Argentyńczyka nad Pele, który poruszał tłumy dwie, trzy dekady wcześniej.

Pięć goli i pięć asyst Argentyńczyka w turnieju z 1986 roku pokazuje, jak uniwersalnym i ważnym dla drużyny był piłkarzem.

Zdecydowanie i był to zresztą świetny zespół argentyński, który potrafił wykorzystać swojego najlepszego gracza, dać mu swobodę i przestrzeń, a do tego współpracować z nim, nie tylko opierając się w całości na Maradonie.

Pytam również dlatego, że cztery lata temu za najlepszego piłkarza mistrzostw uznano Lionela Messiego. Czy gdyby zdobył tytuł z drużyną, to dorównałby w tej reputacji Maradonie?

Moje wrażenie było inne, niż ekspertów. Nie uważam, by Messi miał szczególnie udany turniej w Brazylii. Owszem, strzelił gola Bośni i Hercegowinie, rozstrzygnął o zwycięstwie z Iranem w doliczonym czasie gry, dwukrotnie trafił z Nigerią, lecz w fazie pucharowej zaliczył tylko jedną asystę. Miał swoje szanse w finałach, ale wyglądał na coraz bardziej zmęczonego, był skuteczniej wyłączany poza grę. Także w finale ograniczył się do dwóch szans. Owszem, mógł wygrać ten puchar dla Argentyny, ale wcale nie zmienia to faktu, że w tych decydujących spotkaniach z lepszymi rywalami niż ci w grupie wypadał blado.

Czy taki występ, jak ten Maradony uda się jeszcze innemu piłkarzowi powtórzyć?

Na pewno obecnie jest trudniej błysnąć jednostce, niż było to w 1986 roku. Wtedy mistrzostwa rozgrywano w Meksyku, gdzie ze względu na temperaturę i wysokość nad poziomem morza tempo gry było wolniejsze. Wielka indywidualność mogła skutecznie zdominować spotkanie, wyróżnić się. Oczywiście, że nie jest to niemożliwe i pewnie Lionel Messi ma większe szanse, niż którakolwiek z pozostałych gwiazd.

Ostatnie trzy turnieje mistrzowskie zostały wygrane przez drużyny, o których sile stanowił jednak kolektyw, system gry, niż wybijająca się jednostka. Co więc mogą zrobić selekcjonerzy, by posiadając takich liderów wykorzystać ich potencjał do maksimum?

To zdecydowanie problem. W ostatnim roku interesująco w tym temacie wypowiadał się Paulo Dybala, którego wywiad według mnie został źle zrozumiany. Od tego czasu musiał się z niego tłumaczyć, robił to za niego także Messi. W tej rozmowie Dybala powiedział, że w reprezentacji Argentyny gra mu się z takim piłkarzem bardzo trudno. Ludzie uznali, że musi on nienawidzić Messiego, tymczasem chodziło mu o to, że nie jest przyzwyczajony do występowania w jednej drużynie z dużo lepszym zawodnikiem. Zwykle gra w zespole pełnym bardzo dobrych piłkarzy, lecz bez takiego lidera. A mając go niemal automatycznie szuka się go na boisku, myśli o tym, by dostarczyć mu piłkę. Czyli wcale nie wybiera się najlepszego podania w danym momencie. To sprawia, że gra zespołu jest schematyczna, wszystko przechodzi przez jednego zawodnika, a rywalom łatwiej jest się bronić. Tak było na ostatnich mistrzostwach świata z Neymarem, także Argentyna miała takie problemy z Diego Maradoną, choć nie w 1986. Oczywiście, że trenerzy muszą tak zbudować drużynę i jej schematy, by wykorzystać potencjał najlepszego piłkarza, o to chodzi w taktyce, lecz trzeba także przekonać pozostałych zawodników, że chodzi o kolektyw, więcej zdziałać może cała jedenastka niż jednostka. Wiem, że Robert Lewandowski strzelił najwięcej goli w eliminacjach strefy Europejskiej i wiem, jak ważnym jest dla Polski piłkarzem, ale styl gry zespołu nie może opierać się wyłącznie na nim. Wykorzystanie jego potencjału to nie kwestia tego, by za każdym razem szukać podania do niego. Rywale mogą go łatwiej wyłączyć z gry, podwajając krycie czy ostrzej faulując.

Na to zwracał uwagę Lewandowski po mistrzostwach Europy we Francji w 2016 roku. Wtedy strzelił gola dopiero w ćwierćfinale, wcześniej często musiał się zmagać ze ścisłym kryciem, nie miał wielu szans. Był wtedy drugim najczęściej faulowanym zawodnikiem.  

To naturalne, że wybitne jednostki są celem takich ataków przeciwników. Tak działo się zawsze. Wspominaliśmy Maradonę i jego wybitne momenty z 1986 roku. Anglicy często pamiętają mu gola, którego strzelił ręką, zaznaczając, że zostali oszukani. Prawda jest jednak taka, że to Argentyńczyk był w trakcie tego meczu traktowany bardzo nie fair, liczba brutalnych wślizgów na nim była spora. Gdy tak się dzieje, trzeba wykorzystać to jako swoją przewagę. Lewandowski powinien więc np. uciekać z konkretnych stref, wyciągać zawodników przeciwnika i stwarzać przestrzeń innym. A jeśli już te faule się zdarzają, to należy zwracać uwagę sędziemu, niemal wymuszając żółte i czerwone kartki. Oczywiście arbitrzy muszą traktować te faule tak, jakby były one popełniane na każdym innym zawodniku.

Historia polskich mundialu jest również mocno naznaczona wybitnymi jednostkami: Grzegorz Lato został królem strzelców w 1974 roku, Kazimierz Deyna był liderem w 1978, Zbigniew Boniek najważniejszym piłkarzem na kolejnych mistrzostwach.

Pamiętam hat-trick Bońka z Belgią, choć miałem w 1982 roku tylko pięć lat. Zwłaszcza ten gol, którego strzelił mocnym uderzeniem pod poprzeczkę zapadł mi w pamięć, bo był pokazywany raz po raz w programie BBC. Mogę powiedzieć, że dla mojej generacji to jedna z najważniejszych bramek na mistrzostwach świata! Lepiej pamiętam kolejne mistrzostwa, już po tym złotym okresie dla polskiej piłki. W 1986 roku, gdy przegraliście z Brazylią… Dla mnie wasz futbol to seria naprawdę okropnych meczów przeciwko reprezentacji Anglii, gdy zwykle nic się nie działo. Może dlatego lepiej pamiętam 1986, bo wtedy akurat Gary Lineker strzelił wam hat-tricka?

Wracając do wpływu wielkich indywidualności na wyniki na mistrzostwach świata chciałem wspomnieć występ Ronaldo w mundialu 2002, gdy strzelił osiem goli, w tym dwa Niemcom w finale. Czy można uznać, że to ostatni taki popis jednostki na tym turnieju, punkt odniesienia dla kolejnych zawodników?

Uważam, że tak. Michael Ballack miał wtedy również bardzo udany turniej, ale cała reprezentacja Niemiec wcale nie była tak mocna. Także oczy kibiców są bardziej zwrócone na napastników, niż środkowych pomocników. Włosi w 2006 roku to przede wszystkim gra defensywna, siłą Hiszpanii w 2010 był styl kolektywu, a Niemcy w 2014 wygrali mistrzostwo pomimo braku wybitnej jednostki.

Arsene Wenger w przeszłości zwracał uwagę, że we współczesnym futbolu coraz większą rolę odgrywają indywidualne wyróżnienia, rankingi, a nie kolektywu. Czy przez to, co oglądaliśmy na ostatnich mistrzostwach świata można uznać, że jest to raczej wyzwanie piłki klubowej, a nie reprezentacyjnej?

Wydaje mi się, że od lat 60. ubiegłego wieku futbol coraz bardziej zmierza w kierunku kolektywu. Działo się tak odkąd tylko pressing stał się dominującym stylem gry. W 1966 roku kluczem do zwycięstwa Anglii było przygotowanie całej drużyny pod względem organizacji oraz fizyczności. W 1970 futbol zrobił krok wstecz – wygrała Brazylia, dobrze zrównoważona, ale opierająca się na kilku indywidualnościach. Powód jest ten sam, jak przy Maradonie z 1986: klimat oraz wysokość nad poziomem morza w Meksyku. Trudno jest biegać, pressować przez 90 minut w takim gorącu. Ale z każdym kolejnym mundialem systemy taktyczne znaczyły coraz więcej, nawet bardziej w futbolu klubowym. W nim trenerzy mają po prostu więcej czasu, by wypracować konkretne schematy zachowań, automatyzmy, niż w przypadku selekcjonerów reprezentacji. Zresztą w historii mundiali nawet jeśli nie ma wielu przykładów zawodników dominujących w całych turniejach, to jest sporo występów w serii dwóch, trzech meczów, gdy jednostka błyszczała. W 2006 roku najlepszym piłkarzem reprezentacji Anglii był Aaron Lennon, co dziś brzmi absurdalnie, ale wtedy było prawdą, kibicom wydawało się, że zostanie liderem na lata. To, co wyróżnia mundiale to właśnie możliwość tworzenia takich historii: wybicia się bohatera na ten krótki okres turnieju.

Dla wybitnych jednostek w historii piłki nożnej w danym kraju takie turnieje jak mistrzostwa świata, Europy wciąż są równie istotne, jak nagrody z piłki klubowej?

Tak, choć zależy to od jednostki. Gareth Bale jest tego dobrym przykładem. Jego kariera w Realu Madryt może nie do końca układa się tak, jakby chciał, ale wciąż to wybitny piłkarz w reprezentacji Walii. Na Euro 2016 mógł z łatwością uznać, że nie będzie podejmował się nadludzkiego wysiłku, bo grając z przeciętnej klasy zawodnikami i tak nic nie wskóra. Zrobił dokładnie na odwrót, poświęcił się całkowicie i osiągnął z Walią półfinał, co pewnie na lata pozostanie ich największym osiągnięciem jako reprezentacji. Można sobie jednak wyobrazić inną sytuację. Przykładem niech będzie Roy Keane, który w latach 90. prowadził reprezentację Irlandii, ciągnął ją do przodu aż uznał, że ma tego dość, bo koledzy są zbyt słabi, związek nie wspiera ich drużyny, otoczenie nie jest tak profesjonalne jak to, do którego przywykł w Manchesterze United. Ostatecznie jego odejście było przepełnione tą frustracją. Po Cristiano Ronaldo i jego finałowym występie za linią boczną w Euro 2016 widać było, jak bardzo mu zależy na zwycięstwie, ile by to dodało jego legendzie.

Na mistrzostwach świata tych indywidualności, którym będzie zależało na wyniku będzie sporo. Robert Lewandowski poprosił władze Bayernu Monachium, by zimą sprowadziły drugiego napastnika do rotacji, gdyby potrzebował wypoczynku przed finiszem sezonu i mistrzostwami świata. Z kolei Harry Kane już zdołał powiedzieć, że „Anglia może zdobyć mistrzostwo”…

Bądźmy wobec niego fair. Otrzymał pytanie na które odpowiedź była niemal niemożliwa. Zapytano się go, czy Anglia może wygrać mundial – gdyby odpowiedział negatywnie, przedstawiono by to jako brak wiary w kolegów. Z kolei teraz jego wypowiedź wyciąga się jako zdecydowaną deklarację. Dokładnie tak samo byłoby w przypadku zadania tego pytania Lewandowskiemu, prawda? Czy więc Anglia wygra mistrzostwa świata? Pewnie nie, ale ma na to jakieś szanse.

Na występ której z wielkich indywidualności wyczekujesz najbardziej w tym mundialu?

Pierwszy mecz na który lecę, to Urugwaju z Egiptem, a więc już pojawia się potencjalny bohater – Mohamed Salah. Widziałem wiele spotkań jego reprezentacji w ostatnich latach, także na Pucharze Narodów Afryki i uważam, że pomimo braku występów na mistrzostwach świata oni ze swojego kontynentu prezentowali się najrówniej. Posiadając globalną gwiazdę jak on uważam, że mają potencjał na osiągnięcie ćwierćfinału. Z kolei zachowanie się Neymara w ostatnim roku było na tyle rozczarowujące, że nie wypatruję specjalnie gry jego Brazylii. Stał się celebrytą, nie piłkarzem. Wykorzystuje swój status w PSG i pokazuje, jak samolubny jest w tym wszystkim. Mając takie możliwości można zareagować dwojako: albo biorąc na siebie odpowiedzialność i ciągnąc zespół do lepszych wyników, albo… świętuje się trzy dni swoje urodziny, każde dyrekcji klubu kroić sobie tort, znika się w przypadku kontuzji. A tak zachowywał się Neymar. Myślę, że nie zasługuje na sukces, bo gdyby go osiągnął… nie dałby odpowiedniego przykładu innym, którzy chcieliby pójść w jego ślady. Z kolei Messi to ciągła fascynacja, introwertyk i osoba, która jest liderem w innym znaczeniu do większości wybijających się jednostek. Pracuje ciężko, myśli o drużynie. Także Kolumbia mnie interesuje i to, jak Jose Pekerman wykorzysta potencjał Jamesa Rodrigueza, który ostatni mundial miał świetny. A może był to tylko chwilowy błysk? Nawet jeśli, to Pekerman ponownie będzie starał się go wydobyć, zwłaszcza mając rozgrywającego w sercu systemu, który daje mu swobodę i możliwość bycia gwiazdą.

Rozmawiał Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności