Aktualności
[RAPORT MUNDIAL 2018] Mistrzostwo wewnętrzną sprawą Europy po raz piąty w historii
Dwunasty raz tytuł mistrza świata przypadnie drużynie z Europy. Tym samym zespoły ze Starego Kontynentu będą miały już o trzy tytuły na koncie więcej od przedstawicieli Ameryki Południowej. To efekt rozstrzygnięć ćwierćfinałów na mundialu w Rosji. Piąty raz w historii o końcowy sukces powalczy któraś z reprezentacji europejskich.
Po odpadnięciu Urugwaju, który w 1/8 uległ Francji, było jasne, że to może być turniej Europy. Gdy kilka godzin później do „Urusów” niespodziewanie dołączyli Brazylijczycy, mistrzostwa świata szybko przemianowano na mistrzostwa Europy. To bowiem zespoły ze Starego Kontynentu rozdają karty w Rosji. Półfinały oraz finał będą wyłącznie wewnętrzną sprawą reprezentacji zrzeszonych w UEFA. Tradycja zatem została podtrzymana. Do tej pory tylko raz drużyny spoza Europy triumfowały na mistrzostwach świata rozgrywanych w Europie. To Brazylia z 1958 roku. Canarinhos zdobyli wówczas mistrzostwo w Szwecji.
Powtórka z historii
Nie pierwszy już raz w stawce o końcowy sukces na mistrzostwach świata liczą się jedynie ekipy reprezentujące Europę. Tak samo było na mundialach w 1934 roku, 1966, 1982 oraz 2006, czyli tych rozgrywanych na europejskiej ziemi, kolejno: we Włoszech, Anglii, Hiszpanii i Niemczech. Nie ma więc aż takiego przypadku w rozstrzygnięciach tegorocznego mundialu, niemniej należy zwrócić uwagę na inny ciekawy fakt. Otóż od 1934 roku, za każdym razem co najmniej w półfinale grali Brazylijczycy lub Niemcy. Obrońcy tytułu odpadli już w fazie grupowej, z kolei Canarhinhos nie przeszli Belgów w ćwierćfinale. 74 lata później historia zatoczyła więc koło. Ten nieprzyjemny cios dla faworytów mogą wykorzystać Francuzi, Belgowie, Anglicy lub Chorwaci, a zatem reprezentacje, które łącznie mają w swoim dorobku tylko dwa mistrzostwa świata. Anglia wygrała mundial na swojej ziemi, tak samo jak Francuzi (1998). Anglicy na poprzednim światowym czempionacie radzili sobie słabo. W Brazylii odpadli w grupie, w Republice Południowej Afryki pakowali się po meczu 1/8. Tak daleko jak obecnie nie zaszli od... 52 lat! Belgia w półfinale zagrała 1986 roku i był to najlepszy występ tego kraju w historii mundialu. Chorwaci 20 lat temu byli trzecią ekipą globu. Francji dwa razy udało się dotrzeć do półfinału (1998 i 2006).
Półfinał, a sprawa Henry'ego
– Jesteśmy świadomi, że już osiągnęliśmy bardzo dużo. Rozpiera nas duma, a jednocześnie mamy tylko jedną myśl w głowie: – pokonać Belgię i awansować do finału. Belgowie mają wspaniałe pokolenie piłkarzy. Chociaż jeszcze niczego nie osiągnęli, to dysponując takim potencjałem, są w stanie wygrać mistrzostwa. Przed nami swoisty mecz derbowy, kulturalnie jesteśmy podobni, łączy nas też język. Znamy wielu ich piłkarzy, z wieloma sam gram w Chelsea. Takie starcie na mundialu to spełnienie marzeń – mówi napastnik „Tricolores” Olivier Giroud. To, że pojedynek Francji z Belgią jest czymś wyjątkowym, dają do zrozumienia także francuskie media. – To więcej niż mecz – bije po oczach tytuł w „Aujourd'hui en France”, ogólnokrajowego wydania dziennika „Le Parisien”, ilustrując okładkę dwoma bohaterami komiksów: belgijskim Tintinem i francuskim Asteriksem. W ten sam nurt uderzył dziennik „L'Equipe”.
Smaczków związanych z tym spotkaniem można znaleźć jeszcze więcej. Jednym z nich jest Thierry Henry. Były napastnik kadry Francji dziś pracuje w sztabie szkoleniowym... Belgii. – To dziwne, że będziemy mieć Thierry'ego przeciwko nam. Byłbym bardzo dumny, gdyby udało się mu udowodnić, że wybrał nieodpowiedni zespół. Wolałbym mieć Henry'ego po naszej stronie, żeby doradzał mi oraz innym francuskim napastnikom, ale nie jestem jakoś szczególnie zazdrosny – podkreśla Giroud. Dla niego akurat nadarza się okazja do utarcia nosa byłemu reprezentantowi. Stosunki między nimi nie należą do najlepszych. Henry miał w zwyczaju krytykować grę napastnika Chelsea. – Minęło kilka lat od czasu, gdy powiedział o mnie to, co powiedział. Moja praca polega na tym, żebym był dobry na boisku, żebym reprezentował Francję najlepiej, jak potrafię – zastrzega jednak Giroud.
Mają najwięcej kilometrów w nogach
Jeśli zaś chodzi o drugi półfinał, to zaznaczmy, że piłkarze Chorwacji mogą czuć się najbardziej wyeksploatowani. Ich starcia z Danią i Rosją kończyły się na serii rzutów karnych. To drugi po Belgii z 1986 roku zespół, któremu udało się na swoją korzyść rozstrzygnąć konkurs jedenastek zarówno w 1/8, jak w i kolejnej rundzie fazy pucharowej. W najnowszej historii mistrzostw świata dotyczącej XXI wieku najwięcej dogrywek rozegrano w Brazylii (2014 – 8). W Republice Południowej Afryki dodatkowych 30 minut było pięć, w Niemczech też pięć. Na boiskach Korei Południowej i Japonii takich przypadków odnotowaliśmy cztery. Tyle samo w Rosji.
Piotr Wiśniewski