Aktualności
Piłkarski ojciec Krychowiaka: Kadra ma prawdziwego lidera na lata
Kiedy po raz pierwszy spotkał Pan Grzegorza Krychowiaka?
W 2004 roku. W zasadzie Grześ był pod moimi skrzydłami przez całą karierę w reprezentacjach juniorskich do 2008 roku. Jak się poznaliśmy? Krychowiak występował w Stali Szczecin i po raz pierwszy zobaczyłem go w meczu rozgrywek międzyregionalnych. Naprzeciw siebie stanęli zawodnicy z rocznika 1990 z województwa pomorskiego oraz zachodniopomorskiego. Wybrałem się na spotkanie w celu selekcji piłkarzy do reprezentacji Polski U-14. Grzegorz zdecydowanie wybijał się ponad przeciętność. Był centralną postacią.
Czym charakteryzował się na początku piłkarskiej kariery?
Odznaczał się świetnymi warunkami fizycznymi, ale przede wszystkim charyzmą i walecznością. Widać było, że to zdecydowany lider zespołu. Można stwierdzić, że cechy, które wtedy dostrzegłem, utrwaliły się przez całą jego karierę. W tej chwili 24-letni Grzegorz nie boi się podjęcia walki, świetnie gra głową i posiada mocne uderzenie. Piłkarsko jest to profesjonalista pełną gębą.
A prywatnie?
Krychowiak był i do dziś jest miłym i uśmiechniętym człowiekiem. Zawsze jest skory do żartów. Naprawdę bardzo sympatyczna postać, która nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych.
W pewnym momencie Krychowiak opuścił Szczecin na rzecz Gdyni. Miał Pan w tym duży udział.
Budowałem reprezentację młodzieżową i zależało mi, żeby Grześ podnosił swoje kwalifikacje jak najszybciej i jak najlepiej. Radził się, co ma zrobić i zaproponowałem mu przenosiny do Arki Gdynia. Pracował tam wówczas świętej pamięci Jacek Dziubiński. Był to świetny trener, który bardzo dużo pomógł Krychowiakowi. Miałem wówczas ten komfort, że mogłem regularnie obserwować postępy Grzegorza. Cały czas był właściwie pod opieką moją i Jacka. Już wtedy w Arce nie poddawał się, zawsze ciężko pracował i dawał z siebie wszystko. Efekty tej pracy przyszły w niedługim czasie.
Jako 17-letni piłkarz pojechał na mistrzostwa świata z reprezentacją Polski do lat 20.
Tak, pojechał z nami do Kanady i każdy doskonale pamięta, że wystawiłem go w tym słynnym już meczu z Brazylią. Zagrał przeciwko dwudziestoletnim zawodnikom i dał radę. Co więcej, o jego charakterze świadczy historia zdobytej bramki. Do rzutu wolnego wyznaczony był Krzysiek Strugarek, ale Krychowiak odsunął go od piłki. Podszedł, huknął i strzelił fantastycznego gola.
Jest to jednak przede wszystkim zawodnik skupiający się na defensywie.
Nie da się zbudować zespołu wyłącznie z piłkarzy ofensywnych. Ta proporcja musi być zachowana. W Sevilli Grzegorz ma wyraźnie wyznaczoną rolę zawodnika defensywnego, a od kreowania ma tam kilku innych świetnych piłkarzy. Oczywiście chciałoby się, by w kadrze pełnił też funkcje bardziej ofensywne, ale generalnie jest to defensywny gracz. Wydaje mi się, że czasami krzywdzące są opinie, że Grzegorz jest za mało kreatywny. On taki po prostu jest. Wystarczy, że spełni swoje zadania w defensywnie, a od czasu do czasu uderzy, bo potrafi to robić. Powinniśmy się raczej martwić, że nie mamy obok niego typowego ofensywnego zawodnika. Być może będzie to Sebastian Mila, który wreszcie przekonał niedowiarków. Grzegorzowi dałbym spokój, niech robi dobrze to, co ma robić.
Idąc tym tokiem rozumowania, Krychowiak do Sevilli i ligi hiszpańskiej nadaje się doskonale.
Dokładnie tak! To jest właśnie ta umiejętność znalezienia się we właściwym miejscu i w odpowiednim czasie. Nie wiadomo na przykład, jakby Krychowiak poradziłby sobie w Bundeslidze. Grzegorz jest typem walczaka, ale nie wiadomo, czy w Niemczech nie byłby jednym z wielu. W Sevilli potrzebują takiego piłkarza, który zachowa proporcje w defensywie i ofensywie.
Można już stwierdzić, że reprezentacja Polski zyskała pomocnika na lata?
Wydaje mi się, że tak. Znam charakter Grzesia i wiem, że to pozytywnie zawzięty człowiek. Zawsze chce dopiąć swego. Pamiętam, jak rozmawiałem z nim i jego tatą o przejściu do ligi hiszpańskiej. Wyraźnie stwierdził, że musi sobie stawiać duże wyzwania, bo nie interesuje go przeciętność. Jeśli ktoś ma więc takie podejście, że nie boi się pójść do ligi z tak wybitnymi piłkarzami, to musi o czymś świadczyć. Będziemy mieli świetnego pomocnika na długie lata, a nie wiadomo, czy potem nie będzie z Krychowiaka doskonałego obrońcy. Dla mnie byłby to bardzo dobry stoper.
Stoper?
Oczywiście, że tak. Przyjdzie czas, że nawet Grzegorz Krychowiak się zestarzeje i nie będzie miał już tak wielkich sił na grę w pomocy. Wówczas naturalne jest przejście do linii obrony. W wieku juniorskim oczywiste jest, że grając w pomocy miał możliwość większej kreatywności. Gdyby występował na stoperze, to mógłby być tylko ścianą do odbijania.
Gdzie leży kres możliwości Grzegorza Krychowiaka?
Na pewno nie w Sevilli. Treningi z bardzo dobrymi piłkarzami, rywalizacja z wybitnymi zespołami spowodują, że Grześ będzie robił postępy. Być może polepszy swoją kreatywność, sprawy taktyczne oraz technikę. Oczywiście nie będzie to wyraźna poprawa, bo Krychowiak nigdy nie będzie wirtuozem techniki.
Czuje się Pan „piłkarskim ojcem” Krychowiaka?
Ktoś mógłby się poczuć urażony takim stwierdzeniem, bo kilku trenerów pomogło Krychowiakowi w karierze. Z pewnością jednak miałem największy wpływ na rozwój piłkarski Grzegorza. Cztery lata pracy z nim i cała kadra juniorska – to jest sporo wspólnej pracy.
Nie sposób na koniec nie spytać Pana o zdrowie.
Na razie pojedynek z chorobą oceniam na remis, a nawet remis z moją przewagą (śmiech). Wie Pan, trzeba sobie radzić, ja jestem taki, że się nigdy nie poddaję i teraz też tak będzie.
W takim razie czekamy na powrót na ławkę trenerską.
Dziękuję bardzo, krok po kroku wracam do optymalnej formy, także jestem dobrej myśli. Mogę jednak uspokoić, że nie wrócę na ławkę trenerską. Nawet gdybym w stu procentach odzyskał wzrok, to i tak bym nie wrócił. Zostałem członkiem rady nadzorczej Arki Gdynia i będę takim doradcą zarządu. Tak wrócę do sportu. Ludzie w moim wieku powinni zwolnić miejsce młodszym trenerom i wspierać ich radą. Czy ja mogę mieć jeszcze do Pana prośbę?
Tak?
Skoro rozmawiamy o Grzesiu, to przy tej okazji bardzo chciałbym podziękować mu za okazane wsparcie podczas mojego leczenia w Chinach. Grześ już wie o co chodzi…
Rozmawiał Cezary Jeżowski
Pamiętajcie, by móc w pełni korzystać z funkcjonalności portalu i brać udział w naszych akcjach trzeba posiadać swój profil. Jak to zrobić? Klikajcie TUTAJ. Wystarczy adres e-mail.