Rok 2017 nie przyniósł kibicom beach soccera takiej euforii, jaka miała miejsce po turnieju kwalifikacyjnym we włoskim Jesolo, gdzie Polacy gromili kolejnych faworytów i zapewnili sobie awans na mundial. Ale na nudę nikt nie mógł narzekać. Były emocje związane z losowaniem mistrzostw świata, z samym występem na mundialu, czy też wreszcie radość po awansie do grona ośmiu najlepszych ekip w Europie. I nadzieje odżyły.

Reprezentacja Polski w beach soccerze zajmuje 13. miejsce w najnowszym rankingu Światowej Federacji Beach Soccera (BSWW). Biało-czerwoni są piątą najwyżej sklasyfikowaną ekipą z Europy. Na czele wciąż pozostaje Brazylia, która wyprzedza Portugalię i Iran.

Sezon 2017 w beach soccerze przeszedł już do historii, czas więc go podsumowywać. Bez względu na aurę i temperaturę jaka nam towarzyszyła w letnich miesiącach dla fanów piłki nożnej plażowej, to był bardzo gorący okres. Już dawno bowiem reprezentacja Polski nie dostarczała nam tylu emocji. Jaki był to ogólnie czas dla naszej kadry – pytamy na początek trenera naszej reprezentacji Marcina Stanisławskiego.

Rok 2017 był dla naszej reprezentacji niezwykle intensywny. Dzięki wielkiemu sukcesowi, jakim było zwycięstwo w europejskich kwalifikacjach we włoskim Jesolo i awansowi na mistrzostwa świata na Bahamach sezon podzielić trzeba na dwie części.

Biało-czerwoni zakończyli zmagania grupowe w Superfinale EBSL. Polacy po porażkach z Hiszpanią i Portugalią tym razem nie dali rady Szwajcarom. O przegranej w sobotnim pojedynku zadecydowała trzecia tercja. W niedzielę Polska zagra o siódme miejsce w turnieju. O 13.30 zagramy z Białorusią bądź z Ukrainą.

Nie udało się biało-czerwonym sprawić sensacji w drugim występie w Superfinale EBSL. Po czwartkowej przegranej z Portugalią tym razem nie daliśmy rady Hiszpanom, chociaż kibice nie mieli prawa podczas tego spotkania się nudzić. W sobotę Polska powalczy ze Szwajcarią o pierwsze zwycięstwo w turnieju.

Nie udał się reprezentacji Polski pierwszy mecz w Superfinale Euro Beach Soccer League. Na inaugurację biało-czerwoni przegrali z Portugalią 4:6. Trzeba jednak zaznaczyć, że nasz czwartkowy rywal jest jednym z faworytów do końcowego triumfu.