Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Męczarnie Jagiellonii, imponująca postawa Lechii Dzierżoniów
Długo miał problemy lider Ekstraklasy na boisku trzecioligowca z Dzierżoniowa, ale ostatecznie Jagiellonia Białystok przełamała dobrze zorganizowaną Lechię i awansowała do 1/16 finału Pucharu Polski. Nie było jednak zwycięstwo ani łatwe, ani przyjemne dla jednego z faworytów tych rozgrywek.
Na wielkie brawa zasłużyli w przerwie meczu piłkarze Lechii Dzierżoniów, choć oni schodzili do szatni rozczarowani. Nie dlatego, że remisowali z liderem Ekstraklasy, ale z powodu tego, że mogli spokojnie prowadzić z Jagiellonią Białystok. I im dłużej trwała ta pierwsza część meczu, tym więcej powodów do frustracji mieli wszyscy przyjezdni: zaczynając od Ireneusza Mamrota, a kończąc na patrzącym na błędy kolegów Grzegorzu Sandomierskim.
Zaczęło się już od drugiej minuty, gdy Buryło zagrał do Szydziaka i gospodarze już byli blisko pokonania Sandomierskiego. Mało tego, w pierwszym kwadransie dość często podchodzili pod pole karne rywali, podawali w szesnastkę i szukali okazji do strzału. Na własną połową wepchnęła ich z powrotem sytuacja w której wykazać musiał się golkiper Lechii, Spaleniak, który trzy razy odbijał piłkę po uderzeniach Savkovicia i Świderskiego.
Jagiellonia uspokoiła sytuację, własne nerwy i próbowała znaleźć sposób na bardzo dobrze zorganizowaną Lechię. Jednak ciśnienie swoim kolegom podniósł bramkarz gospodarzy, który tak długo zwlekał z wybiciem piłki, że nabił blokującego Świderskiego i z powrotem złapał ją dopiero metr od linii bramkowej. Ale im dłużej trwała ta pierwsza część meczu, tym częściej do głosu dochodzili piłkarze z Dzierżoniowa. W 32 minucie Mitrović ratował wślizgiem kolegów, gdy uderzał Borowy, po chwili Słonecki głową strzelał nad bramką, a Lechocki próbował szczęścia z dystansu. Doskonałą okazję miał też Szydziak, lecz wtedy Jagiellonię wybronił Sandomierski.
Efektem tego była zmiana już w przerwie w szeregach gości. Za Poletanovicia, a w jego miejsce wszedł Runje, który został na ten mecz… defensywnym pomocnikiem. I zgodnie z oczekiwaniami Jagiellonia przyspieszyła – strzał Klimali zablokował przed pusta bramką jeden z obrońców Lechii, a po chwili próbę Runje odbił Spaleniak. W odpowiedzi 17-letni skrzydłowy gospodarzy, Orzechowski, po indywidualnym rajdzie zagrywał wzdłuż bramki Jagiellonii, jednak nikt nie przeciął jego podania.
Gdy już zbliżała się godzina gry przyjezdnym wreszcie udała się akcja. Bodvarsson podał w pole karne do Grzyba, ten zgrał Świderskiemu, który mocnym strzałem w długi róg dał prowadzenie Jagiellonii. Dopiero kwadrans później goście mieli kolejną sytuację: Klimala wykorzystał stratę jednego z obrońców gości, podał do Savkovicia, ale ten za daleko wypuścił sobie piłkę w sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Spaleniak był jednym z bohaterów Lechii, co potwierdził broniąc mocny i precyzyjny strzał Runje z dystansu. Gospodarze próbowali wyrównać, ale już coraz rzadziej przechodzili na połowę Jagiellonii. Widać było, ile sił kosztowało ich tak długie utrzymywanie dobrego rezultatu. Jedną z ostatnich szans miał Słonecki, który uderzał z ostrego kąta, lecz prosto w ręce Sandomierskiego. W doliczonym czasie Lechia miała trzy rzuty rożne, ale znów bez efektu. Sensacji było blisko w pierwszej połowie, faworyt gra dalej. Na brawa jednak znów zasłużyli dzielni gospodarze.
Lechia Dzierżoniów 0:1 (0:0) Jagiellonia Białystok
Bramka: Świderski 59’