Aktualności
We are the Champions! Złota akademia z Końskich pokazuje, że się da
Gdy Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił start programu, cel był tylko jeden.
– Rozmawialiśmy z trenerami i doszliśmy do wniosku, że spełniamy zdecydowaną większość wymagań, zapewniamy odpowiednią jakość, stawiamy na większą indywidualizację zajęć. Musieliśmy dokupić niewielką ilość sprzętu, przede wszystkim bramki. Uznaliśmy więc, że dlaczego mielibyśmy nie spróbować powalczyć o złoto? – mówi Grzegorz Kądziela, założyciel szkółki.
Jej początki sięgają 2012 roku. Kądziela po studiach ukończonych w 2010 roku wrócił do rodzinnego miasta.
– Człowiek był młody, ambitny. Studiowałem w Białej Podlaskiej, widziałem, jakie tam jest podejście do szkolenia, jak powinny wyglądać standardy. Byłą chęć stworzenia czegoś i poprawy tych warunków. Sam uczestniczyłem w tym wszystkim, widziałem, jak to wyglądało za młodu. Podczas studiów moje oczy zostały szerzej otwarte – nie ukrywa Kądziela. – Pierwotna koncepcja była taka, żeby założyć taką szkółkę w Łodzi, poczyniłem nawet pewne kroki w tym kierunku. Ale w końcu wpadł do głowy pomysł, że może spróbujemy w Końskich. I wypaliło. Udało się. Widać efekty naszych działań, rodzice są zadowoleni, także w Świętokrzyskim Związku Piłki Nożnej nas doceniają i chwalą za pracę – dodaje.
Od początku Kądzieli pomagał Kamil Jarząb i nie zmieniło się to do dziś. Od początku również szkółka jest częścią ogólnopolskiej sieci.
– Bardzo podobała mi się jakość, dbałość o detale. Także inwestycje w trenerów poprzez różnego rodzaju konferencje i szkolenia. Była możliwość rozwoju warsztatu – argumentuje taką decyzję biznesową nasz rozmówca.
Rozwój kadry trenerskiej to jeden z priorytetów dla Akademii Piłkarskiej Champions Końskie. Umożliwiają go między innymi pieniądze, które klub otrzymuje z tytułu posiadania złotego certyfikatu.
– Pozwalają nam uczestniczyć w kursach, szkoleniach, na których możemy podnieść nasze umiejętności, zdobyć nową wiedzę. Możemy też dopłacić do wynagrodzeń trenerów, dzięki czemu ten fach staje się faktycznie zawodem. Nie wystarczy tylko poklepać po plecach i powiedzieć: „Dobra robota”. Finansowo też wszystko musi się zgadzać. W tygodniu po pracy treningi, w weekendy wyjazdy na mecze. Za dobrą pracę musi być godne wynagrodzenie. Certyfikat to ważny atut pod kątem promocji. Jest to znak jakości pracy. Podkreślenie, że staramy się i chcemy, by młodzież się rozwijała. Rodzice też to widzą – wylicza Kądziela.
W niewielkich, liczących około 20 tysięcy mieszkańców Końskich są aż dwa kluby wyróżnione certyfikatem PZPN. Tym drugim jest Neptun. Gdy pytamy Grzegorza Kądzielę o wzajemne relacje, kilka razy z jego usta pada słowo „współpraca”.
– Na początku bywało różnie, trochę patrzono na nas wilkiem. Dziś jesteśmy na takim etapie, że mamy porozumienie z MKS Neptun Końskie. Na razie słowne. My szkolimy dzieci młodsze, które później są przekazywane do klubu miejskiego. Współpracują też trenerzy. Fajnie się to połączyło. Ja na przykład drużynę trampkarza starszego, którą wcześniej prowadziłem w Championsie, prowadzę teraz w Neptunie. Trenerzy z Neptuna pracują też u nas. Mało tego, jeden z naszych trenerów Bartłomiej Gad jest od grudnia prezesem Neptuna. Pomagamy sobie, współpracujemy. Da się. Chcemy tworzyć system współpracy, żeby wspólnie tę utalentowaną młodzież zbierać i jej pomagać. Rodzi nam się choćby pomysł utworzenia klas sportowych – wylicza prezes UKS AP Champions, który był kiedyś piłkarzem Neptuna. Już w czasie studiów zaliczył nawet kilka występów w III lidze.
– To był szybki powrót do Końskich na czas praktyk. Przebywałem na miejscu, więc wróciłem do treningów, bo całe życie byłem związany z piłką – wspomina.
Jednym z planów akademii jest też odważniejsze otwarcie na okolicę.
– Końskie to niewielka miejscowość, w związku z pandemią nabór nowych zawodników trochę spowolnił, ale chcemy iść dalej i prowadzić go trochę szerzej. Jesteśmy klubem, który nie prowadzi selekcji, raczej wszyscy, którzy do nas przychodzą, są przyjmowani i trenują. Chcielibyśmy wyjść trochę dalej także terytorialnie. Zauważyłem, że dużo dzieci mających predyspozycje do sportu i zdolności motoryczne mieszka w okolicach Końskich. Okoliczne kluby występują w Klasie A czy Klasie B. Chcielibyśmy, by wywodzący się z nich zdolni chłopcy mogli trenować u nas, a później, jeżeli oczywiście komuś nie uda się przebić wyżej, tam wracali – kreśli wizję akademii jej szef.
Dziś w UKS AP Champions pracuje ośmiu trenerów w pięciu grupach szkoleniowych.
– Dwaj trenerzy to wolontariusze, którzy dopiero zdobywają uprawnienia. Dzięki środkom z Programu Certyfikacji możemy im w tym pomóc – podkreśla Kądziela.
Klub ma do dyspozycji pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią i leżące obok niego pełnowymiarowe boisko z naturalną trawą. Kompleks przy ulicy Południowej uzupełnia oddany do użytku jesienią budynek z całym niezbędnym zapleczem. Piłkarze Championsa trenują też na stadionie Neptuna i w halach sportowych.
– Marzy nam się posiadanie balonu nad boiskiem, gdzie moglibyśmy trenować cały rok. Na razie wydaje się to poza naszym zasięgiem, ale kto wie… – ma nadzieję Kądziela, który mówi również o najpoważniejszym wyzwaniu, któremu muszą sprostać trenerzy i ludzie zarządzający szkółkami nie tylko w Końskich.
– Coraz mniej młodzieży jest w sporcie. Trzeba ją zachęcać. Kiedyś było widać pełne boiska, teraz to trochę zanikło. Przegrywamy z tabletami, telefonami. Duża w tym nasza rola, by próbować to zmienić. Trzeba wyjść do dzieci i zachęcić je do rywalizacji, do piłki nożnej – apeluje Grzegorz Kądziela.
Szymon Tomasik