Aktualności
Krótka Piłka #94: Waleczne serca z Chrząstawy dopięły swego
Piłkarskie niższe ligi i rozgrywki amatorskie to kopalnia śmiesznych, strasznych, nietypowych, zaskakujących i przede wszystkim ciekawych zdarzeń. W „Krótkiej Piłce” będziemy starali się wybierać dla Was najsmakowitsze historie, które wydarzyły się na polskich boiskach i wokół nich. Dziś zapraszamy na 94. część cyklu.
Co za mecz w Chrząstawie!
Zachęceni piękną pogodą wybraliśmy się w niedzielę na domowy mecz jednego z najbardziej znanych klubów polskiej Serie B, czyli Klasy B. Chodzi rzecz jasna o LZS Chrząstawa. To znaczy oczywiście wybraliśmy się na spacer w okolice boiska, bo na powrót na trybuny kibice muszą poczekać jeszcze tydzień.
Już pierwsze kroki podczas przechadzki zwiastowały, że to będzie spacer z gatunku tych niezapomnianych.
Gdy już szczęśliwie dotarliśmy do punktu docelowego zaczął się mecz i to w stylu godnym szkoły Alfreda Hitchcocka, czyli od trzęsienia ziemi. Druga minuta, piłkarz gospodarzy wybija piłkę ręką z linii bramkowej. Czerwona kartka, rzut karny. Rzut karny to jednak jeszcze nie gol…
Nadal 0:0. Do 27. minuty, gdy goście w końcu przełamali zasieki obronne ustawione przez prezesa i trenera LZS-u w jednej osobie Bohdana Kwaśniaka.
Stracony gol nie podłamał jednak gospodarzy, którzy po przerwie strzelili dwa gole i wyszli na prowadzenie. Spotkanie coraz szybciej zbliżało się ku końcowi, prezes Kwaśniak kilka razy żartobliwie krzyknął w stronę sędziego słynne „Panie Turek, kończ ten mecz”. Ale mecz trwał, a Unia nie przestała wierzyć w zwycięstwo. I w odstępie dwóch minut po stałych fragmentach gry najpierw wyrównała, a później wyszła na prowadzenie. Chyba nikt już nie wierzył w kolejny zwrot akcji, nawet prezes Kwaśniak zaczął obdzwaniać znajomych z informacją o porażce. Wtedy jednak piłka nożna znów pokazała swoje najpiękniejsze oblicze. Czwarta, ostatnia minuta doliczonego czasu gry, zamieszanie pod bramką gości i Marcin Kamieniak pakuje piłkę do siatki. Koniec. Grająca w dziesiątkę Chrząstawa ma remis. Zwycięski remis.
A później trzeba było wrócić w okolice szatni.
W tej gości – nastroje minorowe.
Faktycznie, jak wskazywały pierwsze poszlaki – to był niezapomniany spacer. Aż strach pomyśleć, co to będzie jak wybierzemy się do Chrząstawy na mecz!
Błotna przygoda bramkarza Okęcia
Najwyraźniej doświadczenia z Chrąstawy zabrakło w sobotę bramkarzowi Okęcia Warszawa (mazowiecka IV liga) Artemowi Solonikowowi. Ukrainiec jechał na mecz Sparta Jazgarzew – Okęcie do Wólki Kozodawskiej. Przed Jazgarzewem były roboty drogowe i na stadion trzeba było dojechać nie od strony Piaseczna, lecz od strony Żabieńca. Solonikow zaufał jednak nawigacji, która objazdu nie uwzględniła i skończył podróż w bardzo spektakularny, choć daleki od planu sposób. Po meczu drużyna w sile trzech aut i kilkunastu osób podjęła heroiczną próbę wyciągnięcia nieszczęśnika (a raczej jego pojazdu) z opresji, ale ich trud spełzł na niczym.
Pomógł dopiero wezwany z sąsiedniej miejscowości ciągnik.
A wiecie, co jest w tej historii najważniejsze? Okęcie wygrało 4:3!
Obroniony karny? Mało
Bramkarz LZS-u Chrząstawa Marcin Kamieniak zasłużył na ogromne brawa za obronę rzutu karnego, ale znamy bramkarza, któremu podobna sztuka w miniony weekend udała się dwa razy. To Bartłomiej Gawdonowicz z Nysy Kłodzko. Dokonał tego w meczu IV ligi dolnośląskiej przeciwko Orłowi Lubawka (w materiale od około 3:20).
Niewiele to jednak Nysie pomogło. Jeden punkt na własnym stadionie zdobyty z rywalem zajmującym 17. miejsce utrzymania w IV lidze nie wróży…
Good job – piękny lob
Chwaliliśmy bramkarzy, pochwalmy teraz strzelców. Konkretnie jednego, Radosława Olszynę z Zameczku II Czernica. Oto jego trafienie w meczu śląskiej Klasy C (grupa Racibórz II) przeciwko Wichrowi Płonia.
Choćbyśmy chcieli, wystawić laurkę bramkarzowi nie bardzo jest za co…
Pudło sezonu w Inowrocławiu?
Kończąc dzisiejszą sekwencję wideo – sytuacja sprzed dwóch tygodni (z 24 kwietnia), ale dopiero teraz wpadła nam w oko. Mecz Goplania Inowrocław – Pogoń II Mogilno (kujawsko-pomorska klasa okręgowa, grupa II). Nie będziemy drążyć, kto strzelał… Rzeczona akcja od 27:56.
Zdarza się najlepszym…
Kierownik się pomylił, drużyna przegrała walkowerem
3 maja w mecz dolnośląskiej klasy okręgowej Wiwa Goszcz podejmowała Orła Pawłowice. Mecz miał bardzo emocjonujący przebieg, goście wygrali go 4:3. Emocje nie zakończyły się jednak po końcowym gwizdku, bo jeszcze bardziej ciśnienie ekipie z Pawłowic podniosła decyzja Komisja Dyscyplinarna Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, orzekając walkowera na jego niekorzyść. Jej powodem było przebywanie jednocześnie na boisku przez dwie minuty trzech piłkarzy spoza Unii Europejskiej (może najwyżej dwóch), po wejściu w 55. minucie Ołeksandra Kowala, a zejściu w 57. minucie Ołeksandra Łapcaja. Sytuacja na pozór klarowna, ale wygląda zupełnie inaczej po przedstawieniu stanowiska Orła, cytowanego przez portal dolfutbol.pl.
„Bardzo pilnujemy tego, by w jednym momencie na boisku nie było więcej niż 2 zawodników spoza UE. Tym razem też pilnowaliśmy i taka sytuacja nie miała miejsca. Niestety walkowera otrzymaliśmy za błąd naszego kierownika. Zmiana Kowala za Macińskiego nie miała miejsca w 55. minucie, tylko w 65. Zatem Kowal wszedł w rzeczywistości 10 minut później. Kierownik pomylił się wpisując minuty na kartkę zmian (sędzia asystent też nie powinien przyjąć takiej kartki). Wiemy, że Wiwa Goszcz nagrywała mecz na 2 kamerach, więc poprosiliśmy ich o udostępnienie fragmentu wideo, który by potwierdził, że owa zmiana miała miejsce już po zejściu jednego z dwóch przebywających na boisku zawodników spoza UE. Pomimo wielu próśb klub Wiwa Goszcz nie zachował się fair play i nie przekazał nam materiału dowodowego” – powiedział przedstawiciel wygranej na boisku, lecz przegranej przy zielonym stoliku ekipy z Wrocławia.
Nie chcielibyśmy być teraz w skórze pana kierownika…
Mural w Grajewie z Warmią w roli głównej gotowy!
Tydzień temu, w Krótkiej Piłce #93 informowaliśmy o zaawansowanych pracach nad muralem w Grajewie, którego bohaterką jest tamtejsza Warmia (podlaska IV liga). Dziś dzieło (nie bójmy się tego słowa) jest już ukończone.
Prawda, że piękny?
Piłkarze Pogoni mogą robić wślizgi w błocie
Również tydzień temu pisaliśmy o poszukiwaniach lodówki przez Sanovię Lesko (podkarpacka Klasa A). Nieco innego sprzętu potrzebował lider dolnośląskiej Klasy A (grupa Wałbrzych) Pogoń Duszniki-Zdrój. Szczęśliwie ekipa z sąsiadującego z Czechami miasta nie musiała odwoływać się do serc i portfeli swoich kibiców. Wsparcie dostała z urzędu. Konkretnie – z Miejskiego Ośrodka Kultury i Sportu.
Pogoni życzymy, by z równą skutecznością jak stroje nadal prała kolejnych rywali.
Powrót stadionowych drifterów
Stali czytelnicy Krótkiej Piłki (pozdrawiamy obu) zauważyli zapewne, że dawno nie informowaliśmy o popisach amatorów widowiskowej (ich zdaniem) jazdy samochodem po piłkarskiej murawie. No to doczekaliśmy się kolejnego odcinka tego niekończącego się (niestety) serialu. Tym razem ktoś najwyraźniej borykający się chwilowo z obniżonym poziomem oleju w głowie wjechał na boisko GKS-u Iwaniska (świętokrzyska Klasa B, grupa Sandomierz).
Brak słów. Brak słów!
Kresowianka napoczęła drugą setkę
W niedzielę wybraliśmy się nie tylko do Chrząstawy, lecz także na mecz śrubującej serię kolejnych przegranych Kresowianki Nowa Wieś (opolska Klasa B).
Szczęścia dzielnej ekipie nie przynieśliśmy. Kresowianka uległa Pogoni Wojnowice 1:8, co było jej 51. kolejną porażką w oficjalnym spotkaniu (49 ligowych i dwie pucharowe).
Jeszcze w tym tygodniu na laczynaspilka.pl pojawi się większy materiał o Kresowiance i jej serii!
Piłkarska Lista Przebojów – Broendby IF
Przywołaliśmy dziś słynny cytat red. Tomasza Zimocha relacjonującego w radiowej Jedynce rewanżowy mecz eliminacji Ligi Mistrzów Broendby IF – Widzew Łódź, więc posłuchajmy teraz hymnu duńskiego klubu.
Szymon Tomasik