Aktualności

Tomasz Zahorski wraca na boisko. Zagra w klubie, w którym się wychował

PIŁKA DLA WSZYSTKICH23.07.2020 
Tomasz Zahorski jest wychowankiem Pisy Barczewo. Stąd wyruszył w piękną piłkarską drogę, która zaprowadziła go do reprezentacji Polski. Ostatni ligowy mecz rozegrał w marcu 2018 roku, na zapleczu ekstraklasy, w barwach Stomilu Olsztyn. Dziś, po niemal 2,5 roku, wznowił treningi. Znów chce grać w Pisie.

– Stęskniłem się za piłką. Po prostu. Znowu potrzebuję zapachu szatni i boiska – wyjaśnia powody powrotu piłkarz, który w listopadzie skończy 36 lat. – Zacząłem pojawiać się na treningach Pisy i się rozochociłem. Dałem się namówić, żeby zgłoszono mnie do rozgrywek, a teraz spokojnie wchodzę w intensywniejszy trening. Nie jestem jeszcze taki stary, ale kilkanaście lat zawodowstwa daje się już we znaki. Przez 2,5 roku, które minęły od mojego ostatniego meczu, cały czas byłem aktywny sportowo, ale dużo mniej piłkarsko. Gdy się wejdzie na boisko, choćby na trening w IV lidze, to już trzeba trochę pobiegać. Obciążenia są zupełnie inne i zaczęły wychodzić drobne problemy mięśniowe. Trzeba nogi od nowa przyzwyczaić do takiego wysiłku. Sezon w warmińsko-mazurskiej IV lidze rusza 1 sierpnia. Ja zacząłem przygotowania trochę później. Gdy zacząłem pracować na nieco większych obciążeniach, pojawiły się drobne urazy. Walczymy z fizjoterapeutą, żeby jak najszybciej postawić mnie na nogi. Jeżeli będę miał zacząć grać, to na pewno nie od początku sezonu. Myślę, że na trzecią kolejkę dam radę wskoczyć do drużyny, o ile oczywiście inne obowiązki zawodowe mi na to pozwolą, bo chcę grać wyłącznie dla przyjemności, mieć możliwość poruszania się i utrzymywać zdrowy tryb życia. Żona może być z tego powodu trochę mniej zadowolona, bo znowu trochę uciekam z domu, ale jak się całe życie latało za piłką, to bardzo trudno z tego zrezygnować. Mimo że to już zupełnie inny poziom, inne nastawienie, inna moja rola – podkreśla napastnik, który niedawno na laczynaspilka.pl wspominał profesjonalną część swojej kariery (wywiad POD TYM LINKIEM).

Zahorski nie ukrywa, że chce miejscowemu środowisku piłkarskiemu dać nie tylko gole i ligowe punkty.

– Oczywiście każdy by sobie życzył, żebym sportowo jak najwięcej dał drużynie na boisku, ale nikt nie będzie wymagał 50 bramek w sezonie. Klubowi zależy, żebym pomógł wizerunkowo, a młodzi chłopcy, którzy są w Pisie, mogli korzystać z mojego doświadczenia. Parę lat pograłem na poziomie zawodowym czy nawet reprezentacyjnym, jest co przekazywać młodym chłopakom. Chłoną to, co opowiadam, a tych historii i praktycznych wskazówek do przekazania jest mnóstwo – zauważa piłkarz, który może się też pochwalić licencją trenerską UEFA A. W Pisie jako szkoleniowiec pracować jednak nie będzie.

Powrót Zahorskiego do Pisy wpisuje się, jego zdaniem, w pewien trend.

– Patrząc na byłych reprezentantów czy zawodników grających wcześniej w ekstraklasie, to wielu prędzej czy później zmierza do swojego macierzystego klubu. To ogromna wartość dodana dla chłopaków, którzy mogą z takich doświadczeń korzystać, łącznie ze sztabem trenerskim. Takie osoby mogą bardzo mocno wpłynąć na całokształt środowiska piłkarskiego skupionego wokół takiego klubu. Bardzo się cieszę, że mogę spróbować wcielić się w taką rolę i mam nadzieję, że wszyscy w Pisie też – mówi były zawodnik m.in. Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, Górnika Łęczna, Górnika Zabrze, MSV Duisburg i Jagiellonii Białystok.

Pisa to dla Tomasza Zahorskiego coś więcej niż klub. To część rodzinnej historii. Ogromnie zasłużoną postacią jest w niej ojciec piłkarza Jerzy Zahorski. W 2011 roku, w wieku 54 lat, grał jeszcze w występujących wówczas w Klasie B rezerwach Pisy.

– Jako seniorowi udało mi się zagrać jedną rundę z tatą w zespole. Ja jako napastnik, tata jako stoper. Jego zasługą jest też dzisiejsza nazwa klubu, wywodząca się od rzeki, która przepływa przez miasto. Wcześniej drużyna nazywała się bodajże PGR Barczewo. Z moim już niestety świętej pamięci chrzestnym któregoś razu szli przez most w Barczewie i pomyśleli, że dobrze byłoby zmienić nazwę klubu na taką, która by się bardziej kojarzyła z naszą miejscowością. Później był trenerem drużyn młodzieżowych i seniorów, także moim, wiele lat społecznie pracował na rzecz klubu – wylicza dumny syn.

Były reprezentant Polski grał ze swoim ojcem, teraz będzie miał szansę zrobić to z młodszym o 19 lat bratem Tobiaszem, który zbiera doświadczenie bramkarskie przy pierwszej drużynie Pisy. W kolejce do wspólnych występów czeka 11-letni syn Tomasza, Aleksander.

– Jest wysoki, przypuszczam, że będzie wyższy ode mnie. Na razie pracujemy głównie nad koordynacją, bo wtedy łatwiej też o inne elementy, w tym technikę. Piłka go szuka w polu karnym. Zobaczymy. Oczywiście, poświęcam synowi czas, pracujemy indywidualnie, ale broń Boże nie wywieram presji. Chcę, żeby to była jego pasja. Jeśli będzie miał zostać zawodnikiem, to nim zostanie. Ja też tak byłem wychowywany i prowadzony przez mojego tatę. Jeśli syn będzie sobie dawał radę i się rozwijał, pomyślimy, co dalej. Sport fajnie wychowuje, kształtuje, pomaga być w przyszłości dobrym pracownikiem. I to jest najważniejsze – argumentuje uczestnik EURO 2008.

Pisa Barczewo 9 z 11 ostatnich sezonów spędziła w IV lidze. W poprzednim, jak beniaminek, zajęła 9. miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej w województwie warmińsko-mazurskim. Rozgrywki 2020/21 rozpocznie 1 sierpnia meczem na własnym stadionie z Granicą Kętrzyn. W środę 5 sierpnia zagra w Lubawie z Motorem, w trzeciej kolejce podejmie Mazura Ełk.

Szymon Tomasik
Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności