Aktualności

Talenty z Talentu, czyli z ziemi polskiej do włoskiej

PIŁKA DLA WSZYSTKICH24.09.2020 
Podlasie to nie tylko piękne krajobrazy i dziewicze tereny. To też masa utalentowanych piłkarzy. Bartłomiej Drągowski niedawno grał w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, a teraz jest powoływany do pierwszej reprezentacji. Wychowankowie AP Talent Białystok — Damian Maksymowicz i Jan Żuberek — idą jego śladami. A to dopiero początek!

„Ten, który strzelił piętą Barthezowi”

Starsi kibice na pewno pamiętają Jacka Bayera lub Tomasza Frankowskiego . Obaj złotymi zgłoskami zapisali się w annałach polskiego futbolu. Obaj bezsprzecznie kojarzą się z żółto-czerwonymi pasiakami Jagiellonii .

Kilka kilometrów od stadionu przy Słonecznej wyrosła nowa akademia, która co roku wypuszcza w świat piłkarskie perły. AP Talent Białystok – bo to o tym klubie mowa – powstał w 2010 roku i już od samego początku zmierzał we właściwym kierunku. Nie mogło być inaczej, skoro klub założyli ludzie z olbrzymim doświadczeniem.

Janusz Kaczmarz to wieloletni trener i wychowawca młodzieży. Jego nazwisko jest znane nie tylko Podlasiu. Sukcesy? Chociażby tytuł mistrza Polski juniorów, który zdobył w 1996 roku jako szkoleniowiec Jagiellonii Białystok. Dziś 65–letni Kaczmarz sprawuje piecze nad młodymi zawodnikami Talentu Białystok.

W gronie założycieli akademii znaleźli się piłkarze, którzy swoim doświadczeniem mogliby obdarzyć wielu innych zawodników. I właśnie temu poświęcają się na co dzień. Jednym z twórców Talentu jest Piotr Matys, który grał m.in. w PSV Eindhoven, ŁKS-ie, Genui FC i Widzewie Łódź . Do dziś kibice wspominają go jako tego zawodnika, który strzelił gola piętą Fabianowi Barthezowi .

– Napastnik musi błyskawicznie podejmować decyzje i postanowiłem uderzyć piętą. Dla mnie najważniejsze było to, że gol dał prowadzenie. Bramka ta była efektem składnej akcji całego zespołu. Z lewej strony dośrodkował Darlington , znalazłem się w dobrym miejscu i po prostu zareagowałem. Ten gol jest bardzo często wspominany przez wiele osób na czele z moimi podopiecznymi i ich rodzicami – mówił na łamach „Łączy nas Piłka”.


Piotr Matys. Fot. Łączy nas Piłka

Legendy Jagiellonii

Grono trenerów-założycieli dopełnia m.in. znany z ekstraklasowych boisk Dzidosław Żuberek . Urodził się w Łodzi i tam też zaczynał swoją karierę — dokładnie w ŁKS-ie. Jak wyglądały jego początki? – Za moich czasów wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Dość powiedzieć, że pierwsze nabory odbywały się dopiero dla 10-latków. A obecnie przecież mamy już organizowanie zajęć nawet dla 4-latków. Może nie mają one jeszcze charakteru czysto piłkarskiego, ale jednak zabawy z piłką są już ich istotnym elementem. Z drugiej strony wtedy każdy praktycznie chciał grać w piłkę i… w nią grał – tłumaczył w rozmowie z lkslodz.pl

– Na podwórku, na ulicy, w szkole… Gdzie tylko się dało. Sam też miałem ogromny zapał i na Górniaku, gdzie się wychowywałem, nie przepuszczałem żadnej okazji, aby pokopać piłkę z kolegami z okolicy. A kiedy miałem 11 lat, dołączyłem w ŁKS-ie do grupy o rok starszych chłopaków, których prowadził trener Robert Grzywocz . Po jakimś czasie trafiłem do swojego nominalnego rocznika, którym z kolei opiekował się trener Czesław Kozłowski . Wiek juniora ukończyłem natomiast pod okiem trenera Zdzisława Ulatowskiego , który w międzyczasie przejął naszą grupę – dodawał Żuberek.

Dzidosław nie bez powodu jest jednak bardziej kojarzony z Jagiellonią niż ŁKS-em. To w białostockim zespole zagrał ponad 120 razy. Po opuszczeniu stolicy województwa podlaskiego wciąż pozostawał w regionie. Grał m.in. w Ruchu Wysokie Mazowieckie (które wbrew nazwie znajduje się na Podlasiu) oraz Sokole Sokółka . Z Białymstokiem związał się na stałe.

Wśród architektów AP Talent jest także Bartosz Jurkowski . On, podobnie jak koledzy, też był związany z Jagiellonią. Dobrze pamiętają go również kibice Stomilu Olsztyn i Górnika Łęczna . Jeszcze jako czynny zawodnik został trenerem Znicza Suraż .

Czwartym ogniwem łańcucha jest kolejna legenda Jagiellonii – Jacek Markiewicz. Co ciekawe od września 2011 do jesieni 2015 roku grał w Dębie Dąbrowa Białostocka , w którym pełnił także funkcję trenera. W obowiązkach pomagał mu… Bartosz Jurkowski.


AP Talent Białystok podczas finałów wojewódzkich Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Jaś Żuberek – syn Dzidosława – najlepszym zawodnikiem rozgrywek. Fot. AP Talent Białystok/Facebook

„Sala judo jak amen w pacierzu”

Markiewicz, Matys, Kaczmarz, Jurkowski i Żuberek to zawodnicy, o których kolokwialnie mówi się, że z niejednego pieca jedli chleb. Co mogło powstać z takiej mieszanki doświadczenia, obycia i zamiłowania do ciężkiej pracy? Oczywiście kuźnia talentów!

Jednym z nich jest Damian Maksymowicz – bramkarz, który zmienił Talent Białystok na włoskie SPAL. – Jego historia przypomina każdą inną historię młodego bramkarza – mówi Janusz Kaczmarz. – Nie stanął od razu między słupkami, a przez pewien czas szukał swojego miejsca na boisku. Nagle zaczął szybko rosnąć. Przewyższał kolegów niemal dwukrotnie. Ale przez to, że tak nagle wystrzelił, stracił na szybkości. Naturalne było, że z takimi warunkami fizycznymi Damian najlepiej sprawdzi się na bramce.

Maksymowicz od początku trenował pod okiem Piotra Matysa. – Bardzo utalentowany zawodnik – komplementuje były piłkarz ŁKS-u. – Zaczynał w środku pola jako obrońca lub pomocnik. Ze względu na swoje warunki fizyczne postanowiliśmy ustawić go na bramce. Damian uwierzył, że to jest jego miejsce. Ważne były treningi sprawności ogólnej. Warunki fizyczne są oczywiście ważne, ale same w sobie to tylko element składowy kocowego sukcesu – podkreśla.

– Szybko urósł. Osiągnął naprawdę imponujące warunki, ale to wszystko rodziło też pewne trudności. Nie mogliśmy zapomnieć o koordynacji, dlatego Damian miał regularne treningi z akrobatyki i gimnastyki – mówi Kaczmarz. – Mama wysoka, ojciec też. Spodziewaliśmy się, że pójdzie w ich ślady.

O sprawność utalentowanego golkipera dbał trener bramkarzy AP Talent Białystok – Grzegorz Nowajczyk . – Mniej treningów z piłką, a więcej gimnastyki. Sala judo była jak amen w pacierzu. Stanie na rękach czy salto? Damian wszystko wykona bez problemu – opisuje Kaczmarz. Notabene Nawojczyk to bramkarz III ligowego KP Wasilków.


Damian Maksymowicz (pomarańczowa bluza) podczas Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”

Z ziemi polskiej do włoskiej

Maksymowicz jest jednym z przykładów szkolenia w Talencie. Jego potencjał szybko zauważono we Włoszech. – Dlaczego tam? Jednym ze współwłaścicieli jest Piotrek Matys, który grał w Genui i wykorzystał swoje kontakty – mówi Kaczmarz.

Już nieco ponad 2 lata temu utalentowany bramkarz podpisał kontrakt SPAL . – Miał oferty z wielu polskich klubów. Zainteresowanie wyrażały zarówno zespoły z Ekstraklasy, jak i I ligi. Była okazja pojechać na test-mecz do Włoch, co uczyniliśmy całym zespołem. Tam od razu wpadł w oko przedstawicielom SPAL. Byłem wtedy we Włoszech razem z drużyną i słyszałem wszystkie zachwyty nad Damianem – dodaje koordynator Talentu Białystok.

Po drodze do Ferrary Maksymowicz był na testach w Weronie. – Hellas akurat awansował do Serie A i cały zespół był na treningu. Co Damian wyczyniał w bramce! To naprawdę niesamowite! Zamurował ją. Piłkarze z podstawowej jedenastki się łapali za głowę. I to nie jest czcze gadanie, bo wszystko zostało nagrane! Niestety młody wiek sprzyja wahaniom formy i następnego dnia Damian nie był już tak skuteczny w bramce – dodaje Kaczmarz.

Co skłoniło SPAL do podpisania kontraktu z Maksymowiczem? – Oczywiście pierwsze co zrobili Włosi, to zwrócili uwagę na jego imponujące warunki fizyczne. Nie mniej dostrzegli też świetną koordynację Damiana. To naprawdę niezwykłe, że chłopak, mierzący ponad 190 cm, wówczas 15-letni, miał taką gibkość – tłumaczy Kaczmarz.


Damian Maksymowicz w barwach SPAL 2013 Ferrara. Fot. AP Talent Białystok/Facebook

Z podwórka na włoski stadion

Dziś wychowanek Talentu Białystok w poszukiwaniu regularnej gry związał się z występującym w Serie D AC Calvina Sport . Na pierwszy rzut oka ten poziom rozgrywkom nie brzmi szczególnie interesująco, ale dla młodego golkipera to szansa na rozwój.

Damian ma 16-lat i dla niego najważniejsze w tym momencie to grać. Na sukcesy przyjdzie czas. Zresztą te już ma. W 2014 roku został wybrany najlepszym bramkarzem Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.

– Z pewnością Damian wrócił z Turnieju naładowany dodatkową energią. Jeżeli miał wcześniej jakieś wątpliwości, to gra w tych rozgrywkach je rozwiała. Nagroda najlepszego bramkarza bardzo zmotywowała go do jeszcze cięższej pracy i dzięki temu został zawodnikiem SPAL – mówi Kaczmarz.

– Nie chce powiedzieć, że Damian to dziś gotowy bramkarz do wielkiego grania. Ma wiele braków i mnóstwo rzeczy może poprawić. Niemniej ma duży potencjał. Dużo pracy i podziękowań należy się trenerowi Grzegorzowi Nawojczykowi. Mnie przede wszystkim cieszy to, że podjedliśmy dobrą decyzję, przenosząc go ze środka pola na bramkę – mówi Matys.


Jan Żuberek podczas meczu kadry U-14. Fot. archiwum prywatne Pauliny Konarzewskiej

– Byłem trenerem tej drużyny, która zagrała na PGE Narodowym. W całym Turnieju zależało mi na indywidualnym rozwoju każdego zawodnika – tłumaczy były piłkarz ŁKS-u. Reprezentacja Podlasia dotarła do finału. Tam niestety musiała uznać wyższość kadry Małopolski.

W Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” grał też inny as Talentu Białystok — Jan Żuberek . – Na te rozgrywki wszyscy czekali. Najważniejsze były kadry wojewódzkie i właśnie Turniej – mówi młody napastnik. Żuberek podobnie jak Maksymowicz przeniósł się z Podlasia do SPAL.

– Fajna jest możliwość gry z najlepszymi w Polsce, a to daje nam Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Czy podglądałem rywali? Nie. Skupiałem się na sobie i swoich umiejętnościach – tłumaczy piłkarz SPAL.

– Turniej sprawił, że jestem lepszym zawodnikiem. Pamiętam, że podczas tych rozgrywek nie trafiłem z rzutu karnego. Od tamtej pory zdarzyło mi się, to może dwa razy. Stałem się mocniejszy psychicznie, a do tego poprawiłem ten element gry. Zawsze przed uderzeniem obieram sobie róg – zdradza Żuberek.

Obunożna perła

Zbieżność nazwisk z Dzidosławem Żuberkiem nie jest przypadkowa. – To ojciec Jasia. Ten od samego początku trenował więc z Talentem, mimo że był najmłodszy. Z kolei Damian Maksymowicz przyszedł z grupy naborowej rocznika 2002 – opowiada Janusz Kaczmarz. – Zaczynał jako jeden z najmłodszych. Właściwie był w Talencie od początku. Od razu było widać, że chce coś osiągnąć w piłce – dodaje Dzidosław.

– Nad Jasiem od początku piecze sprawował ojciec. Podobnie jak Damian Maksymowicz tak i on miał świetne warunki fizyczne – 186 cm wzrostu – i jeszcze lepsze umiejętności. Każdy klub w Ekstraklasie był nim zainteresowany. Zdecydowaliśmy się na kierunek włoski. Na początku wydawało się, że będzie to Bologna FC , ale koniec końców konkretniejsza okazała się Ferrara – dodaje 65-letni trener.


Chłopcy z Talentu Białystok podczas finału Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Fot. Archiwum prywatnej Pauliny Konarzewskiej

Ciężko być jednocześnie ojcem i trenerem. – Szczerze muszę powiedzieć, że byłem bardziej krytyczny. To był moment, kiedy Jasiowi włączało się za dużo luzu. Akurat w tamtym momencie to bardzo mu przeszkadzało – mówi Żuberek senior.

– Tato dużo ode mnie wymagał. Skupiał się na tym, żebym od początku trenował zagrania obiema nogami. Dzięki nie mu jestem wszechstronny. Dzisiaj się nie zastanawiam. Nie mam problemu z zagranie ani lewą, ani prawą nogą. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem obunożny – mówi napastnik SPAL.

Włochy kojarzą się z catanaccio i godzinami treningów taktycznych. Jak w takim systemie odnajduje się młody napastnik? – Jest dużo przesuwania na treningach, ale wszystko dzieje się z piłką. Trenerzy zwracają uwagę na dynamiczne zachowania i odwzorowanie sytuacji meczowych – tłumaczy.

Wielki niefart

Dzięki polsko-włoskiej współpracy Jan Żuberek też wyjechał na Półwysep Apeniński. – Czy było mi przykro? Przeciwnie: każdy rodzic powinien się cieszyć, że jego dziecko ma taką szansę. To nie jest żadna pierwszyzna. Nie każdy dostanie taką szansę – mówi Dzidosław Żuberek.

– Jasio z racji wieku pracuje z zespołem Primavery. Jednak jest regularnie zapraszany na treningi pierwszej drużyny. Nie będę kłamał: liczę, że zadebiutuje w Serie B. Świetnie się rozwija. Oby tak dalej, a wtedy nie tylko będziemy zadowoleni, ale i reprezentacja Polski – mówi Janusz Kaczmarz.

Żuberek i Maksymowicz to nie jedyne talenty Talentu. – W US Cremonse gra Kamil Markiewicz . Było bardzo blisko debiutu w Serie B. W ostatniej chwili kontuzja wyeliminowała go ze składu. Już mieliśmy wszyscy bilety wykupione. To było, zdaje się tak, że mecz miał być w sobotę, a w piątek doznał kontuzji. Niesamowity niefart – wspomina Kaczmarz.


Kamil Markiewcz w US Cremonese. Fot. AP Talent Białystok/Facebook

Zbieżność nazwiska z Jackiem Markiewiczem podobnie jak u Żuberków tu też nie jest przypadkowa. – Kamil też grał w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” – dodaje koordynator Talentu. – Regularnie bierzemy udział w tych rozgrywkach.

Przyszłość reprezentacji Polski

Talent mają też dziewczynki. – Na tym polu naszym największym sukcesem jest Martyna Duchnowska. Została wytransferowana do Górnika Łęczna – dodaje Kaczmarz. – Cieszę się, że trafiłam do zespołu mistrzyń Polski. Nie mniej Talent Białystok to świetna akademia. Może nie jest to wielki klub, ale pod wieloma względami nie ma się czego wstydzić – mówi Duchnowska.

Młoda piłkarka coraz śmielej poczyna sobie w Górniku Łęczna. W finale okręgowego Puchar Polski juniorski zespół mistrzyń Polski pewnie pokonał MOSiR Lubartów aż 7:2. Pięć goli strzeliła Martyna Duchnowska.

– Teraz mamy złote dziecko. Blanka Gulubiewska, bramkarka mająca 11 lat, a powoływana do kadry do lat 13. W piłkę gra świetnie, a na boisku to prawdziwy potwór. Energia ją roznosi. Jestem pewny, że jeśli wszystko się dobrze potoczy, to cała polska piłka zyska na jej rozwoju – opowiada Kaczmarz.

– Wyróżnia się wzrostem, umiejętnościami, dynamiką. Nie mamy sekcji kobiet – po prostu, gdy przychodzą do nas dziewczynki to trenują z chłopakami. Blankę jeszcze rok będziemy mieli u nas, a potem oddamy do Ekobalu lub Włókniarza Białystok , czyli drużyn, które specjalizują się w piłce kobiecej – dodaje.

Treningi z chłopcami mają wiele pozytywów. – Przede wszystkim nigdy nie było taryfy ulgowej. Nie odpuszczali nam. Dzięki temu mogła nauczyć się twardej gry – mówi Duchnowska.


Martyna Duchnowska i juniorki Górnika Łęczna. Fot. GKS Górnik Łęczna

„Trochę jak w wojsku”

Taryfy ulgowej nie mają też trenerzy. – Wiadomo, że pracujemy z dziećmi, ale to nie znaczy, że nie mamy prawa wymagać. Co więcej, chcemy, żeby one same od siebie wymagały – mówi Matys.

– Warto raz jeszcze podkreślić pracę Damiana z trenerem Nawojczykiem, ale też jego indywidualne podejście. Zdrowa rywalizacja w zespole i jego charakter, że się tak dobrze rozwiną. Musimy zwrócić uwagę na to, że profesjonalnym piłkarzem można zostać w pewnym wieku. Są jakieś widełki, ale mniej więcej to sztywno określona rama. Chłopaki muszą z siebie dać maksa, a jeżeli ktoś będzie chciał zostać lekarzem lub prawnikiem, to wciąż ma kupę czasu przed sobą – dodaje Matys.

– Kujemy żelazo przede wszystkim na obozach. Jest trochę jak w wojsku. Łóżko ma być pościelone, w szafce porządek. Przychodzi trener i sprawdza. Prosta sprawa, ale to uczy systematyczności. W ten sposób chłopcy wiedzą, jak i co ma wyglądać. Kiedy jest czas na zabawę, a kiedy na ciężką pracę – dodaje Kaczmarz.

Jaki jest sekret szkolenia AP Talent Białystok? – Dyscyplina w drużynie i ciężka praca. Muszą widzieć, że talent to tylko cześć sukcesu. To wielka radość słuchać potem jak trenerzy w całym kraju i w Polsce i we Włoszech wypowiadają się w samych superlatywach o naszych wychowankach.


Jan Żuberek numer 20. Fot. Pauliny Konarzewskiej

Certyfikacja przed certyfikacją

Talent z powodzeniem szkoli zawodników i zawodniczki. Dobra gra w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to nie wszystko. Wychowankowie tego klubu regularnie są powoływani do kadr wojewódzkich oraz byli czynnymi uczestnikami zgrupowań AMO.

– Na Letniej Akademii Młodych Orłów trenowałem z chłopakami, którzy na co dzień grali w Legii Warszawa, Lechu Poznań czy innych ekstraklasowych drużynach, a na pewno nie czułem się gorszy. To chyba dobrze pokazuje, że Talent Białystok to bardzo dobra akademia – mówi Jan Żuberek. – Moćkun, Markiewicz czy Jasio. Od nas zawodnicy regularnie dostawali szansę, żeby pokazać się dalej.

Od niedawna Talent ma złotą gwiazdkę przyznaną w Programie Certyfikacji PZPN dla szkółek piłkarskich. – Sporo przy tym formalności, ale to świetny projekt – tłumaczy Kaczmarz. – Obserwuję treningi certyfikacyjne. Tak naprawdę my te rzeczy robiliśmy już od 4-5 lat – dodaje.

– Od kilku lat funkcjonujemy w sposób certyfikacyjny. Staramy się mieć co najmniej czterech trenerów na grupę. Ważne, żeby się wymieniali spostrzeżeniami, bo każdy może zauważyć co innego. Dziś w Talencie Białystok pracuje 19 szkoleniowców. Można powiedzieć: machina – kończy koordynator Talentu.

Pozostaje trzymać kciuki, żeby ta machina dalej produkował talenty!

Krystian Juźwiak

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności