Aktualności
Ponad dwie doby gry w piłkę. Polacy po udanej próbie bicia rekordu Guinnessa
Szerzej o pomyśle rozegrania spotkania pisaliśmy TUTAJ. Przypomnijmy, że cała akcja została przeprowadzona z myślą o Tomku Wichrowskim, u którego niespełna rok temu zdiagnozowano złośliwy nowotwór. Ponieważ 40-latek był bardzo aktywny fizycznie, jego przyjaciele postanowili wykorzystać sport, aby pomóc mu zbierać fundusze niezbędne do walki z chorobą. Właśnie dlatego w dniach 7-9 grudnia wzięli udział w próbie pobicia rekordu Guinnessa w długości meczu futsalowego. Obecnie wynosi on 50 godzin i należy do Anglików, ale jeśli wszystko zostanie potwierdzone przez komisję, już wkrótce trafi w ręce Polaków, którzy na parkiecie spędzili 51 godzin.
W tym momencie Zabłotny wraz innym organizatorem meczu, Piotrem Czarneckim, pracują nad zebraniem odpowiedniego materiału dowodowego. Całe wydarzenie bez przerwy rejestrowały 3 kamery. Nagrania, obok pozostałej dokumentacji (m.in. sprawozdań sędziów i wolontariuszy), zostaną przesłane komisji, która od momentu ich otrzymania w ciągu 4-5 miesięcy ogłosi, czy próba została zaliczona. – Nie przewidujemy problemów. Byliśmy przygotowani, doskonale znaliśmy przepisy. Strefy dla zawodników były należycie przygotowane i wszystko odbywało się zgodnie z zasadami piłki nożnej halowej. Zbieramy teraz materiał. Im wcześniej go wyślemy, tym lepiej – opowiada Zabłotny.
Uczestnicy spotkania byli perfekcyjnie przygotowani nie tylko pod względem znajomości wytycznych komisji ds. rekordów, ale także do samego meczu. Przed pierwszym gwizdkiem ustalona została taktyka zmian, której udało się trzymać przez cały czas bicia rekordu. – W ciągu dnia zmienialiśmy się pojedynczo co 20 minut. Każdy przebywał zatem na parkiecie przez 100 minut. Mieliśmy siedmiu rezerwowych w każdym zespole, dlatego czas odpoczynku był dłuższy i wynosił 140 minut. Wynika z tego, że dzienny cykl trwał 4 godziny – tłumaczy Zabłotny. – W nocy wydłużaliśmy czas między zmianami do 30 minut. Czas spędzony na boisku w tym cyklu wynosił 150 minut, na odpoczynku natomiast 210 – dodaje. Sumując to wszystko, okazuje się, że każdy zawodnik przebywał na parkiecie średnio przez około 22 godziny. W tym czasie pokonał dystans… ponad 105 kilometrów. Obie drużyny strzeliły łącznie 1616 goli, a lepszy okazał się #teamPletwa, zwyciężająć 1054:562.
Zawodnicy zgodnie przyznają, że najtrudniejszym momentem wydarzenia była końcówka pierwszej nocy. Po około 15 godzinach gry, gdy za oknem od dłuższego czasu było ciemno, a w hali przebywało bardzo mało osób, pojawiły się pierwsze oznaki olbrzymiego wysiłku. Dodatkowo różnica bramkowa zaczęła być coraz wyraźniejsza i przegrywająca ekipa nieco siadła psychicznie. – Każdego coś bolało. Nie można też powiedzieć, że w czasie bicia rekordu ktoś spał, bo łącznie były to może 3-4 godziny – wyjaśnia Zabłotny. Zawodnicy odpoczęli po ostatnim gwizdku – część z nich po powrocie do domu przespała 14 godzin.
Celem przyjaciół Tomka Wichrowskiego jest zebranie 60 tysięcy złotych. Dzięki historycznemu meczowi udało się zgromadzić niecałe 10 tysięcy. To wciąż kropla w morzu, ale Zabłotny i spółka na każdym kroku udowadniają, że dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Ich głowy pełne są pomysłów na kolejne inicjatywy, mające pomóc Tomkowi.
Rafał Cepko
Fot. Karolina Jakóbczak