Aktualności
Polskie Orły w Dublinie latają coraz wyżej
Kukiełka i Kaźmierczak po raz pierwszy spotkali się… w sklepie. Robili zakupy. Obaj mieszkają na przedmieściach stolicy Irlandii, pięć minut od siebie.
– Wcześniej rozmawialiśmy telefonicznie, bo Mariusz był zaangażowany w inny projekt szkoleniowy, ja też działałem w futbolu. Wiedziałem, kto to jest, widziałem, że jest w Irlandii. Informacje przepływają – śmieje się Kaźmierczak. – Byłem w sklepie z żoną i córką i mówię do nich: „O, patrzcie, Mariusz”. Podszedłem, zaczęliśmy rozmawiać. Później kilka razy zagraliśmy w piłkę. I tak zaczęła się nasza bliższa znajomość – dodaje.
Kukiełka to piłkarski obieżyświat. Grał w Niemczech, Holandii, Grecji. Po zakończeniu kariery wrócił do Polski, ale w 2017 roku znów rzuciło go w świat. Tym razem do Irlandii, gdzie przeprowadził się, by być bliżej swojej życiowej partnerki.
Pochodzący z Wrześni Kaźmierczak na Zieloną Wyspę trafił już w 2004 roku, czyli tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej.
– Spontan. Pracowałem jako menedżer w hotelu i któregoś dnia stwierdziłem: „Jadę do Dublina”. Kupiłem bilet i za trzy dni byłem w drodze – opowiada.
Jechał w ciemno, na miejscu nie znał nikogo.
– Wysiadłem z autobusu w niedzielę o godzinie 22. Akurat był w mieście koncert zespołu U2, nigdzie nie było noclegu. Spotkałem Polaków, którzy też akurat przyjechali spod Szczecina. W końcu znaleźliśmy gdzieś pięcioosobowy pokój i zaczęliśmy się trzymać. Na początku próbowałem różnych zajęć. Nie było łatwo, ale przeżyłem i teraz wiem, że poradzę sobie w życiu ze wszystkim. To był sprawdzian i zdałem go – podkreśla Artur Kaźmierczak, który z czasem zajął się między innymi skautingiem. Szukał w Irlandii utalentowanych Polaków lub piłkarzy polskiego pochodzenia. Jeździł po kraju, wysyłał informacje do Polskiego Związku Piłki Nożnej, wyrabiał sobie markę i kontakty. Aż w końcu spotkał w sklepie Kukiełkę…
To były reprezentant Polski był inicjatorem założenia Polskich Orłów. Kaźmierczak początkowo nie był przekonany do tego pomysłu. Wahał się. W końcu jednak dał się przekonać.
– Jestem osobą, która angażując się w coś, robi to na sto procent, oddaje temu całe serce – nie ukrywa.
Akademia Polskie Orły wystartowała 9 stycznia 2020 roku. Na otwarciu była między innymi pani Ambasador RP w Republice Irlandii.
I znów, jak po przyjeździe Kaźmierczaka do Irlandii, początki nie były łatwe. Rozwijająca się akademia nie miała gdzie trenować.
– Nawet nie zliczę miejsc, instytucji i miejskich urzędów, do których dzwoniłem z prośbą o teren, który moglibyśmy zagospodarować. Wszyscy nam odmawiali. Nikt nie powiedział wprost, o co chodzi, ale mogliśmy się domyślać, że chodziło przede wszystkim o to, że jesteśmy Polakami – wspomina nasz rozmówca.
W końcu, dzięki znajomemu, z którym Kaźmierczak grał kiedyś w piłkę, udało się udało się nawiązać kontakt z Nialem Quinnem. To 91-krotny reprezentant Irlandii, uczestnik dwóch mundiali, były zawodnik Arsenalu, Manchesteru City, Sunderlandu. W irlandzkim futbolu ma pozycję i autorytet podobne do Zbigniewa Bońka w Polsce.
– Spotkaliśmy się, później Nial przyjechał na trening. Zobaczył, jak wygląda nasza praca. Miał też dobre porównanie, bo obok trenowała szkółka irlandzka. U nas pełen profesjonalizm, w irlandzkich klubach często dzieci trenują rodzice jako wolontariusze. Może i pełni zapału, ale bez fachowego przygotowania. Wykonał jeden telefon. Później zadzwonili do mnie ludzie z federacji irlandzkiej, spotkaliśmy się i obiekty dla nas się znalazły – cieszy się współzałożyciel Polskich Orłów.
I to znalazły się obiekty nie byle jakie! Polskie Orły trenują na czterech pięknych pełnowymiarowych boiskach w jednym z największych parków w Dublinie. Tuż obok miejsca, gdzie w 1979 roku papież Jan Paweł II odprawił mszę świętą dla ponad miliona wiernych. Dziś na pamiątkę tego wydarzenia stoi tam ogromny krzyż.
Dziś w Polskich Orłach trenuje około 130 dzieci. Przede wszystkim Polacy albo chłopcy z rodzin mieszanych. Zdarzył się jeden Chorwat, był Słowak. Niewykluczone, że niedługo szkółka otworzy się na Irlandczyków.
– Jest zainteresowanie. Widzą, jak to u nas wygląda – nie bez dumy mówi Kaźmierczak.
Kadra trenerska to ośmiu szkoleniowców
– Sami Polacy, w tym grupa chłopaków, która w latach 2005-07 grała ze mną w drużynie Polskie Orły. Mieliśmy fajną pakę, chłopcy z doświadczeniem z II czy III lidze polskiej, materiał o nas robiła nawet miejscowa telewizja. Wszyscy mają uprawnienia, uczestniczymy w szkoleniach. Trzeba iść do przodu – twierdzi Artur Kaźmierczak, który powoli odchodzi od prowadzenia treningów. Ma dużo innych obowiązków: promocja, rozmowy z rodzicami, pilnowanie księgowości, rozmowy z federacją irlandzką, sprawy sponsorskie.
Według różnych szacunków, w Irlandii mieszka 120–150 tysięcy Polaków.
– Są wszędzie, nawet na najdalszej prowincji, w najmniejszej wiosce. Emigranci zawsze mają trudniej. Nie jesteśmy u siebie, taka jest prawda. W dodatku na emigracji Polacy raczej ze sobą nie trzymają. Dążymy do tego, żeby to zmienić. Na treningach rodzice się poznają, spotykają. Zależy nam, żeby Polonia się integrowała, wspólnie funkcjonowała – wyjaśnia Kaźmierczak.
Rozwój akademii byłby zapewne jeszcze dynamiczniejszy, gdyby nie pandemia koronawirusa i związane z nią ograniczenia. Około połowa z 14 miesięcy funkcjonowania przebiegała w cieniu lockdownu. Aktualnie obowiązujący i właśnie przedłużony wprowadzono 29 grudnia.
– Nie można trenować. Prowadzimy zajęcia online. Trenerzy przygotowują konspekty, podsyłają do Mariusza, Mariusz sprawdza, robimy do tego wideo i podsyłamy dzieciom. Niełatwe zadanie. Wiele zależy od rodziców. Jedni się angażują, inni machną ręką – kreśli pandemiczne realia Artur Kaźmierczak.
Szefowie akademii oraz trenujące w niej dzieci z niecierpliwością wypatrują końca obostrzeń nie tylko ze względu na umożliwienie powrotu do treningów. W czerwcu w Dublinie reprezentacja Polski rozegra dwa mecze Euro 2021 – ze Słowacją i Szwecją. Będzie to znakomita okazja do spotkania się z największymi gwiazdami naszej piłki.
Prezes PZPN to niejedyna znana postać wspierająca działalność akademii. Podobnych nagrań na jej fanpage’u na Facebooku można znaleźć znacznie więcej.
Kto wie, czy w przyszłości młodszych kolegów nie będą mobilizować wychowankowie Polskich Orłów.
– Marzenie mamy jedno od początku. Chcemy wychować reprezentanta Polski. Potencjał jest – nie ma wątpliwości Artur Kaźmierczak.
Szymon Tomasik