Aktualności

Olaf Kobacki a sztuka przejścia z piłki juniorskiej do seniorskiej

PIŁKA DLA WSZYSTKICH21.01.2021 
Jeśli jesteś kibicem piłkarskim, to słysząc nazwę „Bergamo”, automatycznie myślisz o Atalancie. Trener Gian Piero Gasperini stworzył w Lombardii drużynę, której stylu gry ciężko nie lubić, a wielu nazywa ją nawet „najpiękniejszą w Europie”. Ale Atalanta to nie tylko Luis Muriel, Josip Ilicić czy Duvan Zapata. To także jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza, akademia piłkarska we Włoszech. Od kilku sezonów jej wyróżniającym się zawodnikiem jest Olaf Kobacki.

Kiedy Gian Piero Gasperini obejmował funkcję trenera Atalanty, ta w Serie A mogła liczyć na status co najwyżej średniaka. Jej postrzeganie zmieniło się dopiero w ostatnich kilkunastu miesiącach. Dzisiaj „Nero blu” zdecydowanie bliżej do Juventusu Turyn niż do Chievo Werona. Dwa brązowe medale mistrzostw Włoch i dwukrotny awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów – oto najświeższy dorobek Atalanty.

W kadrze pierwszego zespołu znajduje się kilku wychowanków klubu: bramkarze Marco Sportiello i Francesco Rossi oraz obrońcy Mattia Caldara i Matteo Ruggeri. Nie można zatem powiedzieć, że „La Dea” bazuje na piłkarzach ze swojej akademii. I to pomimo faktu, że młodzieżowe drużyny z Bergamo osiągają wyniki nie gorsze niż seniorzy.

Piłkarzom z akademii Atalanty nie jest łatwo przebić się do drużyny Gasperiniego. Tym bardziej ciekawi jesteśmy dalszych losów naszego człowieka w Bergamo, czyli Olafa Kobackiego – skrzydłowego, dla którego trwający sezon jest ostatnim w piłce juniorskiej. Urodzony w 2001 roku zawodnik niedawno przedłużył swój kontrakt z klubem. Nowa umowa obowiązywać będzie do końca czerwca 2022 roku. To jasny sygnał, że Atalanta go nie skreśla. Ale czy 19-latek otrzyma szansę w pierwszej drużynie? A może podąży drogą ponad 50 innych piłkarzy, którzy przebywają obecnie na wypożyczeniach w innych klubach?

Kobacki trafił do Atalanty po udanym dla siebie sezonie 2016/17. Na pożegnanie z Poznaniem i Lechem, którego jest wychowankiem, zdobył z kolegami mistrzostwo Polski juniorów młodszych. Finałowy dwumecz z Ruchem Chorzów do łatwych nie należał, ale Kolejorz ostatecznie wygrał go dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe. W jednej drużynie z Olafem grali wówczas m.in. Szymon Czyż czy Filip Marchwiński. Piłkarzem Ruchu był z kolei Mateusz Bogusz.

W czasie tamtego finału transfer Olafa do Atalanty był już przesądzony. Włosi pracowali nad nim przez blisko rok. – Temat pojawił się już na początku mojego ostatniego sezonu w Polsce. Pierwszy sygnał o zainteresowaniu otrzymałem po meczu kadry w Czechach. Rozmowy rozpoczęły się jesienią 2016 roku – wspomina Kobacki, który w tamtym czasie negocjował kontrakt z Lechem. Poznaniacy nie popełnili więc grzechu zaniechania. Wyjazd był samodzielną decyzją 16-letniego wówczas Olafa. – Lech miał na mnie swój pomysł. Wybierałem pomiędzy najlepszymi akademiami w Polsce i we Włoszech. Z perspektywy czasu nie żałuję – przyznaje Kobacki.

Rok po Kobackim za granicę wyjechali też jego dwaj koledzy. Wspomniany już Czyż trafił do akademii Lazio, a Łukasz Bejger do Manchesteru United. Pierwszy z nich jesienią zaliczył pierwsze minuty w Lidze Mistrzów, drugi wiosną będzie poznawał smak seniorskiego futbolu w barwach Śląska Wrocław. Kobacki z kolei właśnie zaczyna ostatnią rundę w piłce młodzieżowej. Najbardziej intensywną i najważniejszą dla jego dalszej kariery.

Do końca czerwca drużyna Atalanty U-19 rozegra 26 spotkań w Primaverze (czyli rozgrywkach ligowych), co najmniej jedno w młodzieżowym Pucharze Włoch, a w marcu dojdą jeszcze spotkania Młodzieżowej Ligi Mistrzów. Maraton wystartował już w czwartek (21 stycznia) od meczu z Fiorentiną o młodzieżowy Superpuchar Włoch. Ekipa z Lombardii wygrała 3:1, a Kobacki strzelił klczuowego gola na 2:1. Komentatorzy Sportitalia mówili po tej akcji o "wielkim meczu polskiego napastnika".

Do spotkania z Fiorentiną Atalanta przystępowała jako mistrz Primavery 2019/20. W tamtym – niedokończonym – sezonie młodzi piłkarze z Bergamo wyprzedzili w tabeli Cagliari oraz Inter Mediolan.

W normalnych okolicznościach każdy zespół rozgrywa w Primaverze po 30 spotkań. Sześć najlepszych ekip walczy później o medale w fazie play-off. W 2020 roku rozgrywki zakończono, gdy Atalanta miała na koncie 19 meczów, Cagliari 20, a Inter 21. Podobne problemy z organizacją spotkań były jesienią, gdy część drużyn rozegrała po trzy, a inne po cztery, pięć czy nawet sześć meczów. To oczywiście skutek pandemii koronawirusa.

Celująca w trzecie mistrzostwo z rzędu Atalanta miała po jesieni cztery mecze i tyle samo punktów. Olaf Kobacki zagrał wówczas w trzech spotkaniach i zdobył jedną bramkę. W niedzielę, trzy dni po wygranym meczu o Superpuchar, drużyna z Lombardii wznowiła rozgrywki ligowe. Tym razem Olaf otrzymał od trenera 30 minut, a jego zespół uległ Cagliari 1:2.

W tabeli prowadzi Roma, a liderem strzelców (ex equo z Raulem Moro z Lazio) jest jej zawodnik, inny młodzieżowy reprezentant Polski, Nicola Zalewski, który do siatki trafiał już sześciokrotnie.


Nicola Zalewski podczas Mistrzostw Świata U-20 w 2019 roku

Około trzydzieści wiosennych meczów to wystarczający czas, aby swoją postawą zgłosić akces do pierwszej drużyny. Oczywistym jest, że przy takiej intensywności Olaf nie zagra w każdym ze spotkań. Istotną kwestią jest to, czy trener będzie na niego stawiał w tych najważniejszych. – Mamy bardzo szeroką kadrę. W okresie, gdy młodsze roczniki miały zakaz treningów, ich najlepsi zawodnicy dołączyli do nas. W ostatnim sparingu przed rundą, z Juventusem, grałem jednak od początku. Od mojej postawy na treningach zależy teraz, czy utrzymam miejsce w składzie na Fiorentinę – mówił nam po rozegranym 13 stycznia spotkaniu towarzyskim z turyńczykami Kobacki. Ostatecznie mecz o Superpuchar nasz rodak rozpoczął od pierwszej minuty.

To było jedno z najważniejszych spotkań Atatalanty w całym sezonie. Młodzież z Bergamo spisała się w nim lepiej, niżby się to wydawało po próbie generalnej z Juve. Ta wypadła po prostu kiepsko. – To był nasz pierwszy mecz po ponad trzymiesięcznej przerwie. Przegraliśmy 0:2, tracąc oba gole w pierwszej połowie, kiedy byliśmy za mało agresywni. Gdybyśmy mocniej na nich wyszli, to by się nas przestraszyli. W drugiej połowie mecz wyglądał już zupełnie inaczej. To my przeważaliśmy, a oni nie mogli stworzyć sobie żadnej okazji – relacjonuje Olaf, który w tym spotkaniu w większym lub mniejszym wymiarze czasowym grał na obu skrzydłach, a także na środku ataku. – Mogę grać na każdej z tych pozycji, chociaż nie mam typowych warunków dziewiątki. Nie jestem tak wysoki i tak zbudowany. Po prostu nie mam takiej genetyki. Jestem szybki, dynamiczny i dlatego przeważnie gram na skrzydle.

Tak się składa, że ofensywne pozycje w ekipie Gasperiniego są najmocniej obsadzone. Luis Muriel, Josip Ilicić czy Duvan Zapata to niekwestionowane gwiazdy drużyny. I nawet jeśli Kobackiemu nie uda się nawiązać z nimi rywalizacji, to równanie do graczy tego pokroju z pewnością mu nie zaszkodzi. A przecież zawsze można podążyć szlakiem przetartym przez kumpla z internatu, Dejana Kulusevskiego.

Jeszcze wiosną 2019 roku Szwed był kluczowym zawodnikiem juniorów Atalanty i zdobywał z nią mistrzostwo Primavery. Zadebiutował też w Serie A, notując trzy występy. W kolejnym sezonie udał się na wypożyczenie do Parmy i już po pół roku Juventus zapłacił za niego Atalancie 35 milionów euro. Napastnik do lata pozostał w Parmie, dla której w całym sezonie – swoim pierwszym na poziomie seniorskim – strzelił 10 goli, dokładając do tego 9 asyst. Dziś jest ważnym zawodnikiem „Starej Damy”.

– Dejan to świetny piłkarz i bardzo sympatyczny człowiek. Kiedyś mieszkaliśmy razem w internacie. Uważam, że szanse na jeszcze większą karierę ma Amad Diallo. To zawodnik, który urodził się z piłką przy nodze. Ma coś, co trudno ubrać w słowa, robi niesamowite wrażenie. Nigdy nie widziałem na żywo czegoś podobnego – zachwyca się Kobacki. Jego zdanie podzielają włodarze Manchesteru United. „Czerwone Diabły” już zakontraktowały 18-letniego Iworyjczyka. Według niektórych źródeł kwota transferu wraz z bonusami może się zamknąć w okolicach 40 milionów euro. Sporo jak na zawodnika, który w Serie A uzbierał dotychczas niecałe 40 minut.

Diallo wpadł w oko skautom United jako zawodnik drużyn młodzieżowych. Notował w nich mnóstwo goli i asyst. Bardzo dobrymi statystykami w juniorskich rozgrywkach może poszczycić się również Kobacki. W Polsce od zawsze strzelał mnóstwo goli. Jako 10-latek został królem strzelców finału wojewódzkiego Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” organizowanego przez Polski Związek Piłki Nożnej. W akademii Lecha należał do najskuteczniejszych zawodników bez podziału na kategorie wiekowe. W juniorskich reprezentacjach Polski trafiał do siatki pięciokrotnie, w tym czterokrotnie w jednym meczu – z Irlandią Północną (4:1) w sierpniu 2017 roku. W czasie tamtego meczu Kobacki był świeżo po transferze do Atalanty.


Jeden z meczów młodzieżowej reprezentacji Polski. Kobacki pierwszy z lewej w górnym rzędzie

W swoim premierowym sezonie we Włoszech Olaf grał w rozgrywkach U-17, które były podzielone na trzy grupy. Atalanta rywalizowała przede wszystkim z drużynami z północy Italii, ale czynnik geograficzny nie był jedynym kryterium przyporządkowywania zespołów. Dość powiedzieć, że na niektóre mecze – z Cagliari na Sardynii czy z Lazio w Rzymie – siedemnastolatkowie podróżowali samolotami.

Ostatecznie Atalanta wygrała swoją grupę z przewagą 9 punktów nad Interem i 10 nad Milanem. – To dla nas zawsze najważniejsza rywalizacja. Chcemy pokazać, kto rządzi w Lombardii. Poza tym to bardzo dobre akademie, ta Interu może się nawet równać z naszą – opowiada Kobacki. Nasz rodak mocno przyczynił się do doskonałych wyników zespołu. W szesnastu meczach strzelił dziewięć goli, co dało mu 10. miejsce w klasyfikacji strzelców. Tyle samo trafień zanotowało sześciu innych zawodników (w tym Daniel Maldini, syn legendarnego Paolo), ale każdy z nich potrzebował do tego większej liczby meczów.

Zwycięstwo w lidze oznaczało awans do fazy finałowej rozgrywanej w systemie play-off. W ćwierćfinale juniorzy „Nero blu” mierzyli się z Genoą, a Kobackiemu mógł się wtedy przypomnieć finał mistrzostw Polski juniorów młodszych przeciwko Ruchowi. Wszystko z powodu przepisu o golach strzelonych na wyjeździe.

Pierwszy mecz, wyjazdowy właśnie, Atalanta rozpoczęła fatalnie. Do przerwy przegrywała 0:3. W drugiej połowie w jej grze coś drgnęło. Wreszcie w 70. minucie Amad Diallo trafił do siatki, a w piątej minucie doliczonego czasu gry (w tej kategorii wiekowej gra się dwa razy po 40 minut) gola na 2:3 strzelił Kobacki. – Pamiętam tę akcję. Amad minął dwóch rywali, posłał mocną piłkę w pole karne, a ja w całym tym zamieszaniu wbiłem ją do bramki pośladkiem. Takie gole też trzeba strzelać – śmieje się 19-latek. W rewanżu Atalanta wygrała 1:0, co dało jej przepustkę do półfinału. W nim rozprawiła się z Juventusem. Marsz po mistrzostwo zatrzymała dopiero Roma, która w finale wygrała 3:2.

Sezon 2018/19 Kobacki spędził w lidze Berretti dla drużyn w kategorii do lat 18. – To były rozgrywki przejściowe między U-17 a Primaverą. Grały w nich głównie juniorskie drużyny klubów z Serie B czy Serie C. Łącznie strzeliłem wtedy 17 goli i zanotowałem 8 czy 9 asyst. To był drugi najlepszy wynik w akademii, tylko jeden zawodnik z młodszego rocznika miał więcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Cieszę się zwłaszcza z trzech goli strzelonych w najważniejszych meczach przeciwko Interowi – nie ukrywa młody skrzydłowy. Bramki zdobyte przeciwko „Nerazzurrim” dały Atalancie dwie wygrane: 2:1 w Mediolanie oraz 1:0 w Bergamo.

Podczas pierwszych dwóch lat w Italii Kobacki grał i strzelał, a jego drużyny wygrywały. Młody Polak zaaklimatyzował się w nowym kraju, nauczył się języka, wkrótce opuścił internat i zamieszkał sam. – W Bergamo czuję się jak u siebie. Jeżdżę bez nawigacji, podobnie jak w Poznaniu. Na początku zaskoczyło mnie, że nie wszędzie dało się płacić kartą. Zawsze trzeba mieć trochę euro przy sobie, choć w czasie pandemii trochę się to zmieniło – opowiada.

Wszystko układało się pomyślnie aż do startu poprzedniego sezonu. Najpierw Olaf zmagał się z urazem pachwiny, który wyłączył go z treningów na trzy tygodnie. Kiedy wrócił, podczas jednej z gierek kolega niechcący złamał mu kość strzałkową. Później przyszedł koronawirus i zawodnicy akademii przeszli na treningi zdalne. Kobacki przez cztery miesiące mieszkał w Poznaniu. Teraz rozpoczyna walkę o swoją przyszłość. – Z rocznika 2001 pozostało nas pięciu czy sześciu. To dla nas ostatni sezon w piłce juniorskiej. Jeśli najbliższe miesiące będą dla mnie udane, to na pewno pojawi się wiele możliwości. Przecież zawsze jest opcja, żeby zadebiutować w pierwszej drużynie. Zdarza mi się trenować z „jedynką”, głównie w okresie reprezentacyjnym. Kiedy rozgrywki były zawieszone, często mieliśmy gierki  z zawodnikami z pierwszego zespołu: Murielem, Hansem Hateboerem, Beratem Djimsitim. Mogę się pochwalić, że podczas jednej z nich, pod koniec listopada, strzeliłem 4 gole, a gra zakończyła się wynikiem 4:4 – mówi Kobacki.

Szkoleniowiec pierwszego zespołu zna nazwisko Polaka. Ciężko jednak zgadnąć, co o nim sądzi. – Po trenerze Gasperinim nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Nie mówi za dużo, z zawodnikami komunikuje się raczej przez asystentów. Jest przy tym oczywiście bardzo dobrym fachowcem, który wzniósł Atalantę na najwyższy poziom – nie ma wątpliwości wychowanek Lecha Poznań.

Czym Kobacki zamierza przekonać go do siebie? Do największych atutów 19-latka zaliczyć można szybkość i skuteczność. Podczas pobytu w Italii rozwinął też technikę i drybling. – Gra jeden na jeden to coś, co w Polsce bywa blokowane. Na jednego z moich kolegów grającego w polskiej trzeciej lidze koledzy z drużyny krzyczą po nieudanej próbie dryblingu. A moim zdaniem to błąd. W młodym wieku trzeba się czasem kiwać. U nas trener zawsze powtarza: „jesteście przy polu karnym przeciwnika? Spróbujcie gry jeden na jeden!”. Jak miniesz jednego zawodnika, to tworzysz przewagę z przodu – tłumaczy Olaf.

Z drugiej strony młodzieżowy reprezentant Polski ma również świadomość swoich niedostatków. – Zdecydowanie muszę się skupić na pierwszym kontakcie z piłką. Już widać postęp w tym elemencie, ale cały czas muszę to doskonalić. No i strzał z lewej nogi. Podania i przerzuty są ok, ale uderzenia nie zawsze mają odpowiednią jakość. Widzę to zwłaszcza w suchych ćwiczeniach, gdzie skupiamy się na tym elemencie.

Trwający sezon jest czwartym w historii Primavery. W dotychczasowych trzech Atalanta zawsze wygrywała fazę zasadniczą. I zawsze miała wyraźnego lidera. Najpierw był nim Musa Barrow, który z dorobkiem 23 goli w 18 meczach został królem strzelców rozgrywek. Później jego rolę przejął Kulusevski, a w ostatnim sezonie najjaśniej lśnił Diallo. Dzisiaj Gambijczyk ma już łącznie 16 goli w Serie A, Szwed gra w najbardziej utytułowanym włoskim klubie, a Iworyjczyk – w angielskim. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać kciuki, aby nowym liderem Atalanty w Primaverze został Olaf Kobacki. Byłby to znakomity prognostyk przed wejściem w piłkarską dorosłość.

Rafał Cepko

Fot.: Cyfrasport, East News

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności