Aktualności

Od Łazarka do Majewskiego. Ostrołęka stolicą polskiego e-sportu?

PIŁKA DLA WSZYSTKICH08.01.2021 
Patryk Majewski jako młody chłopak próbował swoich sił na boisku. – Chciałbym powiedzieć ckliwą historię o tym, że byłem dobry, a przeszkodziły kontuzje, ale tak nie było. Zabrakło talentu – mówi. Swój zapał przeniósł na wirtualną murawę, a ostatnio jego rodzima Narew Ostrołęka pokonała Widzew Łódź.

Gdzie i z kim jada Wojciech Łazarek? Jak działacz Narwi Ostrołęka został kibicem Widzewa Łódź? Skąd w 50-tysięcznym mieście aż trzy duże nazwiska na rynku e-sportowym? Czy e-Puchar Polski może dostarczyć kibicom takich emocji jak gra na zielonej murawie? Dlaczego 10 tysięcy kibiców Widzewa krzyknęło „Narew Ostrołęka!”? Jak wygląda przeskok z roli dziennikarza do działacza? I dlaczego Patryk Majewski nie wykorzystał swoich koneksji, żeby grać w większym klubie niż MZKS Narew 1962 Ostrołęka?

Obiad w Sheratonie

O Narwi Ostrołęka było głośno, gdy w 2005 roku stery w klubie objął były selekcjoner reprezentacji Polski, Wojciech Łazarek. – Praca w IV lidze ujmy nie przynosi. Ostatnio piłkarska mapa Polski bardzo się zmieniła. Dzisiaj w Ostrołęce jest IV liga, a za dwa lata może być zaplecze Ekstraklasy. Nie traktuję tego jak odcinanie kuponów od dotychczasowej kariery – mówił popularny „Baryła”.

Łazarek trafił na Kurpie prosto z… Sudanu, gdzie wcześniej prowadził reprezentację tego kraju. W Ostrołęce został trenerem i dyrektorem sportowym. – Zawsze swoją pracę starałem się wykonywać rzetelnie. Kulturalny człowiek zje obiad w Sheratonie, ale także nie odmówi posiłku w gospodzie wiejskiej. Najważniejsze jest jednak towarzystwo, w jakim się je – tłumaczył na łamach „Mojej Ostrołęki”.

Władze czwartoligowego wtedy klubu miały dalekosiężne plany. – Chcemy powalczyć o awans do III ligi. Dlatego zatrudniliśmy trenera z najwyższej półki. Chcemy, żeby w Ostrołęce powiało nieco wielką piłką. To gwarantuje Łazarek. Pełni w klubie funkcję dyrektora sportowego i będzie odpowiedzialny za wyniki pierwszego zespołu. Zastanawiał się nad propozycją kilka dni, ale w końcu udało nam się go przekonać – mówił ówczesny prezes Narwi, Roman Wargulewski.

W 2005 roku Łazarek nie był jedynym byłym selekcjonerem w IV lidze. GLKS Nadarzyn prowadził Władysław Stachurski. – O cholera, nie wiedziałem. Będę musiał do niego zadzwonić, bo to mój przyjaciel – mówił zaskoczony portalowi “Moja Ostrołęka”.

Uznane nazwisko nie pomogło Narwi w wejściu na piłkarskie salony. Szło nieźle, ale coś zaczęło się kruszyć. Jesienią 2015 wszystko się zawaliło. Klub wycofał się z rozgrywek. 8 września 2016 powołano MZKS Narew 1962 Ostrołęka, które formalnie nie jest tym samym klubem, ale odwołuje się do tradycji dawnej Narwi.

Nisza na rynku

Dziś Narew to wicelider klasy okręgowej. Traci tylko jeden punkt do pierwszego Żbika Nasielsk. Piłkarze bardzo dobrze radzą sobie na zielonych murawach, a jeszcze lepiej idzie kurpiowskim e-sportowcom, którzy wygrali lokalny etap e-Pucharu Polski organizowanego przez PZPN.
Motorem napędowym sukcesów Narwi w wirtualnym świecie jest Patryk Majewski, lepiej znany jako „Mayor”. Co ciekawe, w czasach juniorskich grał po drugiej stronie miedzy. – Trenowałem 4 lata w OTS HID Korona Ostrołęka. Od podstawówki po początki gimnazjum. To właściwie jedyny klub, w którym wtedy mógł grać mój rocznik – mówi. – Narew dopiero zaczęła kształtować szkolenie młodzieży. W Koronie mieliśmy dobre wyniki w skali wojewódzkiej. Wtedy nikt nie mówił o przejściu do Narwi. Trend był w drugą stronę – tłumaczy Majewski.

– Dlaczego nie kontynuowałem kariery na poziomie seniorskim? Chciałbym powiedzieć ckliwą historię o tym, że byłem dobry, ale przeszkodziły kontuzje, ale tak nie było. Zabrakło talentu. Byłem za słaby – szczerze przyznaje. – Grałem w piłkę bardziej z poczucia pasji niż z poczucia osiągnięcia czegokolwiek. W czasach gimnazjalnych wszystko się rozmyło.

„Major” o futbolu nie zapomniał. Okrężną drogą poszedł wraz z melodią przyszłości i związał się z e-sportem. – Zacząłem się tym interesować od schyłku FIFY 17. Widziałem, że jest spore zainteresowanie od strony rekreacyjno-rozrywkowej, ale dostrzegłem niszę jeśli chodzi o tematy dziennikarskie i tu postanowiłem spróbować swoich sił.

Ekstraklasa Games

– Ten okres to też intensywny rozwój branży. Pierwsze poważniejsze, fajnie opakowane, mistrzostwa Polski w FIFĘ. Pojawiały się pierwsze sekcje e-sportowe w klubach piłkarskich. Wtedy Legia Warszawa zakontraktowała Michała „srokę” Srokosza – tłumaczy.

– Wtedy wydawało się, że lada moment wszystko wystrzeli w górę. Że e-sport, a konkretnie FIFA, to będzie coś niezwykle popularnego. Z jakiegoś powodu to nie rozwinęło się tak szybko jak zakładałem. Liczba polubień pod moimi dziennikarskimi materiałami nie była powalająca, a dochodziły kolejne obowiązki – mówi Patryk Majewski.

„Mayor” przeistoczył się z e-sportowego dziennikarza w e-sportowca. – Byłem w tym środowisku. Często grałem z profesjonalistami. Oni dawali mi cenne wskazówki. Podpowiadali, co mogę zrobić lepiej, żeby grać skuteczniej – wyjaśnia. – Ale sam o sobie nie mogę powiedzieć, że jestem nawet pół-profesjonalistą.

Największym osiągnięciem Majewskiego jest reprezentowanie Cracovii w Ekstraklasa Games. – Udało się przejść przez eliminacje i dzięki temu mogłem grać w barwach “Pasów”. W turnieju też szło nie najgorzej. Szczególnie jeśli chodzi o rozgrywki LAN-owe. Tam miałem 7 punktów na 9 możliwych, a po drodze udało się pokonać Legię Warszawa.

Na czym polegał sukces „Mayora” w pierwszej fazie Ekstraklasa Games? – Miałem wtedy 25 lat, więc byłem już starszy niż większość graczy. Podczas turnieju LAN-owego wszystko było dla nich nowe. Widziałem, że stresowali się tym, że ktoś im nakłada puder na twarz, że będą musieli udzielić wywiadu, że oglądają ich całe rodziny. Mnie to z kolei w ogóle nie przeszkadzało – tłumaczy. – Jednak w fazie online, gdzie graliśmy z domów i nie było kamer, zostałem brutalnie zweryfikowany. Na 9 punktów zdobyłem 0. Mimo wszystko traktuje to jako fajne przeżycie.


Patryk Majewski w barwach Cracovii. Źródło: archiwum prywatne.

„Chłopak z Ostrołęki”

Majewski pozostał w branży jako działacz i menedżer. Dziś odpowiada za sekcję e-sportową Arki Gdynia. Dlaczego więc w e-Pucharze Polski reprezentuje Narew Ostrołęka? – Arka ma dwójkę swoich graczy – Dominika „Bogyysa” Bogusia oraz Kacpra „Furmana” Furmanka. Absurdem byłoby gdybym przyszedł i powiedział: – Panowie, jeden z was nie gra, bo ja bym chciał wystąpić – śmieje się.

Jednak sportowa dusza nie ustępowała i „Mayor” szukał swojej szansy, by wziąć udział w e-Pucharze Polski. – Początkowo był pomysł, żeby zagrać dla Rzekunianki Rzekuń – przyznaje. – Gdy tylko usłyszeliśmy o tym projekcie, chcieliśmy wziąć w nim udział – mówi Tomasz Mrozek, rzecznik prasowy Narwi Ostrołęka. – Wiedzieliśmy, że wraz Marcinem Sczesem moglibyśmy zagrać w dowolnym klubie, ale zaważył lokalny patriotyzm – dodaje Majewski.

– Były różne pomysły jak to rozegrać. Myśleliśmy, żeby zrobić eliminacje wśród piłkarzy Narwi. Nie tak dawno grał u nas Piotrek Dąbrowski, który bardzo lubił FIFĘ i e-sport. Pewnie gdyby nie zakończył kariery, byłby murowanym kandydatem – mówi Mrozek.

– Z Patrykiem znamy się od 12 lat, więc szybko doszliśmy do porozumienia. Dla klubu to ważna sprawa, żeby stawiać na swoich, a „Mayor” to chłopak z Ostrołęki. Dla kibiców – którzy bardzo dobrze odebrali nasz udział w e-sportowym Pucharze Polski – to też fajna rzecz, że mają w zespole kogoś, kogo znają – dodaje rzecznik prasowy Narwi.

Jarosław „rdk” Radzio, Patryk „Mayor” Majewski oraz Bartosz „Orayu” Fatyga. Źródło: Jarosław „rdk” Radzio/Facebook

Stolica e-sportu

Miłosz „milosz93” Bogdanowski to wielokrotny mistrz Polski w FIFĘ. Reprezentant kraju i zawodnik Legii Warszawa. Jego przenosiny do stołecznego zespołu Red Bull określił mianem „najlepszego transferu 2017 roku”. Jest to o tyle ciekawe, że w tym samym czasie do Legii trafił chociażby Cristian Pasquato z Juventusu Turyn.

Bogdanowski to po Majewskim kolejnym ostrołęczanin, który jest rozpoznawalny w świecie e-sportu. – Za młodych lat nawet próbowałem grać zawodowo. W Ostrołęce, gdzie mieszkam, był wtedy IV-ligowy klub. Próbowałem swoich sił w młodzieżówce Narwi Ostrołęka. Chyba z pół roku potrenowałem, ale zdrowie mi nie pozwalało – tłumaczył w rozmowie z portalem 2x45.info.

– Zachorowałem na zapalenie płuc. Poważne urazy mnie omijały, choć często miałem poskręcane kostki. Pobawiłem się chwilę w piłkę nożną, ale czułem, że to nie to, co chcę robić w życiu. Nie ukrywam, że umiejętności też nie miałem powalających, więc odpuściłem sobie trenowanie – dodaje.

Jednak w e-Pucharze Polski obok Patryka Majewski nie gra Miłosz Bogdanowski, a Marcin „mrn” Sczes, profesjonalny e-sportowiec Zagłębia Lubin. – Bardzo byśmy chcieli, żeby w Narwi występowali sami mieszkańcy Ostrołęki, ale musimy wziąć pod uwagę, że jesteśmy tylko klubem z okręgówki – mówi Mrozek.

– Nie było tematu „milosza93”. Patryk znał się z Marcinem Sczesem. Dogadali się praktycznie od razu i dzięki temu „mrn” gra dla Narwi – dodaje rzecznik prasowy wicelidera okręgówki. – Marcin się zgodził i to on ciągnie Narew do przodu. Wielokrotnie musiał mnie ratować – śmieje się „Mayor”.

Co ciekawe, 50-tysięczna Ostrołęka ma aż trzy duże nazwiska na rynku e-sportowym. Oprócz Patryka Majewskiego i Miłosza Bogdanowskiego jest jeszcze Karol „rallen” Rodowicz – profesjonalny gracz w Counter-Strike’a. – Nie mam pojęcia, z czego bierze się fenomen Ostrołęki. Gdybym tylko wiedział otworzyłbym szkółkę e-sportową – uśmiecha się Mrozek.

Patryk Majewski I Milosz Bogdanowski – dwóch e-sportowców z Ostrołęki. Źródło: Splendour/Facebook.

Wiara spod Zegara

W Ostrołęce jest głód piłki. Gdy powołano do życia MZKS Narew 1962, to na pierwszym meczu pojawiło się około 700 sympatyków Niebiesko-Czerwonych. Kibice nie mieli prawa do narzekań – „Duma Kurpi” pokonała GKS Andrzejewo 4:0.

Jest też głód e-sportu. – Kilka lat temu organizowałem wraz z miastem zawody w FIFĘ. Zgłosiło się mnóstwo osób. Większość z nich była w przedziale wiekowym 13-14 lat. To pokazuje potencjał, jaki niesie za sobą np. e-Puchar Polski.

Przed monitory ciągnie nie tylko młodszych, ale i starszych. – Jednym z działaczy Narwi jest Sławomir Chludziński. Starej daty kibic Widzewa Łódź spod Zegara. Szybko „wkręcił się” w e-sport. Gdy dowiedział się, że gramy w finale szczebla lokalnego z RTS-em to był wniebowzięty. Ostatnio dzwonił do mnie i prosił o nagranie z tego meczu – śmieje się Tomasz Mrozek.

– E-Puchar Polski to fantastyczna inicjatywa. Szczególnie w czasie pandemii – zaczyna Chludziński. – To też świetny pomysł na promocję Narwi Ostrołęka. A dla nas samych: kibiców, działaczy, a także zawodników fajna rozrywka.

10 tysięcy krzyknęło: „Narew Ostrołęka!”

Chludziński jest związany z „Dumą Kurpi” od 1981 roku. Przeszedł drogę od zawodnika do działacza. Jak ostrołęczanin został fanatykiem łódzkiego Widzewa? – Zaczęło się w szkole podstawowej. Trenowaliśmy u pana Aleksandra Harabasza. Mieliśmy w klasie kolegę, który się kochał w Legii Warszawa i grze Jacka Kazimierskiego, więc my trochę na przekór jemu zaczęliśmy trzymać kciuki za Widzew – mówi Chludziński.

– W końcówce lat 80. XX wieku 10 tysięcy kibiców Widzewa krzyknęło: „Narew Ostrołęka!”. To było tak, że wraz z kolegą regularnie pojawialiśmy się na stadionie w Łodzi. Znaliśmy się w środowisku kibicowskim. Nie pamiętam, z kim to był mecz, ale po jednej ze strzelonych bramek krzyknęliśmy z kolegą „Narew Ostrołęka!”. Usłyszał to śp. „Bolo” i powtórzył, a za nim cały stadion – wspomina działacz „Dumy Kurpiów”.

– Nie pamiętam pierwszego meczu, na który pojechałem, ale mniej więcej od 1982 roku jestem kibicem Widzewa. Wiadomo, wtedy było łatwiej. Grali z Juventusem. Były też lata mniej słodkie, ale zawsze sympatia pozostawała i trzymało się kciuki – opowiada Chludziński.

Jak wygląda e-sport oczami kibica spod Zegara? – To trochę jak dzisiejsza piłka. Stadiony są puste, a dźwięk leci z odtworzenia. Chciałbym, żeby kibice wrócili i mogli dać z gardła motywację piłkarzom – mówi. – E-Puchar jest znakiem czasów. Taką alternatywą dla pandemicznej piłki, gdzie też można znaleźć coś dla siebie.

Czy za kilka lat kibice będą tłumnie zasiadać na stadionie przy ul. Wincentego Witosa 1, by dopingować e-sportowców Narwi? – Nie można niczego wykluczyć. Nie tak dawno obchodziliśmy 30-lecie powstania filmu „Powrót do przyszłości”. Wtedy to było science-fiction, ale świat rozwija się w takim tempie, że trudno wskazać co będzie jutro, a co dopiero mówić o perspektywie trzech dekad – tłumaczy Chludziński.

W finale e-Pucharu Polski Narew 1962 Ostrołęka pokonała Widzew 5:4. – Nie miałem rozdartego serca – śmieje się. – Narew to Narew. Zwyciężył lokalny patriotyzm.

Marcin “mrn” Sczes I Patryk “Mayor” Majewski to dwaj reprezentaci Narwii Ostrołęka. Źródło: Narew Ostrołęka.

Zazdrość i emocje

Czy Majewski, który liznął piłki na zielonej murawie czuje się spełniony w e-sporcie? – Nie do końca. Raczej czuję niedosyt. Zazdroszczę tym graczom, którzy mierzą się ze sobą regularnie na wysokim poziomie. Zdecydowanie lepiej jest być zawodnikiem, który walczy o najwyższe cele, aniżeli działaczem, który po cichutku chce coś pomóc – przyznaje. – Chciałbym podkreślić, że skala mojej pomocy jest malutka.

Jednak e-sport daje emocje te znane z trybun meczów piłkarskich. O tym „Mayor” przekonał się w Budapeszcie. – Byliśmy na V4 Future Games. Wtedy tylko mistrzostwa świata były wyższe rangą. Niesamowity turniej pod wieloma względami.

– W finale Kamil „Riptorek” Soszyński zmierzył się z Węgrem „Gabinho”. Czuć było, że to już nie jest jakiś tam mecz, tylko wielki finał. Na trybunach byli kibice. Oglądalność też była wysoka. Można było się poczuć jak na Champions League – wspomina.

Do Ligi Mistrzów długą drogę wciąż mają piłkarze Narwi. E-sportowcy z kolei są bliżej polskiego topu. Po wyeliminowaniu Widzewa Łódź teraz ich rywalem będzie zwycięzca pary ŁKS – RKS Radomsko. Choć na szczeblu centralnym znów mogą zagrać przeciwko Czerwono-Biało-Czerwonym, ponieważ na mocy regulaminu e-Pucharu Polski Widzew mógł wystawić więcej niż jedną drużynę. Dwie odpadły w etapie regionalnym. Jedna czeka na szczeblu centralnym.

– Sądzę, że w następnych rundach zobaczymy już tylko czołowe polskie kluby z Fortuna I Ligi i PKO Ekstraklasy. Wierzę, że wśród nich będzie mały rodzynek z okręgówki – Narew Ostrołęka – kończy Majewski.

Krystian Juźwiak

Fot. główne: archiwum prywatne Patryka Majewskiego

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności