Aktualności

Marcin Gryka jedno dziecko doprowadził do ekstraklasy. Teraz czas na AP Futgol Czarny Bór

PIŁKA DLA WSZYSTKICH03.09.2020 

Marcina Grykę śmiało można określić budowniczym podwalin pod piłkę nożną w kobiecym wydaniu w swoim regionie. Piłkarski AZS PWSZ Wałbrzych w cztery lata wprowadził z III ligi do Ekstraligi. Od trzech lat dba o rozwój swojego drugiego piłkarskiego dziecka – Akademii Piłkarskiej Futgol Czarny Bór, która może się już pochwalić srebrnym certyfikatem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Zanim jednak Gryka zaczął realizować piłkarskie marzenia, musiał stoczyć walkę o życie. W 2008 roku, niedługo po powrocie z Anglii, gdzie z żoną dwa lata mieszkali i pracowali, dowiedział się, że jest ciężko chory. To był złośliwy nowotwór jądra. Szybko podjęte leczenie (operacja, chemioterapia), szczęśliwie okazały się skuteczną bronią przeciwko podstępnej chorobie. Po trzech miesiącach pacjent mógł wrócić do pracy.

– Jestem pod stała kontrolą lekarzy. Co najmniej raz w roku przechodzę badania – tomografię, markery nowotworowe. Zawsze jak jadę do lekarza, to z sercem w gardle. Raz raka pokonałem, ale to choroba, która może zaatakować w innym czasie, innym miejscu, z innego powodu. Z rakiem żyje się już zawsze, w sensie diagnozy i profilaktyki. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć jednak, że jestem zdrowy – cieszy się szkoleniowiec.

W Anglii podpatrywał działalność tamtejszych szkółek i fachowców pracujących z młodzieżą. Gdy po wyczerpującym leczeniu wróciły siły do działania, w 2009 roku w Boguszowie-Gorcach, gdzie pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, reaktywował funkcjonujący tam przed laty klub szczyt. Na pierwszy trening przyszło zaskakująco dużo dziewczyn.

Udało się pozyskać pieniądze unijne, dzięki którym stworzono grupę żeńską. Zawodniczki rok regularnie trenowały pod okiem Gryki. Później wyjechały na obóz, a po nim, jako uczennice 1. i 2. klasy gimnazjum, dołączyły do ligi młodzików, gdzie grały z chłopcami. Problem zaczął się po rozegraniu sezonu w młodzikach. Gryka chciał wystawić zespół w rozgrywkach kobiecych (13-latki mogły wówczas grać w seniorkach), ale… nie miał gdzie. Na Dolnym Śląsku nie było III ligi, od której zespół z Boguszowa-Gorców powinien – zdaniem trenera – rozpocząć zmagania. Co więc zrobił Gryka? Zabrał się za… tworzenie ligi. Dzwonił do lokalnych trenerów, namawiał, przekonywał. W kilku przypadkach się udało. Rozgrywki wystartowały, a Szczyt bez problemu je wygrał.

Początki zmagań w II lidze były bardzo trudne. Widząc, że możliwości Szczyt powoli osiąga swój szczyt, Gryka ruszył po wsparcie do Wałbrzycha, do kanclerza Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Usłyszał, że warunkiem otrzymania pomocy jest utrzymanie. Udało się go spełnić, a w kolejnym sezonie (2013/14) awansować do I ligi. W niej ekipa wystartowała już jako AZS PWSZ Wałbrzych i… znów awansowała. Tym razem do Ekstraligi. Trzy awanse w cztery lata!

Gryka wzbrania się jednak przed określaniem go mianem twórcy podwalin pod rozwój kobiecej piłki nożnej w regionie.

– Jakoś się to wszystko rozwinęło, bo gdy zaczynałem od reaktywacji Szczytu, nie było u nas nic. Nie widzę swoich zasług. Po prostu dziewczyny chciały grać, a ja im to umożliwiałem – mówi skromnie nasz rozmówca.

Ze swoim pierwszym piłkarskim dzieckiem rozstał się w 2016 roku.

– W 2015, po pierwszym sezonie w Ekstralidze, zrezygnował z prowadzenia drużyny. Czułem się zbyt obciążony obowiązkami, kilka lat właściwie poza rodziną. Zostałem dyrektorem sportowym. Na rok, bo w 2016 roku mi podziękowano. A nawet nie podziękowano, po prostu byłem już niepotrzebny – wspomina.

Klub zawsze był i będzie Gryce bliski. Latem przeżywał więc ciężkie chwile, gdy po sezonie 2019/20 drużynę AZS PWSZ Wałbrzych wycofano z rozgrywek Ekstraligi.

– W czerwcu dostałem od prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja misję ratowania tego klubu. Starałem się to zrobić. Byli ludzie do działania, chętne zawodniczki, miasto chciało wesprzeć finansowo, był przygotowany sztab trenerski, w którym miałem pełnić funkcję koordynatora. Niestety, w zarządzie uczelni, a konkretnie u pana Jana Zwierko, który tworzył wszystko ze mną, nie było dobrej woli. Niestety, zniszczono klub – opowiada Marcin Gryka.

Rok po odejściu z AZS PWSZ zaczął tworzyć nowy projekt – Futgol Czarny Bór.

– Powstało to naturalnie. Szczyt miał już nowego prezesa, nowy zarząd, nowych ludzi, którzy tam działali, zresztą mi bliskich. Przyjaciół, których poprosiłem, by zaopiekowali się moim pierwszym piłkarskim dzieckiem. Mieszkam w Witkowie, zaraz obok Czarnego Boru i zobaczyłem, że po prostu dzieci nie mają gdzie trenować. W naszej gminie nie było żadnego klubu dziecięcego. Skalnik już od dawna nie szkoli, jedynie Iskra Witków zawsze ma jakąś grupę, ale to na ogół starsze dzieci – trampkarze lub juniorzy. Rodzice wozili pociechy gdzie się dało, głównie do Wałbrzycha. Ja też woziłem mojego syna. Rodzice zaczęli mnie namawiać, by otworzyć szkółkę tu, na miejscu. Już po pierwszym miesiącu zapisów mieliśmy ponad 50 dzieci. Narodziło się to spontanicznie, oddolnie, wyszło od rodziców na skutek lokalnej potrzeby – tłumaczy założyciel.

Dziś w Futgolu trenuje Około 100 zawodników. Są cztery grupy certyfikowane (skrzat, żak, orlik, młodzik), drużyna juniorów młodszych oraz, rzecz jasna w przypadku Gryki, grupa dziewcząt.

– Są z roczników 2008-09. Bardzo zdolna grupa. Były też starsze dziewczyny, ale grają teraz w trampkarzach czy juniorach – wyjaśnia szkoleniowiec, który w Futgolu opiekuję się wszystkimi drużynami. Organizacyjnie, z dokumentami, ma wsparcie żony Anny.

– Jest w tym biegła i bardzo dużo mi pomaga, choć oczywiście jako osoba decyzyjna ja za wszystko odpowiadam – precyzuje.

Akademia Piłkarska Futgol zagospodarowała niszę, którą na piłkarskim rynku w Czarnym Borze zostawił wspomniany Skalnik (na spotkaniu tej drużyny byliśmy w ramach akcji „100 meczów na 100-lecie PZPN – materiał POD TYM LINKIEM).

– Mam nadzieję, że współpraca ze Skalnikiem będzie się dobrze układać. Razem trenujemy, rozmawiamy, jestem w bardzo dobrym kontakcie z jego działaczami i chciałbym, żeby nasze dzieci, gdy skończą wiek juniora i będą nadal chciały grać w piłkę, trafiały do Skalnika, ale nie tylko. Jeśli ktoś jest z Witkowa, to do Iskry Witków, ktoś z Grzęd, to do Husarii Grzędy. Są też dzieci z Boguszowa, Wałbrzycha, Kamiennej Góry, Chełmska. Z całego rejonu. Zależy nam, by zasilały swoje lokalne kluby, o ile nie osiągną wyższego poziomu, bo główny cel jest taki, żeby starać się promować dzieci i puszczać je do jak najlepszych klubów. Już teraz czwórka naszych wychowanków z roczników 2011 i 2012 jeździ na treningi do Miedzi Legnica – mówi Gryka.

W najbliższych latach derbów Czarnego Boru nie należy się spodziewać. Futgol nie planuje tworzyć zespołu seniorów, choć…

– Nigdy nie planowaliśmy mieć trampkarzy, a od zeszłego roku mamy. Nigdy nie planowaliśmy mieć juniorów, a już też są w Futgolu. Wszystko zależy jak te dzieci będą się rozwijały. To od nich wszystko wychodzi. Chcą grać dalej, być tutaj, więc stwarzam im możliwości. Planowałem, że po młodzikach będę rozsyłał piłkarzy po klubach, ale wciąż są z nami. Myślę, że po prostu jest im u nas dobrze. Są fajne warunki, może poza murawą na stadionie, ale jest za to fajna hala piłkarska. Środowisko też sprzyja sportowi. Trafia do nas bardzo dużo dzieci z przeszłością w biathlonie, który od zawsze jest dominującą dyscypliną w Czarnym Borze, więc są fajnie przygotowane motorycznie i mają podbudowę, z której jesteśmy w stanie coś więcej wycisnąć. To samo się nakręca. Dzieci chcą, rodzice chcą, a jest ich ogromne grono zaangażowanych i dzięki nim ta akademia istnieje, więc działamy – kreśli tło swoich działań szef Futgola.

Murawa na stadionie w Czarnym Borze rzeczywiście nie sprzyja doskonaleniu umiejętności młodych piłkarzy. Kilka lat temu przeszła renowację, ale chyba coś poszło nie tak.

– Jest z tym teraz trochę kłopotów. Także dlatego mamy duże plany, żeby mieć swój obiekt. Cały kompleks, łącznie z balonem pneumatycznym, krytym boiskiem z naturalną murawą. Staram się uniezależnić od gminy. Nie ma innej drogi. Działamy. Nie ma jeszcze żadnej decyzji, ale wiele osób jest zaangażowanych, żeby coś powstało – zdradza plany Marcin Gryka.

Poza wysoką jakością szkolenia, Futgol oferuje swoim zawodniczkom i zawodnikom dodatkowe atrakcje. W 2017 roku akademię odwiedził Piotr Zieliński.

– Piotrek jest super osobą, otwartą, normalną. Byłem na kursie trenerskim na licencję UEFA A z jego tatą i tą drogą udało się z Piotrkiem skontaktować. Bardzo chętnie się zgodził na przyjazd. Wciąż mamy kontakt, możemy go nazwać przyjacielem naszej akademii. Zamierzamy go znowu zaprosić. Dla dzieci ta wizyta to był niesamowity impuls – wspomina organizator wizyty.

Akademia Piłkarska Futgol kreatywnie wykorzystała też czas pandemii, gdy nie można było organizować normalnych treningów. Marcin Gryka zadbał o cykl treningów online oraz nagradzanie najbardziej zaangażowanych uczestników tytułami zawodnika tygodnia i miesiąca.

– Kwestia dopasowania. Gdy nie mogliśmy wchodzić na boiska, trenowaliśmy online. Bardzo regularnie. Dzieci tego chciały i to było najfajniejsze. Wysyłały filmiki, ocenialiśmy się, nagradzaliśmy. Mimo że nie mogliśmy spotykać się twarzą w twarz, młodzież się bardzo zaangażowała. Rodzice opowiadali, że niektórzy piłkarze po sto razy wykonywali dane ćwiczenie, zanim dopracowali wersję, którą nagrali i odesłali. Dla mnie to też było ogromne wyzwanie, musiałem nauczyć się występować przed kamerą. Do tej pory rodzice mówią, że to był bardzo dobry czas, bo dzieci bardzo dużo zyskały, jeśli chodzi o indywidualne umiejętności techniczne. Stąd narodziło się ich nagradzanie, przyznawanie tytułów zawodnika tygodnia, zawodnika miesiąca. To zawsze mobilizuje dzieci, gdy widzą, że są dostrzegane, oceniane, poprawiane, korygowane, widzą, gdzie mogą się poprawiać – argumentuje trener.

Jak widać, Akademia Piłkarska Futgol mimo zaledwie trzech lat, prężnie się rozwija. Jakie będą kolejne kroki?

– Najbliższym planem jest poprawa infrastruktury. Chcemy być niezależni i pracować w jak najlepszych warunkach. Docelowo marzy mi się wychowanie reprezentanta Polski. To moje największe pragnienie. Żeby miał kto do nas przyjeżdżać, gdy Piotrek Zieliński odejdzie na emeryturę – podsumowuje Marcin Gryka.

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności