Aktualności
Królowie orlików wrócili do gry! Tym razem chcą podbić hale
– Deklaracja, że już nigdy nie zagramy, dotyczyła orlików i tu jesteśmy konsekwentni. Rozpoczynamy zupełnie nowy projekt. Chcielibyśmy oddzielić te dwie rzeczy. Orlik odcinamy, to była zupełnie inna historia. Teraz robimy coś nowego – podkreśla Tomasz Zieliński, który był w Dynamiku od samego początku, czyli 2012 roku, a dziś jest jego prezesem.
– Spełniło się jedno z moich marzeń, zostałem prezesem Dynamiku. Na razie jesteśmy stowarzyszeniem, ale być może będziemy to zmieniać. To dla mnie zupełnie nowy świat, ale otaczam się ludźmi, którzy się na tym znają. Ja dopiero wszystkiego się uczę. Nie ukrywam, że gdyby nie pomoc Filipa Janowskiego z FC Toruń, który ma duże doświadczenie, trudno byłoby mi dać sobie radę, nawet na początku II ligi. Dopiero zaczynamy, jest pole do nauki – mówi prezes i piłkarz w jednej osobie.
Prowadzenie klubu i drużyny ligowej to zupełnie inne wyzwanie niż udział zespołu w rozgrywkach Playareny, gdzie w zasadzie wystarczyło zgłosić się do rozgrywek i później po prostu stawiać się na mecze.
– Jest bardzo duża różnica. Planowaliśmy sobie różne rzeczy od dłuższego czasu, ale dopiero gdy formalnie zostaliśmy stowarzyszeniem, przyjęto nas do Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej i dostaliśmy dostęp do Extranetu, wiemy, z czym to się je i ilu tematów trzeba dopilnować. Protokoły, opieka medyczna, gospodarz, sędziowie – dużo tego jest. A to dopiero początek. Bardzo pomogli nam panowie Jerzy Gawarkiewicz i Jarosław Gryckiewicz z KPZPN. Chęć udziału w rozgrywkach II ligi zgłosiliśmy bardzo późno, panowie poszli nam na rękę i na razie trochę nas za nią prowadzą. Zaufali nam, że wszystko uda nam się załatwić. Wzięli to na siebie, ale nie zawiedliśmy. Z czasem wszystkiego się nauczymy – deklaruje Tomasz Zieliński.
Prezes strzelił jednego gola w pierwszym oficjalnym futsalowym meczu w historii Dynamiku. Dynamik Herring pokonał w nim 4:0 AZS UMK Toruń. Kujawsko-pomorska II liga miała wystartować jeszcze w 2020 roku, ale na przeszkodzie stanęła pandemia.
Koronawirus sprawił także, że Dynamik jest na razie… bezdomny. Prezes wciąż nie wie, gdzie zespół będzie rozgrywał swoje mecze w roli gospodarza.
– Jesteśmy na etapie rozmów. Spowolniła nas pandemia. Nie mogliśmy z nikim rozmawiać, dopóki nie zostaliśmy przyjęci do KPZPN i formalnie staliśmy się drużyną sportową. Musieliśmy czekać. W naszej II lidze gra tylko pięć drużyn, wszystkie mają swoje hale i pozytywnie do nas podchodzą. Na przykład już dziś wiemy, że z Unisław Team dwa razy będziemy mogli zagrać w Unisławiu. Pan Jurek Siemieniecki sam zadzwonił z taką propozycją. Klimat wokół nas jest dobry, nie spotkaliśmy się jeszcze z sytuacją, by ktoś robił nam pod górkę – twierdzi Tomasz Zieliński.
Choć prezes odcina czasy gry na orlikach od obecnie realizowanego projektu, marka Dynamik pozostała.
– Już widać, że nam to pomaga. Ludzie, którzy współpracowali z nami w czasach szóstek, wciąż są z nami, kontaktują nas z innymi, wystawiają dobre rekomendacje. Widzę, że zaczyna się to kręcić – cieszy się grający prezes.
Inicjatorami ponownego zjednoczenia sił osób przez lata związanych z Dynamikiem byli Zieliński oraz Krzysztof Elsner, obecnie występujący w Futsal Ekstraklasie w drużynie Dreman Opole Komprachcice.
– Już w czasie Playareny zastanawialiśmy nad czymś nowym, ale była mowa raczej o dużym boisku, o futsalu nikt nie myślał. Później niektórzy z nas nawet zaczęli trenować futsal. Konkretów jednak nie było, ale cały czas gdzieś ta iskra się w nas żarzyła. Co chwila padały pytania, czy może jednak wrócić do Playareny albo wziąć udział w jakimś lokalnym turnieju. Sądziłem, że po pół roku to się wypali i słuch o nas zaginie, ale nie, cały czas coś się działo. Myśleliśmy, myśleliśmy i wymyśliliśmy – opowiada Zieliński.
Na powrót do wspólnej gry nie trzeba było nikogo długo namawiać.
– Na przykład Łukasz Waligóra nie trenował w żadnym klubie od kilku miesięcy, ale gdy usłyszał nazwę Dynamik, od razu był chętny. Reszta chłopaków podeszła do tematu podobnie – mówi prezes Dynamiku.
Skład ligowej drużyny opiera się na graczach, którzy na orlikach zdobywali mistrzostwo i Puchar Polski oraz wygrywali europejską Ligę Mistrzów.
– Doszło dwóch-trzech młodych chłopaków z drużyny szóstek, którą założył Krzysiek Elsner, a także piłkarze z Jakubskiego Toruń. Ta ekipa przez wszystkie lata Dynamiku była zawsze z nami. Razem jeździliśmy na turnieje, kibicowaliśmy sobie, wrzucaliśmy wspólne grafiki na Facebooka. Wszyscy powtarzali, że to ewenement na skalę Polski, bo w Playarenie drużyny z tych samych miast raczej nie pałały do siebie sympatią. My zawsze się wspieraliśmy. Też się nie wahali, gdy złożyłem im propozycję dołączenia do futsalowego Dynamiku – zaznacza Tomasz Zieliński.
FC Reiter Toruń w Futsal Ekstraklasie, Toruńska Akademia Futsalu w I lidze, cztery zespoły w II lidze. Gród Kopernika wyrasta na jeden z najważniejszych ośrodków tej odmiany piłki nożnej w Polsce.
– Dzieje się dużo dobrego, ale uważam, że potencjał naszego miasta wciąż jest niewykorzystany. Mamy bardzo dużo chłopaków, którzy mogliby spokojnie grać na poziomie ekstraklasy, a może nie są do tego przekonani. Trzeba ich zachęcić. To też jeden z naszych celów. Chciałbym dać szansę młodzieży. Nawet gdyby nam nie udało się dostać do Futsal Ekstraklasy, to może nasi wychowankowie się wybiją i zagrają gdzieś wyżej – kreśli plany prezes Dynamiku.
Priorytet dla klubu i drużyny od lat pozostaje niezmienny.
– Wszyscy muszą być zadowoleni z grania, nikt nie może tu być na siłę. Nie ukrywam, że marzy nam się, żeby Dynamik znalazł miejsce w gronie najlepszych drużyn w Polsce, czyli grał w Futsal Ekstraklasie. Zawsze będziemy grać o zwycięstwo. Na orliku udało nam się zrobić coś z niczego i to na dużą skalę. Dlaczego nie spróbować osiągnąć tego samego w futsalu? Na pewno chcemy bazować na swoich ludziach. Można z nich zrobić fajną ekipę ekstraklasową. Ale spokojnie, krok po kroku – kończy Tomasz Zieliński.
O historii i sukcesach Dynamiku z czasów występów w piłkarskich szóstkach napisaliśmy POD TYM LINKIEM.
Szymon Tomasik