Aktualności
Jak Legia Warszawa rozwija sekcję kobiet?
Kwiecień 2014 roku. Mimo podzielenia na pół dorobku punktowego zgromadzonego na przestrzeni trzydziestu kolejek, kibice warszawskiej Legii i tak powoli szykują się już do świętowania drugiego z rzędu mistrzostwa Polski. Drużyna Henninga Berga stale się rozkręca, w rundzie finałowej wygrywa sześć z siedmiu spotkań i ostatecznie podwaja swoją przewagę nad drugim w tabeli Lechem Poznań.
W cieniu tych wydarzeń swoją inaugurację ma projekt Legia Soccer Schools, czyli piłkarskich przedszkoli otwartych na wszystkich. Również na dziewczęta. To wtedy wylano fundament pod budowę kobiecej sekcji najbardziej utytułowanego polskiego klubu. Obecnie, po ponad sześciu latach pracy, jej efekty zaczynają być weryfikowane już na poziomie seniorskim.
– Od samego początku działalności uczymy dziewczynki grać w piłkę. Wraz z rozwojem naszego programu, dołączaniem kolejnych zawodniczek i ich dorastaniem, utworzyliśmy oddzielne zewnętrze drużyny w szkołach piłkarskich, które wciąż się z nami rozwijają. Chcemy zbudować piramidę szkolenia podobną do tej, którą posiadamy w drużynach chłopców. Tak, aby również dziewczętom zapewnić ciągłość szkolenia – mówi Adam Orlikowski, dyrektor Legia Soccer Schools.
Na szczycie wspomnianej przez niego piramidy od wakacji znajduje się zespół seniorski. Jego założenie i zgłoszenie do rozgrywek było co prawda planowane dopiero na sezon 2021/22, ale z racji tego, że na Mazowszu nie wystartowała liga juniorek, trzeba było reagować. – Piłkarki z roczników 2003-05 nie miały z kim grać. A środowisko bodźcowało nas już od dłuższego czasu. Zgłaszały się zawodniczki, na każdym kroku słyszeliśmy pytania o to, kiedy w Legii powstanie drużyna seniorek. W zeszłym roku mieliśmy spotkanie z Niną Patalon, która jako przedstawicielka Polskiego Związku Piłki Nożnej tłumaczyła, że kobiecy futbol potrzebuje zaangażowania dużych klubów – opowiada trener Dariusz Radko.
Wizyty Patalon nie miały na celu wyłącznie utwierdzania warszawskich działaczy w przekonaniu o słuszności założenia drużyny seniorek. Koordynatorka szkolenia piłki nożnej kobiet z ramienia PZPN przez ostatni rok była mentorką trzech trenerek, które brały udział w kursie UEFA B. Dwie z nich – Anita Abramczyk oraz Agata Koprowicz – oprócz tego, że prowadzą w Legia Soccer Schools zajęcia z dziećmi, to są również asystentkami Dariusza Radko. – Muszę je pochwalić. Widzę, jak bardzo się poświęcają, aby ta sekcja się rozwijała – przyznaje Patalon.
Trzon seniorek warszawskiego klubu, występującego w rozgrywkach czwartej ligi pod nazwą Fundacja Legia Soccer Schools, tworzą wspomniane już wcześniej zawodniczki urodzone w latach 2003-05. Zwykle stanowią one ponad połowę podstawowego składu drużyny, a na boisku wspierają je bardziej doświadczone zawodniczki. – Doszło do nas kilka piłkarek z przeszłością w drugiej czy trzeciej lidze. Część z nich trafiła do nas z wakacyjnego naboru, w którym łącznie wzięło udział około 60 pań w różnym wieku i o różnym poziomie umiejętności – mówi Radko i dodaje, że części zawodniczek, na których zależało klubowi, nie udało się pozyskać. Było to spowodowane decyzją o tym, że występując w czwartej lidze Legia nie będzie robić precedensu i inwestować większych pieniędzy w transfery. Na razie drużynę mają tworzyć najlepsze piłkarki z Warszawy i okolic. Najbardziej doświadczoną spośród nich jest 30-letnia Magdalena Zduńczyk, była zawodniczka Pragi Warszawa i reprezentacji Polski U-19.
W rundzie jesiennej Legionistki były bezkompromisowe. Wygrały siedem z dziewięciu meczów, co na półmetku rozgrywek daje im drugie miejsce w tabeli. Strata do Jantaru Ostrołęka wynosi zaledwie dwa punkty, dlatego walka o awans do trzeciej ligi zapowiada się ekscytująco.
Stołeczny klub chce być najlepszy wszędzie tam, gdzie się pojawia. Niedawno swój pierwszy tytuł mistrza Polski zgarnęła sekcja amp futbolu, coraz lepsi są też warszawscy koszykarze. Do mistrzostwa w piłce kobiecej droga wciąż jest daleka. Legia mogła ją sobie znacznie skrócić, idąc za przykładem Śląska, który przed sezonem przejął występujący w Ekstralidze AZS Wrocław.
– My, trenerzy, jesteśmy za tym, żeby rozwijać sekcję procesowo. Przejść pewne etapy i zobaczyć, jak piłka kobieca wygląda oddolnie. Dlatego zaczęliśmy budować od sekcji dziewcząt, a nie od sekcji seniorskiej. Bardzo się cieszymy, że teraz wystartowaliśmy od czwartej ligi. Dla nas to bagaż doświadczeń – mówi Dariusz Radko. Kto wie, czy za jakiś czas Legia nie zdecyduje się jednak na wchłonięcie klubu z wyższej ligi? – Nie wykluczamy żadnego z rozwiązań, które sprawią, że nasze struktury będą przynosić jeszcze więcej korzyści trenującym w nich dziewczynkom. Na dzisiaj jednak bliżej nam do spokojnej i organicznej pracy, którą prowadzimy do tej pory. W najbliższym czasie chcemy w pełni zamknąć piramidę szkolenia, ustabilizować poszczególne jej etapy i rozwijać projekt od strony sportowej – zapowiada zarządzający sekcją i całym projektem Legia Soccer Schools Orlikowski.
W Warszawie wszyscy zdają sobie sprawę z wyzwań, przed jakimi wkrótce stanie sekcja. Wraz z rozwojem sportowym zwiększą się koszty organizacji drużyn, czyli opłaty za rozgrywki, wyjazdy, sprzęt, a w dalszej kolejności za noclegi czy stypendia.
Z perspektywą zwiększających się kosztów łatwiej się pogodzić, kiedy spojrzy się w stronę potencjalnych korzyści wynikających z rozwijania sekcji. Po pierwsze, to przepustka do nowych grup docelowych kibiców. W piłce kobiecej trybuny są bardzo rodzinne. Babcia, dziadek, rodzice z dziećmi – wszyscy razem chodzą na mecze i w ten sposób spędzają wspólnie niedziele.
– Kolejna rzecz to aspekty społeczne i obecny wszędzie nacisk na politykę równości. Duże kluby muszą pokazywać, że zależy im na wielotorowym rozwoju. Powinny manifestować otwartość i nowoczesność. Dziewczynki chcą grać w piłkę tak jak chłopcy. Warto stwarzać im ku temu warunki, bo to albo przyszłe fanki, albo znakomite piłkarki, które kiedyś będą promować klub i miasto w kraju, a może i zagranicą. Kibice kobiecej piłki z całego świata kojarzą nazwę Medyk Konin – klubu, z którego w wielki świat ruszyła Ewa Pajor – zauważa Nina Patalon. – Dużemu klubowi łatwiej będzie awansować do 1/8 Ligi Mistrzyń niż Ligi Mistrzów. Przy względnie niewielkich nakładach można odnieść wymierne korzyści w postaci promocji i reklamy. Zwróćmy uwagę choćby na Górnik Łęczna, który dopiero co miał okazję rywalizować z PSG – dodaje.
I choć łęcznianki wyraźnie uległy Francuzkom (1:8 w dwumeczu), to już samo znalezienie się w gronie 32 najlepszych europejskich klubów odbiło się szerokim echem.
Zaangażowanie dużych klubów może pomóc niwelować tę różnicę. Warunkiem, bez którego nie będzie to możliwe, jest poważne traktowanie sekcji kobiet. – Znane marki powinny przyciągnąć więcej dziewczyn. Ale to nie wystarczy. Potrzebne jest odpowiednie zaangażowanie osób zarządzających. Tak jak w Chelsea Londyn, gdzie piłkarki podkreślają, że wcale nie czują się jak piąte koło u wozu, ale są wręcz oczkiem w głowie Romana Abramowicza. Rosjanin inwestuje w drużynę kobiecą duże pieniądze. Ostatnio kupił chociażby Pernille Harder z Wolfsburga (najlepszą piłkarkę sezonów 2017/18 i 2019/20 według UEFA – przyp. red.), a wcześniej chociażby Sam Kerr, czyli jedną z najlepszych napastniczek świata. To pokazuje, że on chce. Nie zmusza go do tego FA – mówi Patalon.
Zdanie trenerki reprezentacji Polski U-19 podziela Dariusz Radko. – Bardzo bym chciał, żeby duże kluby angażowały się także w szkolenie dziewcząt. Seniorki powinny być tego naturalną kontynuacją. Potrzebujemy silnych ośrodków treningowych – mówi, podkreślając jednocześnie wielki szacunek do pracy mniejszych klubów. – One już zrobiły bardzo dużo dobrego dla kobiecej piłki, natomiast dla profesjonalizacji dyscypliny optymalne byłoby zaangażowanie tych największych.
Otwierając sekcję kobiet Legia podążyła za światowym trendem. Piłka w wydaniu pań zyskuje na popularności, budząc zainteresowanie mediów, a także coraz możniejszych sponsorów. Zwiększają się też nakłady finansowe krajowych federacji. W opublikowanej w ubiegłym tygodniu strategii Polskiego Związku Piłki Nożnej na lata 2020-25 futbol kobiecy został przedstawiony jako jeden z czterech jej filarów.
Teraz czas na ruch kolejnych klubów. Tylko od nich zależy, czy zaczną wychowywać przyszłe piłkarki i swoje zagorzałe fanki. Takie, które (w normalnych okolicznościach) regularnie będą pojawiać się na stadionie. Które zabiorą na mecz koleżanki i całe rodziny. Które będą chciały kupić klubowe gadżety. W długiej perspektywie to wszystko rozwija, pcha do przodu całą organizację. A społeczność skupiona wokół niej rośnie w siłę, stając się coraz bardziej zróżnicowana.
Trzymamy kciuki, aby już niedługo za Śląskiem i Legią poszły Lech, Raków, Cracovia czy inne kluby znane ze swoich męskich zespołów.
Rafał Cepko
Fot. Jan Szurek / Legia.Net