Aktualności
[Halo, halo!] Vivaldi Krosball, czyli droga spod balonu do hali
Halowa liga Vivaldi Krosball rozgrywa właśnie swój pierwszy sezon, ale to marka już świetnie znana w lokalnym środowisku piłkarskim, bo od pięciu lat pod tym szyldem toczy się rywalizacja w kilku ligach na sztucznym boisku krytym tak zwanym balonem.
Stosując duży skrót myślowy można napisać, że halowa liga Vivaldi Krosball zajęła miejsce Krośnieńskiej Amatorskiej Ligi Halowej. Te ostatnie rozgrywki toczyły się od 2004 roku, ale od dwóch lat KALH już się nie odbywa.
– Były trzy poziomy. Z różnych względów to się rozpadło. Ostatni sezon był już kiepski, tylko z ośmioma drużynami. W Krośnie zawsze było spore zapotrzebowanie na halówkę. Trenowała u nas i grała mecze eliminacji mistrzostw Europy reprezentacja Polski w futsalu. Hala pękała w szwach, mieszkańcy mieli frajdę. Dopóki ludzie z Krosna nie powyjeżdżali na chlebem, było dużo drużyn i lig. Do tego dochodzi niż demograficzny i wszystko się posypało – opowiada Tomasz Kubal, który jest łącznikiem między obydwoma ligami. Najpierw tworzył KALH, a obecnie pracuje ku chwale Vivaldi Krosball.
– Pięć lat temu zaczęliśmy prowadzić, jako alternatywę, rozgrywki pod balonem, na sztucznej murawie. Swego czasu Grzegorz Raus z Akademii Piłkarskiej Beniaminek Profbud, który jest osobą zarządzającą Profbud Areną, a wcześniej Halą Krosno, wymyślił, że spróbujemy coś takiego zrobić. Ja na to: „Dobrze, próbujemy”. W ten sposób powstały nam ligi pod balonem: liga amatorska i liga open. To działa już pięć lat, mamy stałą grupę docelową. W międzyczasie KAHL upadł, a my, pod swoją marką, próbujemy od tego sezonu reaktywować ligę halową – mówi Kubal.
Początkowo inicjatywa funkcjonowała pod marką Krosball (połączenie nazwy miasta i piłki lub, jak kto woli, balonu).
– Od trzech lat wspiera nas firma Vivaldi Meble pana Waldemara Wojnara, właściciela marki, pod którą działają nasze ligi. To pasjonat, mecenas sportu w Krośnie i okolicach. Wspiera lekkoatletykę, akademię Beniaminek Profbud Krosno, siatkówkę żeńską – wylicza Tomasz Kubal.
Do pierwszego po przerwie sezonu w krośnieńskiej halówce zgłosiło się 11 zespołów, co można uznać za powiew optymizmu, zwłaszcza że liga ruszała w roku, w którym naznaczonym pandemią koronawirusa.
– Jest z nami kilka drużyn, które gdy zabrakło ligi w Krośnie, jeździły po okolicznych miejscowościach. Mają tradycję KALH-ową, teraz wróciły. Na przykład drużyna Valencii od 2004 roku gra we wszystkich edycjach. Mieli w KALH-u trudne lata, spadli nawet do III ligi, po czym mozolnie odbudowywali swoją pozycję. Teraz znów grają z nami. Jest trochę nowych drużyn, trochę zawodników zmieniło barwy. Mamy znakomity obiekt, jakim jest pełnowymiarowa hala MOSiR-u przy ulicy Bursaki. Powoli próbujemy coś z tego zrobić. Markę buduje się powoli, a bardzo łatwo, żeby zjechała z wysokiego pułapu na niziny. My pracujemy dopiero pięć lat, ale coś się dzieje, ludzie o tym rozmawiają, mamy swoje miejsce na sportowej mapie Krosna – podkreśla nasz rozmówca.
Ową markę liga buduje poprzez działania towarzyszące sportowej rywalizacji. W debiutanckim sezonie halowych rozgrywek udało się zaprosić do Krosna dwóch sędziów ekstraklasowych: Michała Potępę i Jana Gawlego.
– Przyjechali, pokazali podejście z innej strony do futsalu, a przede wszystkim była to ogromna frajda i przyjemność dla zawodników – nie ukrywa Tomasz Kubal.
Vivaldi Krosball to także coroczna gala z udziałem przedstawicieli drużyn, podczas której wręczane są puchary i nagrody, a także wybór najlepszych drużyn poszczególnych kolejek.
– Wyróżniający się zawodnicy są doceniani, dostają drobne fanty od szefostwa i naszych partnerów. Zawsze to podnosi rangę i sprawia im odrobinę przyjemności – cieszy się animator krośnieńskiego futsalu.
Rozgrywki mają też swój konkurs umiejętności indywidualnych – Vivaldi Extra Skills.
– To pomysł szefa i Tomasza Wacka, byłego zawodnika między innymi Cracovii, który z Krosnem jest związany i gra w różnych ligach, mocno się udziela – informuje Kubal.
Niedawno w Vivaldi Extra Skills wziął udział jego pomysłodawca i właściciel marki.
Początki halowych zmagać w lidze Vivaldi Krosball są więc co najmniej obiecujące. Organizatorzy obawiają się jednak, czy historyczny sezon uda się doprowadzić do końca.
– Problemem jest sytuacja pandemiczna. Skoro jednak podjęliśmy się tego, będziemy próbowali skończyć sezon. Planowaliśmy grać systemem mecz i rewanż, natomiast już wiemy, że w tym systemie nie zdążymy przed rozgrywkami trawiastymi. Będziemy starali się po fazie zasadniczej podzielić ligę na dwie grupy: w jednej zespoły z miejsc 1–6., w drugiej 7–11. Mam nadzieję, że nas w lutym odblokują. Ludzi aż nosi, chcą grać. Jesteśmy jednak niestety uzależnieni od obostrzeń rządowych i musimy się do nich stosować – podsumowuje Tomasz Kubal.
Szymon TomasikFot. Michał Rysz