Aktualności
Góral Górno, czyli Wyspy Owcze w sercu Gór Świętokrzyskich
Rycerze Jesieni
– Grałem tutaj w juniorach i dobrze pamiętam, jak wyglądało boisko. Piłka płatała figle. Nie tylko trzeba było ją przyjąć, ale jeszcze przewidzieć, gdzie się odbije – śmieje się Kacper Bogucki, były zawodnik Górala Górno.
Klub powstał w 2008. – W skrócie, była społeczna potrzeba na utworzenie drużyny piłkarskiej – tłumaczy Robert Radek, grający prezes świętokrzyskiego zespołu. – Wcześniej działy tu LZS-y i na tym się piłka nożna kończyła. Zebrała się grupka fanatyków, którzy chcieli czegoś więcej niż rywalizacja sportowa między sołectwami w gminie. Zaczęliśmy rozgrywki od B-Klasy. Tam spędziliśmy dwa sezony – mówi.
W 2010 roku Góral, jeszcze wtedy działający po prostu jako GKS Górno, awansował szczebel wyżej. – Trafiliśmy do A-Klasy i tak od 10 lat się w niej bujamy – śmieje się Radek. – Przez ten czas byliśmy we wszystkich grupach: kieleckiej, kielecko-jędrzejowskiej, a teraz sandomierskiej, więc można powiedzieć, że znamy tu już wszystkich i wszyscy nas znają – dodaje.
– Od czterech lat planujemy walczyć o coś więcej, aniżeli gra w A-Klasie. Wraz z nowym obiektem pojawiły się nowe możliwości. Nie będę ukrywał, że również finansowe, przez co apetyt delikatnie urósł — tłumaczy grający prezes.
Plany mają to do siebie, że jeszcze trzeba je zrealizować. Jak to wygląda w Górnie? – Niestety, nie udaje się nam awansować. Cztery lata temu jesienią byliśmy liderem, a wiosną zdarzyła się nam fala kontuzji i wszystko się posypało. Trzy lata temu znów skład rozpadł się wiosną, a też byliśmy liderem. Rok temu jak wiadomo, wszystko zostało wstrzymane w związku z pandemią COVID-19. Ale akurat wtedy byliśmy na trzecim miejscu w lidze – wylicza Radek.
Obecnie GKS Góral Górno zajmuje pozycję lidera sandomierskiej A-Klasy. Drugi LZS Samborzec ma cztery punkty starty do Górali. Jednak historia pokazała, że piłkarze trenera Dariusza Świetlika są Rycerzami Jesieni. Teraz trzeba dowieźć punkty do lata.
Fot. GKS Góral Górno/materiały klubowe
Skóra zdjęta z Svangaskard
W historii Górala Górno najciekawszy jest nietypowy stadion. Położony nad Małą Kadzielnią robi wrażenie na wszystkich. – Nie raz i nie dwa widziałem, jak my się rozgrzewaliśmy, a sędziowie sobie robili zdjęcia. To powód do dumy – mówi Robert Radek.
Ile prawdy jest w tym, że boisko Górala zostało wzorowane na stadionie Svangaskard położonym na Wyspach Owczych? – Wójt znalazł zdjęcie w Internecie, spodobało mu się i pokazał wykonawcy – tłumaczy prezes Górala.
– Skóra zdjęta z tamtego stadionu – mówi wójt Przemysław Łysak. – Tam to stadion narodowy. Wyspy Owcze cechują się kamienistym krajobrazem. My w Górnie mamy naturalne uwarunkowania terenowe i jakoś to wszystko zadziało się samoistnie. Rewitalizacja tego miejsca kosztowała kilka milionów. Ale dostaliśmy dofinansowanie z Unii Europejskie i aż grzechem byłoby tego nie wykorzystać – dodaje sternik gminy Górno.
– Svangaskard to pojemnościowo największy stadion na Wyspach Owczych, ale warto zauważyć, że tam za trybunę robiła taka grobla, na której każdy mógł usiąść – tłumaczy Jakub Pobożniak, dziennikarz TVP Sport i sympatyk farerskiego futbolu. Większy ma być stadion Torsvollur – dodaje. Cóż, może i w Górnie będą planować rozbudowę.
– W miejscu, gdzie dziś gramy, kiedyś był kamieniołom. Początkowo ten stadion wyglądał dużo, dużo gorzej. Stan murawy był tragiczny. Tam była kępa na kępie i trudno było grać w piłkę. Dwa lata temu pozyskaliśmy wraz z gminą środki na renowacje kamieniołomu i modernizacje boiska i dziś mamy „stół”.
Stadion Svangaskard. To zdjęcie zainspirowało wójta Łysaka/źródło: stadiony.net
Tłumy na A-Klasie
Co widać po wynikach Górala, farerski stadion pomaga w wygrywaniu. – Minęły dwa lata, od kiedy boisko zostało oddane do użytku. Nie chciałbym skłamać, ale jeśli mnie pamięć nie myli, to przegraliśmy tu tylko raz, z Basztą Rytwiany. Zresztą to było tak, że oni byli czerwoną latarnią ligi, a my liderem i po prostu ich zlekceważyliśmy – wspomina Robert Radek.
Czy gra na takim niezwykłym obiekcie sprawia, że futbol wygląda trochę inaczej? – Niczym się nie różni od gry na normalnym stadionie. To jest większa atrakcja dla kibiców. Na górze jest szereg ścieżek dydaktycznych, punkt widokowy i ławeczki. Tam przesiadują ludzie i też oglądają nasze spotkania. Parę razy zszedłem z boiska wcześniej i poszedłem na górę zobaczyć, jak to wygląda. A wygląda naprawdę imponująco – dodaje grający prezes.
Piłkarze Górala nie mogą narzekać na brak zainteresowania. Piękny stadion i świetna gra przyciągają tłumy. – Swego czasu na prośbę gminy przeliczaliśmy kibiców na naszych meczach. Co spotkanie jest około 300-400 osób. 200 normalnie na trybunach i około setka na górze kamieniołomu – dodaje.
– Fajnie widzieć jak to się rozwija. Gdy myśmy tu grali, to boisko było, delikatnie mówiąc, słabe. Widać też, że w klubie pojawiły się pieniądze. Wyremontowano stadion. Pojawił się przydomek, bo kiedyś to był po prostu GKS Górno – mówi Kacper Bogucki, były zawodnik tego klubu. Czy Farerski stadion w Górnie robi też wrażenie na rywalach? – Czy ja wiem? Może przed meczem, bo potem dostają bagaż bramek na drogę – śmieje się wójt Przemysław Łysak.
– Teraz ten stadion to powodu do dumy. Przez 10 lat był efekt przeciwny do wow. Rywale przyjeżdżali i łapali się za głowy. „Gdzie my mamy grać”. A teraz oprócz tego, że mamy „dywan” to położenie stadionu sprawia, że jest on atrakcją – mówi Radek
Piłka, tenis… nawet szachy
Stadion wzorowany na największym obiekcie na Wyspach Owczych to dopiero początek inwestycji. – Zamierzamy zadaszyć trybuny, ale w taki sposób, żeby nie zasłaniały pięknego widoku na skały – mówi wójt Łysak.
– Górno nie jest miasteczkiem scentralizowanym. Nie ma tu rynku i parku, więc postanowiliśmy stworzyć centrum wokół starego kamieniołomu. Są dalsze plany do rozwoju. Chcemy zrobić tu targowisko i wspomniany park – tłumaczy Łysak.
Nie zapomniano też o rozwoju sportowym. – Tak naprawdę szkolenie dzieci pełną parą wystartowało dopiero niedawno. Do 2020 roku grupa młodzieżowa była traktowana po macoszemu. Nie będę ukrywał – była, bo tego wymagały przepisy licencyjne. Teraz zajęliśmy się tym na poważnie i wygląda to naprawdę fajnie. Są dwie grupy. Jedna to rocznik 2008, a druga 2010-12 – tłumaczy prezes Radek.
Ilu młodych adeptów szkoli się w Góralu? – Szczerze mówiąc, to są tylko dzieci od nas gminy i jest ich prawie 80. Jeden trener musiał podzielić grupę na dwie, bo tylu chłopców przychodziło na treningi – uśmiecha się Radek.
Klub rozwija się też o inne sekcje. – Mamy siatkówkę. Sekcja tenisa stołowego w niedzielę wygrała w Suchedniowie, a planujemy jeszcze otworzyć sekcję szachów – tłumaczy wójt gminy Górny. Zresztą Przemysław Łysak jawi się wielkim orędownikiem sportu. – Grałem początkowo w Błękitnych Kielce, potem w Spartakusie Daleszyce. Niestety doznałem kontuzji i na tym się skończyło. Jednak sentyment do sportu pozostał – wspomniał.
Stadion Górala nocą/materiały klubowe
Lewandowski z Górna
Czy dzieci trenujące w akademii Górala mają swojego idola w seniorach? – Troszkę głupio jest mówić o sobie, bo jestem prezesem, ale i gram w Góralu, a i trochę bramek nastrzelałem. Ale wydaje mi się, że nie ma takiej jednej osoby, z której dzieci mogłyby brać przykład. Siłą Górala jest cała drużyna – mówi Radek.
– Grając w juniorach GKS-u, bardzo dobrze zapamiętałem Roberta Radka, bo to był człowiek, który potrafił kilka razy w ciągu jednego spotkania pokonać bramkarza. Aż dziw, że nie poszedł grać gdzieś wyżej – wspomina Bogucki.
Laurkę prezesowi wystawił także wójt Łysak. – Największa gwiazda Górala? Robert Lewandowski, jak my go tu nazywamy, czyli grający prezes Robert Radek – śmieje się. – Król strzelców poprzedniego sezonu. A proszę mi wierzyć, że jest podobny do asa Bayernu! – dodaje.
Grający prezes ma na swoich brakach wielki ciężar. Jak sobie z tym radzi? Wyśmienicie! 27 września Góral grał derby z Nidzianką Bieliny. Radek zapakował zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry. Derby dla Górna. – Dziękuję prezesowi za jakże ważną bramkę! Panowie, jesteście na dobrej drodze, by skrócić moje życie o dobrych kilka lat – śmiał się po emocjonującym spotkaniu Dariusz Świetlik, trenera Górala.
Takie obrazki często widzą kibice Górala/materiały klubowe
Farerski stadion – ta tajemnica została już rozwikłana. Skąd Góral? Czy to też jakieś nawiązanie? Ci przecież kojarzą się głównie z Tatrami i Zakopanem. – Nasze Góry Świętokrzyskie są najstarsze w Polsce i w Europie. A jak góry, to jesteśmy Góral, a nie jakieś Niziołki. Na razie gramy tak jak się nazywamy – mówi wójt Łysak.
– Zaproponowałem tę nazwę na zarządzie i wszystkim się spodobało. Wcześniej byliśmy po prostu GKS-em – tłumaczy sternik gminny. – Górno między Łysicą a Radostową to serce Gór Świętokrzyskich i mówię to jakem Łysak spod Łysicy w Łysogórach! – podsumowuje Łysak.
Krystian Juźwiak