Aktualności

Dobry sędzia, czyli… jaki? Sprawdź, czy masz „to coś”

PIŁKA DLA WSZYSTKICH29.01.2021 
Zimowa przerwa między rundami to w wielu Wojewódzkich Związkach Piłki Nożnej czas organizowania kursów sędziowskich. Jeśli zastanawiasz się, czy jesteś kandydatem na arbitra i warto spróbować swoich sił w tym fachu, przeczytaj poniższy tekst. Praktycy dzielą się w nim swoimi spostrzeżeniami na temat tego, czym powinien się charakteryzować dobry sędzia piłkarski.

O opinie poprosiliśmy dwóch arbitrów w różnym wieku, z różnych środowisk, o różnym doświadczeniu, będących na różnych etapach swojej sędziowskiej kariery.

Kornel Paszkiewicz mieszka w Kątach Wrocławskich. W październiku skończył 35 lat. Jest w grupie Top Amator A, czyli gronie najlepszych polskich sędziów. Wyżej są już tylko zawodowcy. Paszkiewicz od kilku lat sędziuje na boisku mecze w Fortuna 1 Lidze, jest też arbitrem technicznym podczas spotkań PKO Ekstraklasy. Więcej o jego pasji do sędziowania, a przede wszystkim do języka angielskiego, napisaliśmy POD TYM LINKIEM .


Fot. 400mm.pl

Paweł Kruczykowski ma 24 lata. Pochodzi z Gniewkowa (województwo kujawsko-pomorskie). Sędziować zaczął w marcu 2017 roku. Dotychczas poprowadził 305 meczów seniorskich i młodzieżowych. Jeśli chodzi o seniorów, ma uprawnienia do sędziowania w Klasie A.


Fot. Pociąg do Futbolu

Obaj panowie są absolutnie zgodni co do fundamentalnej, poza obiektywizmem i bezstronnością, cechy arbitra.

– Każdy kandydat na sędziego, a później sędzia, musi mieć pasję do piłki nożnej, a co najmniej ją lubić, interesować się nią. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś był sędzią i nie obejrzał jednego czy dwóch meczów w tygodniu – mówi Paszkiewicz.

– Sędzią nie powinien być „niedzielny” kibic, tylko prawdziwy miłośnik piłki, który karmi się nią na co dzień. Tym, którzy chcą gwizdać tylko dla pieniędzy, odradzam – dodaje Kruczykowski.

A propos pieniędzy…

– Sędziowanie to praca, bo już od B-Klasy jest wynagradzana. Czasem słyszę od arbitrów sędziujących na najniższym szczeblu od 15 lat: „Chcemy więcej zarabiać”. Pytam wtedy: „A co zrobiłeś przez tych 15 lat, żeby wejść wyżej i więcej zarabiać?”. To też powinna być motywacja. Jeżeli ja, jako sędzia z grupy Top Amator A, dostaję za mecz 1800 złotych brutto, to ile meczów musi posędziować sędzia w B-Klasie, by tyle zarobić? Mniej więcej 18. To cała runda. Czy to nie jest motywacja? Formy motywacji powinny być różne, ta finansowa również. Biegamy po boisku, sędziujemy i jeszcze dostajemy za to pieniądze – podkreśla Kornel Paszkiewicz.

Dobry sędzia powinien być cały czas głodny wiedzy i rozwoju.

– Sędziowanie dynamicznie się zmienia. To piękne zajęcie także dlatego, że cały czas trzeba się rozwijać: fizycznie, mentalnie i teoretycznie. Zwłaszcza na początku drogi musi być chęć nauki. Młody sędzia nie ma doświadczenia. Żeby je zdobyć, musi się uczyć – uważa Paszkiewicz.

– Arbiter musi mieć dużo czasu i energii na samodoskonalenie się, co wiążę się z poświęceniem czasu na pomeczowe analizy i wyciąganie wniosków. Samoocena po każdym meczu jest konieczna w rozwoju. Nieodłącznym elementem w kształceniu się jest podpatrywanie pracy lepszych, bardziej doświadczonych kolegów po fachu na żywo lub w telewizji i efektywne wdrażanie nowych rozwiązań w swojej pracy na boisku – twierdzi arbiter z kujawsko-pomorskiego.


Fot. Anna Majer

Zgadza się z nim bardziej doświadczony kolega. W swojej opinii idzie nawet nieco dalej.

– Nie można bać się pytać. Dużo można dowiedzieć się z książki czy oglądając pracę innych, ale nie ma nic lepszego niż pytania bardziej doświadczonych sędziów. „Co powinienem zrobić?”, „Jak powinienem się ustawić?”. Odwaga jest potrzebna nie tylko sędziemu, który musi wyjść na mecz, który na stadionie ogląda 30 tysięcy kibiców. Odwaga to także zadawanie pytań – uważa 35-latek.

Bez wątpienia cechą ułatwiającą pracę arbitra piłkarskiego jest też pewność siebie, która nie może być mylona z arogancją.

– Trudno oczekiwać od młodego arbitra, by był pewny siebie. Oczywiście, są zawodnicy, którzy kończą przygodę z piłką i zaczynają sędziować, co może im ułatwiać zadanie, ale znam też przypadki takich byłych piłkarzy, którym na początku przygody z sędziowaniem, mówiąc kolokwialnie, głowa nie dojeżdżała. Pewność siebie budujemy między innymi zdobywając doświadczenie i poprzez przygotowanie teoretyczne. Nawet mając cechy naturalnego lidera, jak się wbiegnie na boisko, może jej początkowo zabraknąć. Co innego grać w 11-osobowej drużynie, gdzie odpowiedzialność za wynik się rozkłada, a co innego rozstrzygać w pojedynkę czy z pomocą asystentów – nie ma wątpliwości Kornel Paszkiewicz.

Z pewnością siebie ściśle powiązane są odporność psychiczna i odpowiednie przygotowanie mentalne. Presja to nieodłączny element pracy boiskowego rozjemcy.

– Trzeba być odpornym na nieuniknioną krytykę i hejt. Umiejętność znoszenia wielu wulgarnych i obelżywych określeń na temat swojej pracy to podstawa, szczególnie na początku przygody z gwizdkiem – nie ukrywa Paweł Kruczykowski.

– Trzeba zaakceptować, że nie zmienimy społeczności. Kibic charakteryzuje się emocjami. Początkujący sędzia musi być gotowy na to, że kibice do niego krzykną gdzieś tam z boku. Ale nie na zasadzie walki, bo tego nie zwalczymy. Jaki jest sens denerwować się tym, że ktoś mnie wyzywa? Niech sobie wyzywa, jego sprawa. Im wyżej idziemy, tym mniej to słyszymy – wtrąca bardziej doświadczony arbiter.

– Istotne jest również niepodleganie presji zawodników, którzy często chcą wymusić korzystne dla siebie decyzje. Nie można bać się podejmować „niepopularnych” decyzji, jak rzuty karne przeciwko gospodarzom, szczególnie w końcówce spotkań przy nierozstrzygniętym wyniku – zauważa Kruczykowski.

– Nie podoba mi się, gdy ktoś mówi, że sędziowie mają bardzo ciężką pracę. Oczywiście, to jest praca wymagająca, pod presją. Przede wszystkim jest jednak piękna. Jesteśmy częścią futbolu i to nie jak dziennikarze, fani czy agenci siedzimy gdzieś z boku, lecz jesteśmy w ogniu wydarzeń. Piłka nożna to nie tylko Liga Mistrzów, to także B-Klasa. Przygotowanie mentalne musi być wszędzie. Musi się szykować na presję. A idąc wyżej ona rośnie. Mamy kamery, kibiców, duże pieniądze w tle. Przygotowanie również buduje się od najniższych klas rozgrywkowych. Znów kluczowe są doświadczenie i chęć nauki – przypomina Paszkiewicz.


Fot. 400mm.pl

Sędziemu łatwiej pracować, gdy jest kontaktowym człowiekiem, potrafiącym szybko budować relacje, co pozwala mu sprawniej współpracować z całym zespołem sędziowskim, zawodnikami oraz osobami funkcyjnymi i efektywnie zarządzać wydarzeniami boiskowymi.

– Arbiter musi umieć dostosować się do temperatury i wagi zawodów. Musi też szybko ocenić, kiedy może przymknąć oko na małe niedopatrzenia ze strony organizatora zawodów, wiedzieć z którym zawodnikiem może pożartować, uśmiechnąć się. Mieć „czutkę” kiedy zganić, a kiedy nie ma innego wyjścia, bez skrupułów sięgnąć po „żółtko” lub „asa kier”. Umiejętność konstruktywnego dialogu wpływa na pozytywny wizerunek sędziego – wylicza Paweł Kruczykowski.

Dotychczas skupiliśmy się na głowie dobrego sędziego, ale nie można zapomnieć o reszcie jego ciała, które jest de facto narzędziem jego pracy.

– Wielu zawodników, a przede wszystkim kibiców, nie zdaje sobie sprawy, na czym obecnie polega sędziowanie. W niedzielę sędziowie I ligi i ekstraklasy mieli egzaminy biegowe. Sprawdzano nam tkankę tłuszczową, ważono, biegaliśmy sprinty i tak dalej. Nie możemy odstawać od zawodowych piłkarzy – nie ma wątpliwości arbiter z grupy Top Amator A.

Sędziujący na niższym szczeblu Kruczykowski podkreśla inny aspekt co najmniej solidnego przygotowania fizycznego.

– Dobrze wytrenowane ciało pozwala uniknąć kontuzji oraz zmniejsza ryzyko ich ponoszenia zwłaszcza na początku kariery, gdy często przychodzi pracować na boiskach, gdzie o uraz nietrudno. Ponadto porządna kondycja pozwala na bycie w pobliżu akcji i prawidłowe ich ocenianie przez pełne 90 minut, a także pomaga w utrzymaniu koncentracji, co jest istotne w końcówkach spotkań czy też nerwowych sytuacjach. Warto dodać, że sportowa sylwetka wzbudza respekt wśród uczestników zawodów. Nawiasem mówiąc, stereotyp sędziów z brzuszkami gwiżdżącymi z koła środkowego powoli odchodzi do lamusa – przyznaje 24-latek.

Oczywiście nie wszystkie z wymienionych cech muszą już na początku przygody z gwizdkiem być na najwyższym poziomie. Wiele z nich można rozwinąć, konsekwentnie pracując nad swoim rozwojem. Bo w sędziowaniu, jak w większości profesji, a w sporcie w szczególności, talent i predyspozycje to dopiero początek. Wahającym się, czy warto być sędzią, jeszcze raz przypomnimy słowa Kornela Paszkiewicza: „To piękne zajęcie!”.

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności