Aktualności
[Bohaterowie z boiska] Wypadek początkiem nowego życia
W każdą środę macie okazję poznawać historie ludzi, z którymi niejednokrotnie możecie się utożsamiać. Przedstawiamy Wam sylwetki kobiet, mężczyzn, dzieci, seniorów, osób z niepełnosprawnościami i prawdziwych okazów zdrowia. Ich wspólnym mianownikiem zawsze jest futbol, pojawiający się w różnych formach i sytuacjach. Dzisiejszy „Bohater z boiska” w piłkę gra od początku życia. Drugiego życia, które po koszmarnym wypadku rozpoczęło się kilkanaście lat temu.
Wiesław Wolsza w tym roku skończy 52 lata. Piłkę nożną lubił od zawsze – trudno jednak, żeby było inaczej, kiedy dorasta się w czasach największych sukcesów reprezentacji, a za idoli ma się Zbigniewa Bońka, Jana Tomaszewskiego czy Andrzeja Szarmacha. Futbol zawsze traktował jako dodatek, podwórkową zabawę.
Zabawą nie było natomiast zawodowe życie pana Wiesława. Ponad 17 lat Wolsza pracował w kopalni. Aż do 2005 roku, w którym zdarzył się tragiczny w skutkach wypadek. Maszyna wciągnęła nogę naszego bohatera. – Tak naprawdę miałem mnóstwo szczęścia w tym wszystkim. Gdyby nie urwało mi nogi, to bym nie przeżył. Dostałem drugą szansę i postanowiłem z niej skorzystać. Przed wypadkiem na nic nie było czasu. Teraz widzę, że to podejście było bez sensu, a życie jest za krótkie i trzeba z niego czerpać. Dopiero po wypadku zacząłem żyć – mówi pan Wiesław.
Wypadek w kopalni całkowicie zmienił podejście Wolszy, który przewartościował swoje życie. Jednym z jego kluczowych elementów stała się aktywność fizyczna, na co wpływ miał m.in. były paraolimpijczyk, Łukasz Szeliga. – To fantastyczny człowiek. Jest bardzo ceniony w świecie paraolimpizmu. Opowiedział mi o swoich narciarskich doświadczeniach, a niedługo potem zabrał mnie do Włoch i został moim pierwszym trenerem – wspomina pan Wiesław. Aktywność spodobała mu się tak bardzo, że wkrótce podjął próbę namówienia na nią swojego niepełnosprawnego kolegę, Łukasza Szczyrbę. Ten nie garnął się na stok. W zamian przedstawił Wolszy pomysł na uprawianie innej dyscypliny. – W marcu 2015 roku z inicjatywy Daniela Kawki powstał amp futbolowy zespół Kuloodporni Bielsko-Biała. Łukasz był już wcześniej na kilku treningach. Zabrałem się z nim, aby zobaczyć, jak wyglądają zajęcia. Miałem ze sobą ubrania sportowe i na samym oglądaniu się nie skończyło. Taki już jestem – jak coś zobaczę i mi się to spodoba, muszę spróbować – tłumaczy nasz bohater.
Kiedyś nie miał na to czasu, dzisiaj w piłkę gra trzy razy w tygodniu. Do Bielska-Białej ma 70 kilometrów, a na treningi dojeżdża razem ze Szczyrbą. – Uwielbiam ten sport. Sam udział w treningu to wielka przyjemność, ale Kuloodporni dają coś więcej. Tworzymy rodzinę, a piłka jest dla nas spoiwem. Po zajęciach czy meczach pomagamy sobie wzajemnie, wymieniamy się doświadczeniami. Im jest nas więcej, tym większą radość odczuwamy – opowiada Wolsza. – Jestem dumny, że gram w tej ekipie. Czterech moich kolegów brało udział w ostatnich mistrzostwach świata w Meksyku. Pokazali się ze świetnej strony. W ostatnim meczu zabrakło im odrobiny cwaniactwa, ale na boisku zostawili całe swe serca i za to należy im się szacunek.
Pan Wiesław to najstarszy zawodnik Kuloodpornych. O zakończeniu gry jednak nie myśli. – Koledzy, którzy przyjeżdżają na moje mecze, śmieją się czasami: „Dziadku! Daj już sobie spokój!”. Ale nie mam takiego zamiaru. Nie daję się młodszym! – mówi pełen energii Wolsza.
Piłka nożna – choć niezwykle istotna – nie jest w życiu naszego bohatera najważniejsza. Pierwsze miejsce ma rodzina, a oczkiem w głowie pana Wiesława jest wnuczek, którego codziennie zawozi i odbiera z przedszkola. Jazda samochodem stała się zresztą dla Wolszy nowym sposobem na zawodowe życie. – Pracuję jako taksówkarz w Katowicach. Wiąże się z tym wiele ciekawych historii. Najmilej wspominam kurs, podczas którego wiozłem Kubę Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka – wspomina 51-latek. Reprezentanci naszego kraju nie są jedynymi piłkarzami poznanymi przez pana Wiesława w pracy. Niedawno jego klientem był bramkarz Zagłębia Lubin, Mateusz Kuchta. Panowie bardzo się polubili i do dzisiaj utrzymują kontakt. To kolejna znajomość, która rozpoczęła się od rozmowy o futbolu.
Rafał Cepko