Aktualności
[Bohaterowie z boiska] Sędziował pod Wieżą Eiffla i notuje swój każdy mecz
Przez 19 lat zebrało się ich dokładnie 1400. Na bieżąco aktualizowaną listę można znaleźć na prowadzonej od 2001 roku stronie internetowej www.siech.pl. – Kiedyś to była bardzo powszechna praktyka. Gdy zaczynałem gwizdać, prawie każdy sędzia zapisywał swoje mecze w zeszycie czy notesie. Później, gdy pojawił się system extranet, wszystko odbywa się elektronicznie i w nim można znaleźć pełne zestawienie. Wielu arbitrów zrezygnowało więc ze swoich notatek. Ja jednak postanowiłem, że skoro zacząłem, będę kontynuował ich prowadzenie – opowiada sędzia.
Pierwszym spotkaniem, który możemy znaleźć w statystyce sędziego Siecha, jest mecz Włókniarz Łódź – LUKS Wiśniowa Góra w Wojewódzkiej Lidze Michałowicza z 23 maja 2000 roku (odpowiednik dzisiejszych trampkarzy). Ostatnim – mecz Klasy A Sparta Łódź – Orzeł Kazimierz z 18 listopada 2018 roku. – 1400 meczów to jeden z lepszych wyników, biorąc pod uwagę mój wiek i staż. Oznacza to przeprowadzenie w ciągu roku około 80 spotkań. To sporo dla sędziego w niższych klasach. Wpływ na to ma też liczba sędziów w danym okręgu. Wiadomo, że im sędziów mniej, tym więcej prowadzą spotkań – podkreśla Rafał Siech.
Niespełna 38-letni sędzia śmieje się, że zazwyczaj dopiero po meczu dowiaduje się, że był on jubileuszowy. – Bardzo miłym akcentem było dla mnie uhonorowanie mnie za przeprowadzenie 1000 meczów. Dzięki uprzejmości zarządu i komisji obsady Kolegium Sędziów Łódzkiego Związku Piłki Nożnej miałem okazję poprowadzić zawody, co prawda Klasy B, ale na głównej płycie stadionu Widzewa. Chodzi jeszcze o stary obiekt, przed przebudową. TMRF Widzew Łódź grał z Hetmanem Łódź. Otrzymałem pamiątkową statuetkę i nie ukrywam, że było to dla mnie dużym wyróżnieniem. Z formalnego punktu widzenia istotne dla sędziego są mecze nr 300 i nr 500. Każdy arbiter wychodzi na boisko w koszulce z emblematem Polskiego Kolegium Sędziów. Po 300 sędziowanych meczach jest to emblemat ze srebrnym, a po 500 ze złotym wieńcem. Daje to piłkarzom możliwość szybkiego rozeznania, z jak doświadczonym arbitrem mają do czynienia – wyjaśnia Siech, na co dzień nauczyciel informatycznych przedmiotów zawodowych, głównie programowania, w technikum w Ozorkowie.
TMRF Widzew – Hetman Łódź, stary stadion Widzewa Łódź, 19 października 2014
Jak rozpoczęła się sędziowska przygoda arbitra z niemal 19-letnim doświadczeniem? – Zacząłem się bardziej interesować piłką w wieku 16 lat. Na karierę piłkarską to zdecydowanie za późno. Stwierdziłem, że nadal chcę mieć coś wspólnego z piłką, więc pomyślałem: „No dobrze, to może od drugiej strony. Dlaczego nie spróbować swoich sił jako sędzia?”. Wtedy jeszcze warunkiem było ukończenie 18. roku życia, dziś można zaczynać wcześniej. Zaraz po 18. urodzinach zapisałem się na kurs i od maja 2000 roku cieszę się uprawnieniami – wspomina boiskowy rozjemca, dziś mogący sędziować jako główny w Klasie A, a jako asystent w IV lidze.
Dzięki 1400 meczom „na liczniku” Rafał Siech przeżył sporo nietypowych zdarzeń. Najbardziej zapadło mu w pamięć lądowanie śmigłowca na placu gry podczas spotkania. – Boisko łódzkiego Startu służy jako lądowisko zapasowe dla pobliskiego szpitala. Była konieczność, przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z pacjentem i przerwaliśmy spotkanie, by mógł wylądować – opowiada.
Sędziowanie bywa też dla arbitra czynnikiem umożliwiającym realizację innej pasji – podróżowania. – Dzięki mojej pasji mogę uczestniczyć w turniejach młodzieżowych zagranicą. Miałem okazję sędziować pod Wieżą Eiffla, w Barcelonie, co roku jeżdżę też na Dana Cup do duńskiego Hjoerring na jeden z największych turniejów młodzieżowych w Europie i bardzo miło tę imprezę wspominam. Mimo że nie sędziuję na wysokim szczeblu rozgrywkowym, daje mi to możliwość nawiązywania kontaktów i znajomości z sędziami z Europy i podpatrzenia warsztatu u kolegów z innych krajów. Marzy mi się jeszcze wyjazd, poniekąd sędziowski, na turniej organizowany w USA – wylicza arbiter. – Świadom swoich możliwości i ograniczeń, także fizycznych, zawsze sędziowanie traktowałem bardziej jako hobby, możliwość relaksu, odpoczynku od codziennych zajęć, pracy umysłowej, możliwość spędzenia aktywnie dnia i zadbania o siebie, o zdrowie i kondycję – dodaje.
38 lat to u sędziego pracującego w niższych ligach nie jest zaawansowany wiek. Nawet takiego, który rozstrzygał już w 1400 spotkaniach. – Jeśli zdrowie pozwoli, mam nadzieję zebrać jeszcze co najmniej drugie tyle – mówi Rafał Siech.Szymon Tomasik