Aktualności
[Bohaterowie z boiska] Piłkarz, trener, właściciel akademii – Damian Nawrocik wciąż żyje futbolem
Przygoda z piłką zaczęła się dla Nawrocika nieciekawie. – Jako młody chłopak poszedłem na trening do Olimpii Poznań. I na tych jednych zajęciach się wtedy skończyło, bo usłyszałem, że jestem za mały i za wątły. Mocno to przeżyłem. Potem próbowałem sił w Warcie, ale tam na treningach często nie było trenera – wspomina 38-letni dziś zawodnik, który ostatecznie trafił do Lecha Poznań, gdzie po kilku latach jego kariera nabrała tempa. W barwach Kolejorza Nawrocik odniósł swój największy boiskowy sukces – zdobycie Pucharu Polski. W finale przeciwko warszawskiej Legii nie zagrał przez złamaną nogę. Niestety nie była to jego ostatnia poważna kontuzja.
Różnego rodzaju urazy trapiły Nawrocika w trakcie całej kariery, przez co na dobrą sprawę napastnik nigdy nie rozwinął skrzydeł. Po odejściu z Lecha występował w ekstraklasowej Arce Gdynia, ale przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową zakończył tuż przed 30. urodzinami, kiedy jego licznik wskazywał 95 rozegranych meczów i 14 strzelonych goli. Potem były jeszcze dwa sezony w pierwszoligowych: Łódzkim Klubie Sportowym i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. To tyle w temacie zawodowego grania.
– Po KSZO zaliczyłem epizody w Jarocinie i Rumii. Szukając stabilizacji finansowej, wyjechałem w końcu na Wyspy. Miałem spędzić tam kilka miesięcy, a zostałem 4 lata. Zyskałem wiele cennych doświadczeń, pracując przy myciu okien, jako kelner, a przez tydzień nawet w rzeźni. Najdłużej byłem jednak opiekunem w domu opieki – opowiada Nawrocik i dodaje: – Będąc w Walii stawiałem swoje pierwsze kroki jako trener. Razem z kolegą założyliśmy akademię, głównie z myślą o szkoleniu o polskich dzieci. Z czasem zaczęły dołączać do nas także dzieciaki z innych krajów. Akademia funkcjonuje zresztą do dziś i posiada nawet sekcję pływacką.
Po dwóch latach w Walii nasz bohater przeniósł się do angielskiego Blackpool. Tam, poza pracą zawodową, pomagał swoim kolegom przy akademii piłkarskiej i przez chwilę sam grał w lokalnym klubie. Cały czas utrzymywał dobrą formę fizyczną dzięki regularnym treningom biegowym. We wrześniu 2016 roku nieoczekiwanie pojawiła się szansa powrotu do Polski i gry w trzecioligowej Polonii Środa Wielkopolska. – Zadzwonił do mnie prezes Ratajczak. Wiedziałem, że klub jest bardzo poukładany, a na powrót do kraju namawiała mnie dodatkowo partnerka. Wróciłem więc, ale niestety nie wszystko ułożyło się po mojej myśli. Po rundzie jesiennej odszedłem z Polonii i trafiłem do reaktywowanego B-klasowego zespołu IKP Olimpia Poznań. W międzyczasie prowadziłem zajęcia dla dzieci w Lechu – mówi Nawrocik, który wciąż marzył o czymś więcej. – Stwierdziłem, że fajnie byłoby małymi kroczkami stworzyć coś swojego. Założyłem Akademię Techniki i Dryblingu, w której prowadzę zajęcia dodatkowe dla młodych piłkarzy, zwykle gdzieś już trenujących. Skupiamy się na doskonaleniu techniki i zwodów, rozwijając kreatywność tych dzieci.
Nawrocik jako trener realizuje się też w seniorskim futbolu. Od 1,5 roku jest asystentem szkoleniowca kobiecej drużyny Polonii Poznań. Niedawno klub świętował historyczny awans do Ekstraligi. Szybko okazało się jednak, że nie do końca jest na niego przygotowany. Obecnie władze Polonii zmagają się z problemami, przez które niewykluczone jest nawet wycofanie się z rozgrywek.
Sam Nawrocik zawodowo pracuje w firmie kolegi, remontując stare kamienice. Po pracy, poza trenerką i zarządzaniem Akademią, znajduje czas na to, by samemu wyjść na boisko. Niedawno dołączył do A-klasowego Pelikana Niechanowo, z którym celuje w awans do ligi okręgowej. – Perspektywa awansu mnie skusiła. Co więcej, trenerem w klubie jest Damian Łukasik, który już kiedyś prowadził mnie w rezerwach Lecha. Chcę spróbować, jestem w dobrej formie, a wyniki badań wydolnościowych mam jak 20-latkowie – zapewnia doświadczony zawodnik, który czasami występuje też w zespole oldbojów Lecha Poznań, a w ubiegłym roku brał udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski w piłce 6-osobowej przed mistrzostwami świata. To wszystko sprawia, że trudno wyobrazić sobie jego życie bez futbolu.
Rafał Cepko
Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport, Katarzyna Plewczyńska/Cyfrasport, archiwum prywatne Damiana Nawrocika