Aktualności
[Bohaterowie z boiska] Doktor fizyki z licencją UEFA A
– Mam dwóch starszych braci i w dzieciństwie naturalnie interesowałem się tym, co oni. Tak się składa, że od zawsze był to futbol – zaczyna pochodząca z Radomia Gójska. Młodzieńcza pasja zaprowadziła ją na kurs sędziowski. W czasie kilkuletniej przygody z gwizdkiem nasza bohaterka była rozjemcą blisko 300 spotkań na różnych poziomach rozgrywkowych. W 2005 roku zdecydowała się zmienić rolę i została trenerką.
Wkrótce objęła swój pierwszy zespół – juniorów młodszych UKS Kamionek. Jednocześnie odbywała staż trenerski przy pierwszym zespole Legii Warszawa w sztabie Dariusza Wdowczyka. Pani Aneta doskonale pamięta szczególnie jedno wydarzenie, w czasie którego prowadziła zawodników Kamionka. – W wakacje braliśmy udział w międzynarodowym turnieju Dana Cup. Ja – początkująca trenerka i moi 17-letni podopieczni pochodzący z warszawskiej Pragi. Pod koniec rozgrywek odebrałam telefon i usłyszałam, że mam się stawić w biurze organizatora. Szłam tam na miękkich nogach. Wiadomo, jaki jest stereotyp o mieszkańcach Pragi, a dodatkowo chłopcy byli w wieku, w którym robi się różne niezbyt mądre rzeczy. Byłam przekonana, że coś przeskrobali. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna i po chwili trzymaliśmy w rękach przyznany nam Puchar Fair Play – wspomina z uśmiechem Gójska.
Po zakończeniu pracy z zespołem U-17 trenerka została w Kamionku i objęła równocześnie dwie ekipy: seniorów oraz dzieci do lat 5. Prowadzenie w jednym czasie najmłodszej i najstarszej drużyny w klubie było cennym doświadczeniem i pozwoliło naszej bohaterce przekonać się, że jej powołaniem jest praca w seniorskim futbolu. Życie napisało jednak inny scenariusz i zanim Gójska zadomowiła się w dorosłej piłce prowadziła jeszcze dziecięce i młodzieżowe zespoły w Warszawskiej Akademii Piłki Nożnej. Cały czas rozwijała się też, pobierając nauki m.in. podczas półrocznego stażu w Młodej Ekstraklasie Polonii Warszawa u trenera Libora Pali.
Zebrane doświadczenia pozwoliły Gójskiej zostać szkoleniowcem trzecioligowej drużyny kobiet. – Z dziewczynami pracowałam przez niemal trzy lata. Potem pojawiła się propozycja z III ligi, ale mężczyzn. Borykający się z problemami OKS Otwock potrzebował trenera, a ja zgodziłam się pomóc w tej trudnej dla klubu sytuacji – mówi. Misja ta była skazana na niepowodzenie i dziś zespół z Otwocka próbuje odbudowywać się w warszawskiej klasie A, gdzie jego rywalem jest m.in. CKS Celestynów, obecny klub naszej bohaterki.
Mimo że trenowanie to dla niej hobby, pani Aneta traktuje je bardzo poważnie. Plan treningowy ma przygotowany na pół roku do przodu. Wie, w którym momencie rundy będzie skupiała się z zawodnikami na danym elemencie gry. Jak mówi, kluczem do sukcesu dla trenera pracującego w niższych ligach są elastyczność oraz ciekawe treningi. Zajęcia mają być płynne i angażować wszystkich zawodników, bez względu na to, czy danego dnia przyjdzie ich 10 czy 16.
Treningi i przygotowanie do nich to czasochłonne zajęcie. Trenerka łączy je z pracą w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w podwarszawskim Świerku. – Moja praca polega na badaniach fizycznych w archeologii. Razem z zespołem badamy skład przedmiotów wydobytych przez archeologów i na tej podstawie wyciągamy szereg wniosków – tłumaczy Gójska. Umiejętność analitycznego myślenia przydaje się jej także w klubie. – Wniosła do szatni nowe spojrzenie. Zimą przeprowadziła zawodnikom testy sprawnościowe, które będą cyklicznie powtarzane i analizowane. Wprowadza nowe ćwiczenia, w tym takie z użyciem specjalnych gum – opowiada prezes CKS-u, Bartłomiej Traczyk.
Pani Aneta podejściem i profesjonalizmem potrafi przekonać do siebie każdego zawodnika. – Nawet jeśli na początku ktoś ze względu na płeć powątpiewa w moje umiejętności, to po kilku treningach przekonuje się, że mam fachową wiedzę – kończy trenerka.
Rafał Cepko