Aktualności

AP Talent Białystok, czyli „czterech gości się zebrało, akademię zbudowało”. I to jaką!

PIŁKA DLA WSZYSTKICH10.03.2021 
Niewiele akademii w Polsce może pochwalić się obecnością w kadrze trenerskiej ludzi z tak ogromnym doświadczeniem piłkarskim jak AP Talent Białystok. To droga, która doprowadziła do złotej gwiazdki przyznanej w Programie Certyfikacji PZPN dla szkółek piłkarskich, a kilku wychowanków pokazuje – także zagranicą – że ma Talent nie tylko w rubryce „pierwszy klub” w swoich piłkarskich biografiach.

– Czterech gości się zebrało, akademię zbudowało – krzyczy setka młodych piłkarzy AP Talent na wideo, które można obejrzeć na fanpage’u akademii.

Tak właśnie wyglądały jej początki.

– Pracowałem w Miejskim Ośrodku Szkolenia Piłkarskiego, do którego trafił też Piotrek Matys, zresztą mój wychowanek – opowiada Janusz Kaczmarz, prezes AP Talent. – I zaczęliśmy dywagować, dlaczego mamy pracować dla kogoś, a nie stworzyć coś własnego. W 2010 roku wspólnie z Bartkiem Jurkowskim i Dzidkiem Żuberkiem postanowiliśmy działać na własne konto. Czyli to już prawie 11 lat. Niesamowite, kiedy to zleciało. Od wakacji do wakacji, od obozu do obozu. Rok za rokiem. Czas biegnie jak szalony – dodaje.

Wspomniani Piotr Matys, Bartosz Jurkowski, Dzidosław Żuberek, a także Jacek Markiewicz łącznie rozegrali kilkaset meczów w ekstraklasie i I lidze. Niewiele akademii w Polsce może pochwalić się obecnością w kadrze trenerskiej ludzi z tak ogromnym doświadczeniem piłkarskim.

– Jest to na pewno olbrzymi atut przy ściąganiu do nas utalentowanych dzieciaków. Większość rodziców miała ze sportem do czynienia, z piłką nożną w szczególności, więc dla nich te nazwiska to nasza najlepsza reklama. Co ważne, nie są to tylko szyldy. Wszyscy trenerzy są bezpośrednio zaangażowani w proces szkoleniowy. Dzieci mają do czynienia z ludźmi, którzy trochę zdrowia na boiskach zostawili i swoje osiągnęli. Mają za sobą bogate kariery i tylko życzyć sobie, by chociaż kilku chłopaków z tej akademii poszło drogą swoich trenerów – mówi Janusz Kaczmarz.

Jego życzenia mogą się spełnić już za chwilę. Czterech wychowanków AP Talent kontynuuje swoją przygodę z piłką we Włoszech. Jan Żuberek (rocznik 2004, syn Dzidosława) i Damian Maksymowicz (2002) są zawodnikami SPAL Ferrara, Kamil Markiewicz (2003, syn Jacka) US Cremonese, a Mateusz Antonowicz (2002) Padovy. Niedawno na testach w Sassuolo był też Tomasz Rosik (2005), ale głównie ze względu na pandemię temat jego przeprowadzki – przynajmniej na razie – upadł. We Włoszech szkolą się też trenerzy. Prawie wszyscy odbyli staże w klubach Serie A (m.in. Sassuolo, Parma, SPAL, Genoa) oraz Serie B (m.in. Venezia, Padova, Cremonese).

– Pomogły kontakty Piotra Matysa, który kilka sezonów spędził we Włoszech, poznał sporo ciekawych osób. Doszliśmy do wniosku, że warto to wykorzystać, spróbować tamtego kierunku. I udało się. Wysłaliśmy do Włoch czterech chłopaków, którzy nieźle sobie tam radzą. Przyjemne miejsce do życia, poziomu piłkarskiego w Italii chyba zachwalać nie muszę. Oni są zadowoleni, my też – cieszy się trener Kaczmarz, który wcześniej wiele lat pracował jako nauczyciel. Od ośmiu lat jest na emeryturze.

– Ładna mi emerytura, od rana do wieczora człowiek zajęty. Jestem z innego pokolenia, sporo starszy od kolegów, ale myślę, że się dogadujemy. Ciągniemy ten wózek dzięki niesamowitej energii, fachowości i wkładanego serca Piotra Matysa, Dzidka Żuberka i Bartka Jurkowskiego – śmieje się nasz rozmówca.

Nie ma się co dziwić zaangażowaniu Janusza Kaczmarza. AP Talent Białystok to kilkunastu trenerów i około 400 piłkarzy. Akademia szkoli we wszystkich rocznikach od 4. roku życia do juniora młodszego.

– Juniorów starszych nie prowadzimy, wolimy, żeby chłopcy grali już w seniorach. Na przykład grupa utalentowanych chłopaków z rocznika 2003 występuje w klasie okręgowej w Magnacie Juchnowiec Kościelny pod okiem Jacka Markiewicza i świetnie sobie radzą. Jesteśmy zadowoleni, że trafiają od nas w dobre ręce. Są szanowani przez klub, mają bardzo dobre warunki, by się rozwijać – argumentuje prezes AP Talent.

Wśród wspomnianych kilkunastu trenerów są również dwie panie: Anna Trusewicz, Marta Sieliwonik.

– Jeśli uda nam się przedłużyć ważność certyfikatu PZPN, będziemy zobowiązani do utworzenia zespołu dziewcząt. Marta Sieliwonik oraz Wojciech Hajduczenia, którzy obecnie pracują z rocznikiem chłopców 2012, zajęliby się drużyną dziewczynek. Pewnie podobną ścieżkę zaproponowalibyśmy też Annie Trusewicz, obecnie prowadzącej chłopaków z rocznika 2011. Panie, oczywiście poza tym, że są po prostu dobrymi trenerkami, fachowcami, rozwijają się, mają jeszcze jeden atut bardzo naszej akademii potrzebny. Ćwiczą u nas dzieci 4-, 5-letnie, które jeżdżą też na obozy. W tym wieku relacje dzieci z kobietami wyglądają inaczej niż z mężczyznami. Proszę nie zrozumieć mnie źle, bo daleki jestem od stereotypowego myślenia, ale jednak w pewnych sytuacjach ta „matczyna” opieka bywa bezcenna – nie ukrywa Janusz Kaczmarz.

Od ośmiu lat piłkarze AP Talent mogą uczyć się i korzystać z dodatkowych godzin aktywności fizycznej w klasach sportowych powstałych z inicjatywy akademii.

– Teraz szykujemy się do powstania takiej klasy dla rocznika 2011. Co ważne, nasi piłkarze uczący się w takich klasach osiągają bardzo dobre wyniki w nauce, trenerzy kładą na to duży nacisk, jest wykonywana dobra robota wychowawcza. Powstają więc kolejne klasy. Mamy klasy w IV LO pod opieką Jacka Markiewicza, mamy klasę w XIII LO, będzie też klasa w VIII LO. Umożliwiamy więc, dzięki pomocy miasta, kontynuację takiego modelu edukacji także w szkołach ponadpodstawowych. Rodzice są zadowoleni, bo jesteśmy dla nich wsparciem w procesie kształtowania młodego człowieka, co jest bardzo ważne zwłaszcza w szkole średniej. Wiadomo, jak to z nastolatkami… – twierdzi prezes, za którym przecież bogate doświadczenie pedagogiczne.

AP Talent działa na bardzo konkurencyjnym rynku. Aż cztery akademie z Białegostoku mogą pochwalić się certyfikatem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Zadrażnień nie ma, przynajmniej ja tak to odbieram. Szanujemy wszystkie akademie, wszystkie kluby, które pracują z młodzieżą. Jeździmy razem na turnieje, kibicujemy sobie nawzajem. Zdajemy sobie sprawę, jaki to ogrom pracy. Nikomu niczego nie zazdrościmy ani się nie narzucamy. Mamy swój kierunek działań i nim podążamy – opisuje lokalne relacje Kaczmarz.

Największym wyzwaniem, któremu AP Talent musi sprostać, jest ułożenie grafiku treningów. Wyzwaniem jest skromna infrastruktura.

– Korzystamy z boiska i hali Zespołu Szkół Budowlano-Geodezyjnych, boiska bocznego na Stadionie Miejskim oraz hali Zespołu Szkół Katolickich. Nasi piłkarze uczący się w klasach sportowych trenują też na ogólnodostępnym boisku na Pieczurkach, które powstało z naszej inicjatywy dla całego miasta. Jakoś wszystko udaje się tak zorganizować, by działało. Jeszcze się nie zatkaliśmy, choć nie jest łatwo. Łudziliśmy się, że przy Elewatorskiej, na dawnych boiskach Piasta, powstanie ośrodek dla wszystkich. Stało się inaczej, jest on na wyłączność Jagiellonii i nie ma co z tym dyskutować. Tak czy inaczej – brakuje w mieście infrastruktury. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy patrzą na nas życzliwie, zwłaszcza pani dyrektor „Budowlanki” Małgorzacie Sutule – podkreśla Janusz Kaczmarz, który na pytanie, czego życzyłby sobie jako prezes akademii, bez wahania odpowiada: – Stadionu! No, może chociaż jednego boiska. Absolutnie, bardzo by się przydało. Mamy cele, marzenia. Nawet niedawno rozmawialiśmy w gronie trenerów. Szczęście nie miałoby granic, gdyby udało się znaleźć w obrębie miasta czy na obrzeżach kawałek ziemi i zbudować sobie na nim własny kąt do pracy.

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności