Aktualności

[100 meczów na 100-lecie PZPN] Zwierzyniecki KS Kraków – Gajowianka Gaj (91/100)

PIŁKA DLA WSZYSTKICH29.10.2019 

W 2019 roku, z okazji 100-lecia PZPN, oglądamy i zachęcamy do obejrzenia na żywo 100 oficjalnych, rozgrywanych w Polsce spotkań. Jak było na jednym z nich? Zapraszamy do lektury!

12 października 2019, godz. 16:00, 9. kolejka małopolskiej Klasy A (grupa Kraków III), Kraków, ul. Na Błoniach 1.

ZWIERZYNIECKI KS KRAKÓW – GAJOWIANKA GAJ 5:1.

MECZ NR: 91/100.

PRZEJECHANE KILOMETRY: 8, z wcześniejszego meczu Wieczysta – Kmita. Między obydwoma wydarzeniami było sporo czasu, który zagospodarowaliśmy między innymi na spacer oraz symboliczne posilenie się (po uczcie na Wieczystej nie było opcji porywać się na co konkretnego). Już w drodze usilnie przekonywaliśmy pana kierowcę do walorów spotkań piłkarskich w stylu takiego, na które nas wiózł. I choć wprawdzie twardo obstawał, że zostaje przy tenisie, to jednak coś czujemy, że ziarenko zasialiśmy i może coś z niego wykiełkuje.

TEMPERATURA: 23 stopnie Celsjusza. To wartość wyjściowa, bo pod koniec meczu nieco się ochłodziło, ale nie na tyle, by trzeba było sięgać do zasobnika po coś grubszego.

BILETY: Brak. Po meczu otrzymaliśmy jednak kilka gadżetów od pauzującego kapitana oraz jego boiskowego zastępcy.

SPIKER: Również brak.

CATERING: Podobno okazjonalny. Tym razem okazji nie było.

Jak dowiedliśmy powyżej – może to i dobrze, bo pewnie byśmy się skusili.

TABLICA WYNIKÓW: Tablic za trybuną sporo, ale tylko reklamowych. Tej od wyników nie ma.

TOALETA: W budynku klubowym.

 

Historia Zwierzynieckiego Klubu Sportowego zaczyna się jak w dobrym hollywoodzkim thrillerze, zgodnie ze szkołą Alfreda Hitchcocka – od trzęsienia ziemi. Założyli go w 1921 roku gracze drugiego zespołu Cracovii, surowo ukarani po ekscesach w jednym z krakowskich lokali, do których doszło po wygraniu przez Cracovię II ogólnopolskich mistrzostw Polski Klasy B. Charakterni piłkarze z karą się nie pogodzili i odeszli, by założyć swój klub, również przy Błoniach.

– Jesteśmy w słynnym krakowskim Trójkącie Bermudzkim, którego najważniejszym wierzchołkiem jest ten, na którym obecnie siedzimy – śmieje się prezes Zwierzynieckiego KS Henryk Ostachowski, nawiązując do bliskiego sąsiedztwa Cracovii oraz Wisły. Zwłaszcza stadion Białej Gwiazdy doskonale widać z obiektu Zwierzynieckiego.

Jeszcze bliżej jednak Zwierzynieckiemu do obiektu Juvenii. Bliżej nawet się nie da. Kluby sąsiadują dosłownie przez płot. Żałujemy, że nie pojawiliśmy się na miejscu nieco wcześniej, bo zanim na boisku Zwierzynieckiego o ligowe punkty rywalizowali piłkarze, na Juvenii odbywała się walka o mistrzostwo Polski w rugby siedmioosobowym kobiet.

– Nasza koleżanka zza miedzy w tym momencie nie ma sekcji piłkarskiej, natomiast posiada sekcję rugby. Kiedyś oczywiście grali również w piłkę, głównie w Klasie B, ale także w Klasie A. Były więc derby „przez płot”. Jest nawet furtka. Regularnie mierzyliśmy się od momentu, gdy ktoś wymyślił tak zwane mecze O Herbową Tarczę Krakowa. Pierwszy taki mecz został rozegrany w 1974 roku między Wisłą a Cracovią, a myśmy z Juvenią rozgrywali te mecze również jako, powiedzmy, przedmecz. Jako ciekawostkę warto powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Wiele osób kojarzy Mecz Wyzwolenia, czyli pierwsze spotkanie piłkarskie rozegrane w wyzwolonej Polsce, jako starcie Wisły z Cracovią. Jest to troszkę nieprawda, bo Zwierzyniecki z Juvenią rozegrali wtedy przedmecz przed tym oficjalnym „pierwszym” meczem po wojnie. Wiadomo, o małych klubach się trochę gorzej pamięta niż o takich tuzach jak Wisła czy Cracovia – podkreśla prezes Ostachowski. – Zachęcam do bliższego zapoznania się z historią Zwierzynieckiego, choć o źródła faktycznie niełatwo. Ostatnia monografia wyszła na 50-lecie, czyli w 1971 roku. Wciąż jest dostępna, niedawno nawet sprawdzałem w internecie. Była jeszcze wydana monografia na 40-lecie, ale jest już bardzo trudna do dostania. Na szczęście posiadam jeden egzemplarz. Teraz zaczęliśmy już przygotowania do wydania monografii na stulecie. Chcemy zakończyć prace w końcówce przyszłego roku – dodaje.

W okresie międzywojennym i po wojnie Zwierzyniecki był klubem wielosekcyjnym. Poza piłkarzami miał między innymi siatkówkę, bardzo dobrą piłkę ręczną, koszykówkę i szermierkę. Wychowało się tu wielu zawodników, którzy później odeszli do mocniejszych klubów i reprezentowali nawet nasze barwy narodowe. Wśród nich słynny szablista, trzykrotny medalista olimpijski, a później ceniony architekt Wojciech Zabłocki. Jeśli chodzi o piłkarzy, najbardziej znanym jest jednokrotny reprezentant Polski Mieczysław Wawrzusiak, którego imię nosi stadion Zwierzynieckiego.

– Ten stadion został otwarty na przełomie 1971 i 1972 roku. Wcześniej obiekty klubowe mieściły się przy ulicy Emaus, po drugiej stronie Rudawy. Pamiętajmy, że w czasach powojennych drużyny piłki ręcznej czy koszykówki też bardzo często rozgrywały mecze na otwartych boiskach, bo zwyczajnie nie było hal – podkreśla prezes Ostachowski.

Trzy lata temu obiekt przeszedł remont, w wyniku którego stracił niestety elementy wyróżniające go na tle innych obiektów piłkarskich w Krakowie – bramę, a przede wszystkim drewniane ławki na trybunie.

– Faktycznie, były słynne i tradycyjne, można powiedzieć, że prawie historyczne. W latach 80. dostaliśmy je w schedzie z Parku Decjusza. Dowiedzieliśmy się w dzielnicy, że są do wyrzucenia wyrzucić, bo urzędnicy mają inny pomysł na renowację całego obiektu, więc je przygarnęliśmy. Udało się je u nas ustawić i służyły nam jeszcze parę lat. Byłem wtedy czynnym zawodnikiem pierwszego zespołu i tak się złożyło, że z całą drużyną seniorów te ławki tu montowaliśmy – wspomina Henryk Ostachowski, który do Zwierzynieckiego trafił w momencie, gdy klub przeprowadzał się na nowy stadion.

– Na 100-lecie Zwierzynieckiego stuknie mi w nim 50 lat. Jestem tu od kajtka. Przyszedłem jesienią 1971 roku, zaczęliśmy zaglądać z kolegami jako trampkarze. I tak zostaliśmy. Graliśmy w ówczesnej lidze okręgowej. Obowiązywał wtedy inny system rozgrywek, porównując z czasami dzisiejszymi, było to trochę wyżej niż dziś. Miałem krótkie epizody w Wiśle, Cracovii, Garbarni, ale zawsze udawało się wracać na stare śmieci, na Zwierzyniecki – opowiada prezes, wciąż chętnie grający w piłkę.

– Jak czas pozwala, to trenuję i biorę udział w rozgrywkach oldbojów. Sześćdziesiątka na karku, ale jeszcze jakoś daję sobie radę. W Krakowie mamy dwie ligi oldbojów, a są jeszcze drużyny, które chciałby brać w nich udział, ale nie bardzo już jest miejsce. Hasło „Piłka dla wszystkich” jest hasłem pięknym i warto je propagować, by tylko samym hasłem nie pozostało. Powoli gonimy inne kraje i narody, wciąż jeszcze bardziej pozostające z ogólnie pojętą kulturą fizyczną za pan brat – nie ukrywa Henryk Ostachowski.

W Zwierzynieckim, jak w wielu małych dzielnicowych klubach w dużych miastach raczej się nie przelewa.

– Tereny, które zajmujemy, są miejskie. Ich formalnym zarządcą jest Zarząd Infrastruktury Sportowej, tak jak wygląda to w większości klubów. Podobnie jest choćby z Wisłą, która też gospodaruje na miejskim obiekcie – podkreśla prezes.

– Żyjemy głównie z kortów i nośników reklamowych, które wynajmujemy. Oczywiście mamy też inne dochody, chociaż nie stanowią one aż tak znaczącej części budżetu. Dzielnica nam pomaga, miasto nam pomaga, jakoś próbujemy wiązać koniec z końcem – dodaje wiceprezes i kolejna osoba wielce dla Zwierzynieckiego zasłużona, Ryszard Ciesielski.

Początki Zwierzynieckiego były bardzo burzliwe, dziś czas w klubie płynie raczej dostojnie.

– Ambicje oczywiście mamy, natomiast ambicje to jedna rzecz, a realne osiągnięcie czegoś to już druga rzecz. Stąpmy dosyć mocno po ziemi. Na stulecie śni nam się, może nawet są takie plany, by awansować. Mamy zespół, który na to stać. I pewnie chłopcy, i nie tylko oni, bo także cały zarząd, zrobią wszystko, żeby w przyszłym roku, a najpóźniej za dwa lata grać w klasie okręgowej. Byłoby to ukoronowanie obchodów stulecia – zaznaczają zgodnie Ostachowski i Ciesielski.

Mecz z Gajowianką potwierdził dobrą formę gospodarzy. Tłumu kibiców na trybunę jednak nie przyciągnął.

– Czasem bywa więcej, jak przyjeżdża „topowy” zespół. Pogoda zachęca, ale w Krakowie, w obszarze Błoń, jest zawsze sporo ciekawych imprez sportowo-rekreacyjnych i ludzie niekoniecznie wybierają piłkę – mówi prezes Zwierzynieckiego.

Może w okręgówce się to zmieni?

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności