Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Unia Rejowiec – Agros Suchawa (96/100)
27 października 2019, godz. 10:00, 12. kolejka lubelskiej klasy okręgowej (grupa Chełm), Rejowiec, ul. Zwierzyńskiego 8c.
UNIA REJOWIEC – AGROS SUCHAWA 1:2.
MECZ NR: 96/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 256, jak na niedzielny poranek przystało, szło (a właściwie jechało) jak po sznurku. Na trasie udało się wypracować wystarczający zapas, by tuż przed metą po sąsiedzku zajrzeć na stadion występującej w tym sezonie w IV lidze Sparty w oddalonym o około 4 kilometry o Rejowca Rejowcu Fabrycznym. Bardzo sympatyczny obiekt.
Jeszcze w ubiegłym sezonie Unia i Sparta walczyły w jednej lidze. Derby przyciągały na stadiony około 250 kibiców.
– Dla nich to święta wojna i czasem różnie na trybunach bywało, ale na poziomie zarządów bardzo dobrze nam się współpracuje – podkreśla prezes Unii Zbigniew Rumiński.
TEMPERATURA: 20 stopni Celsjusza. Jednym słowem – pięknie!
BILETY: Brak. Niektórym kibicom mimo to było jednak na stadion za daleko i postanowili nabrać odpowiedniego dystansu do boiskowych wydarzeń.
SPIKER: Brak.
CATERING: Brak. Grill już zapadł w sen zimowy.
TABLICA WYNIKÓW: Brak.
TOALETA: W budynku klubowym.
W styczniu minie 20 lat, od kiedy stery w Unii przejął Zbigniew Rumiński. Bez niego o piłkę w Rejowcu byłoby bardzo trudno.
– Niedawno na walne zebranie członków klubu przyszło sześć osób. Zarząd tworzy pięć osób, zaangażowane są trzy – nie ukrywa Rumiński, którego na stadionie zastaliśmy zakładającego siatkę na bramkę. Później włożył odblaskową kamizelkę i wcielił się w rolę porządkowego.
Nie zrobił tego wyłącznie pro forma. Gdy trzeba było wyciągnąć cenne klubowe mienie z opresji, pan prezes pośpieszył w krzaki niezwłocznie.
W międzyczasie oprowadził nas po klubowych włościach. Unia zajmuje parter budynku należącego do mieszczącej się na piętrze biblioteki.
Działacze dbają o niego jak mogą, choć nie ukrywają też, że przydałby się większy remont. Na pierwszy ogień pójdzie jednak boisko.
– W przyszłym roku będzie robiona bieżnia, przy okazji pewnie też płyta, która zostanie poszerzona i wydłużona. No i drewniane ławeczki zostaną wymienione na plastikowe krzesełka. Budynek jest biblioteki, boisko należy do szkoły. Czasem pojawiają się problemy, żeby wszystko optymalnie zgrać – mówi Rumiński, który podczas tych 20 lat miał półtoraroczną przerwę w piastowaniu funkcji prezesa.
– Trzeba było odpocząć, zwłaszcza psychicznie – mówi.
Jego miejsce zajął wtedy obecny kierownik klubu Marcin Palonka, autor projektu nietypowych strojów piłkarzy Unii.
– Próbowałem coś wymyślić. Za pierwszym razem pomagała mi profesjonalna firma, teraz już działałem sam. Mamy kibica aktywnego w mediach społecznościowych. Zawsze po meczach pisał i pisze na Facebooku „nasza Husaria”, „Rejowiec Husaria” i tak mnie to natchnęło – opowiada.
Unia finansowana jest głównie ze środków pochodzących z kasy samorządu, z którym współpracę Rumiński (także radny Gminy Rejowiec) bardzo sobie chwali.
– Jeśli chodzi o zaangażowanie innych podmiotów – słabiutko. Kiedyś mieliśmy cukrownię, zakład drzewny, naftobaza była. W latach 90. graliśmy w IV lidze, z finansowaniem było znacznie lepiej. Teraz działa to trochę na takiej zasadzie, że idzie się do sponsora i prosi o wsparcie i pada pytanie: „A ile ten dał?”. „No tyle i tyle”. „To ja dam tyle samo”. Nie są to jednak duże kwoty – opowiada prezes.
– Na tym poziomie spotykamy się z różnymi realiami. Są kluby mające, jak my, około 60–70 tysięcy złotych z samorządu, są też dostające 80–90 tysięcy i mające dodatkowe dochody na przykład z hotelu przy stadionie. Ale są i takie, mające 20–30 tysięcy na wszystko – dodaje trener Unii Tomasz Sąsiadek.
Mimo skromnego budżetu władzom Unii udaje się wygospodarować skromne premie dla piłkarzy. 700 złotych za wygraną i 350 złotych za remis dzieli zawsze kapitan.
Prezes Rumiński jest zdania, że wymagania licencyjne (w tym licencje trenerskie) nie uwzględniają realiów, w jakich funkcjonują takie małe klubu jak Unia.
– Nasz region nie jest zbyt bogaty. Kursy na licencje trenerskie potrzebne do prowadzenia zespołów w IV lidze czy okręgówce są bardzo drogie. Trzeba coś z tym zrobić. Kluby nie mają środków, żeby po prostu opłacić licencję trenerowi. Ludzie się zniechęcają. Rozmawiam z ludźmi, prezesi mówią, że chyba kończą, bo nie mogą znaleźć trenera i spełnić wymagań licencyjnych. Do tego dochodzi brak chęci u młodzieży. Coś trzeba zrobić z trampkarzami i juniorami. Młodzież nie chce wysiłku czy dyscypliny, nie chcą chodzić na treningi – mówi szef Unii.
– Zawodnicy pracują, uczą się. Jako trenerzy musimy ich zrozumieć. Czasami przyjeżdżam na trening i mam 10–12 graczy. Fajne, mogę sobie coś ciekawego zaplanować i to realizujemy. Innym razem z kolei jest pięciu i odwołujemy trening – wtrąca Sąsiadek. – Piłkarze mają drobne diety za wygrany mecz, ale z tego nie żyją. Nie mogę mieć pretensji do zawodnika, bo on mi powie: „To ja nie będę grał”. Trzeba umieć zmobilizować, co czasem bywa trudne. W ekstraklasie czy nawet w III lub IV lidze, gdzie są już jakieś większe pieniądze, można coś wyegzekwować. Nie przyszedłeś na trening, siadasz na ławkę, nie grasz, dostaniesz mniej. Na naszym poziomie jest to trudne. Trzeba tak do chłopaków dotrzeć, żeby chcieli. Wiadomo, każdy ma swoje życie, prywatne sprawy, wesela, czasem się po prostu imprezka trafi w sobotę. Pytam w szatni, jak się czują, czy ktoś wczoraj coś. Najlepiej otwarcie powiedzieć, być uczciwym wobec siebie i reszty drużyny. Mogę takiemu delikwentowi co najwyżej przy zespole dać do zrozumienia, że tak być nie powinno, ale nie powiem mu: „Wyjdź z szatni, na twoje miejsce czeka dwóch innych”. Bo nie czeka – rozkłada ręce trener Unii.
Sąsiadek ma licencję UEFA A. Kurs zrobił w Lublinie. Kosztował 4000 złotych (w tym 500 zł dofinansowania). Do tego dochodzi staż, który – jak podkreśla – jest inwestycją w siebie. Odbył go w Jagiellonii Białystok.
– Jestem bardzo zadowolony. Ogrom wiedzy. Otwartość. Ktoś może zrobić staż trochę sztuka dla sztuki, na przykład w III lidze, ale warto próbować porwać się na coś ambitniejszego. O ile oczywiście trener ma takie możliwości, bo na tym poziomie to nie jest nasze jedyne zajęcie, a często i nie główne. Tak czy inaczej – zachęcam i polecam. Mieliśmy dostęp do wszystkiego: i do seniorów, i do grup młodzieżowych – opowiada szkoleniowiec i jednocześnie dziennikarz „Super Tygodnia Chełmskiego”.
Sytuacja na trenerskim rynku, choć korzystna dla fachowców, dla klubów może oznaczać zmierzenie się z poważnymi wyzwaniami.
– W powiecie chełmskim tylko sześciu trenerów ma licencje UEFA A, wielu z uwagi na względy formalne z końcem roku wypadnie z obiegu. Stawki pójdą w górę, już teraz poszły. Mniejsze kluby mogą mieć problem. Już teraz są kłopoty, nie tylko finansowe, ale też personalne, kluby jeżdżą w 13 na mecze okręgówki. A tu jeszcze trzeba znaleźć i opłacić trenera z odpowiednimi uprawnieniami. Trener zażyczy sobie kwotę nie tylko adekwatną do nakładów poniesionych na kurs, ale i uwzględniającą sytuację na rynku, gdzie podaż szkoleniowców będzie mniejsza niż popyt. I klub będzie musiał zwrócić się o pomoc do samorządu, który albo dołoży, albo stwierdzi, że koszty są za wysoki i kluby będą padać – przewiduje Sąsiadek.
– Myślę, że jakoś się to unormuje, bo musi – dodaje Rumiński, były zawodnik Chełmianki, Zadrzewia Zawadówka i Granicy Chełm. – Bardzo dobrym „strzałem” było z kolei przedłużenie ważności badań lekarskich na rok, nie trzeba już ich robić przed każdą rundą. Dla klubów z okręgówki nawet oszczędność rzędu 2 tysięcy złotych to już dużo – podkreśla prezes klubu z Rejowca. Podczas rozmowy z nim słychać, że patrzy na futbol szerzej niż tylko w perspektywie własnego klubu. Leży mu na sercu dobro polskiej piłki.
Mimo słów prezesa o braku chęci młodzieży do uprawiania sportu, w składzie Unii nie brakuje gołowąsów. 16-letni Jakub Górny czy jego rówieśnik bramkarz Adrian Pastuszak za kilka lat mogą grać wyższych ligach i lepszych klubach. Są też dużo bardziej doświadczeni piłkarze, jak 47-letni Roman Rossa, który sylwetką i kondycją mógłby zawstydzić niejednego gracza mogącego być jego synem. Syn pana Romana zresztą też gra w piłkę, w Sparcie Rejowiec Fabryczny.
Mecz w Rejowcu upływał w bardzo sympatycznej atmosferze. Zadbali o to między innymi kibice starej daty, którzy niejedno już na stadionach widzieli, słyszeli, a przede wszystkim powiedzieli.
– Oni nie umiejo grać. Nie umiejo – westchnął jeden z nich, gdy Unia straciła pierwszą bramkę. – Ale jak mogą umieć, jak w powiecie chełmskim nikt nie umie. W powiecie chełmskim nikt nie umie! Ale jak mogą umieć, jak ani w Motorze nikt nie umie! Ani w Motorze, ani w Górniku Łęcznej. Ale jak mogą umieć, jak w tej całej Ekstraklasie nikt nie umie – podsumował.
Chyba jednak nie jest tak źle…
Szymon Tomasik