Aktualności

[100 meczów na 100-lecie PZPN] Świt Warszawa – Okęcie Warszawa (53/100)

PIŁKA DLA WSZYSTKICH27.06.2019 
W 2019 roku, z okazji 100-lecia PZPN, oglądamy i zachęcamy do obejrzenia na żywo 100 oficjalnych, rozgrywanych w Polsce spotkań. Jak było na jednym z nich? Zapraszamy do lektury!

9 czerwca 2019, godz. 16:00, 25. kolejka mazowieckiej Klasy A (grupa III), Warszawa, ul. Oświatowa 12.

ŚWIT WARSZAWA – OKĘCIE WARSZAWA 0:4.

MECZ NR: 53/100.

PRZEJECHANE KILOMETRY: 17. Jeszcze w południe plan był zupełnie inny, mieliśmy przejechać tych kilometrów około 15 razy więcej, ale poprzedni dzień w Kadzidle i Wilkowie wyzerował nam witalny akumulator i udało się go podładować tylko na znacznie krótszą podróż. I absolutnie nie żałujemy. Choćby z tego względu, że dopiero na stadionie uświadomiliśmy sobie, że to pierwsza wizyta podczas „100 meczów na 100-lecie PZPN” na spotkaniu ligowym w Warszawie (wcześniej była reprezentacja i finał Pucharu Polski, ale to zupełnie inny klimat). A że w dodatku trafiły się derby – z tym większym apetytem palce lizać.

TEMPERATURA: 26 stopni Celsjusza. Nieco chłodniej niż dzień wcześniej, ale i tak w duchu biliśmy pokłony przed tym, kto wyposażył stadion Świtu w trybunę z dachem chroniącym przed słońcem.

BILETY: Brak.

Są za to śliczne plakaty meczowe. A gdyby tak je zminiaturyzować i dawać jako bilety? Pomarzyć piękna rzecz…

SPIKER: Legenda nie tylko Świtu, ale i całego warszawskiego futbolu pan Edmund Dyba.

Pan Edmund pracuje ku chwale Świtu od 42 lat. Wiele z nich był prezesem klubu, kilka lat temu przekazał obowiązki Zbigniewowi Michalskiemu i jest „tylko” wiceprezesem. Chcieliśmy napisać, że odsunął się nieco w cień, ale nie przeszło nam to przez klawiaturę. Bo pan Edmund wciąż jest pierwszoplanową postacią na stadionie, przynajmniej podczas meczów, nie tylko dlatego, że to chłop jak dąb, z dłońmi jak bochny chleba. Charakterystyczny styl prowadzenia konferansjerki, połączony z towarzyszącą mu od lat muzyką zespołu Modern Talking – to mieszanka, obok której nie da się przejść bez uśmiechu choćby w kąciku ust. Pan Edmund jest też działaczem Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, a gdy trzeba, ochoczo wsiada na klubowy ciągnik, by popracować nad murawą.

– Rocznik 1970 – poinformował nas jego użytkownik.

CATERING: Ten klubowy uruchamiany tylko na specjalne okazje, którą – jak widać – mecz z Okęciem nie był.

Gdy ktoś głodny lub spragniony, powinien w czasie przerwy zdążyć do jednego z okolicznych sklepów (na razie namierzyliśmy dwa takie bardzo okoliczne).

TABLICA WYNIKÓW: Brak. Pan Edmund jednak doskonale wywiązuje się także z tej roli.

TOALETA: Plastikowa obok budynku z szatniami. W środku też jest.

 

– Nie wiem – to zwrot, który najczęściej padał z ust prezesa Gazowniczego Klubu Sportowego Świtu Zbigniewa Michalskiego, gdy rozmawialiśmy z nim przed i podczas meczu z Okęciem. Zarządzany przez niego klub znalazł się na ostrym zakręcie i niestety dziś sytuacja bardziej skłania do typowania, że rozbije się na drzewie niż szczęśliwie wyjdzie na prostą.

Od czasu naszej wizyty wyjaśniła się jedna sprawa. Dzięki wygranej w ostatniej kolejce z Turem Jaktorów, Świt sportowo utrzymał się w Klasie A. Czy jednak w przyszłym sezonie w niej zagra, a jeśli już, to czy na „swoim” stadionie przy ulicy Oświatowej – tu należy postawić wielki znak zapytania.

Nie przez przypadek słowo „swoim” wzięliśmy w cudzysłów. Bo choć Świt gospodarzy na tym terenie od 70 lat, nie ma na to żadnej umowy z jego właścicielem (Skarb Państwa) ani formalnym dzierżawcą (PGNiG). Przez lata nikomu to nie przeszkadzało i nikt z tym nic nie robił. Do czasu aż kilka miesięcy temu Świt dostał od PGNiG fakturę za bezumowne użytkowanie terenu w ostatnich sześciu latach na kwotę – bagatela – 3,7 mln zł. Dla małego dzielnicowego czy wręcz osiedlowego klubu (bo Świt przez lata był Świtem Jelonki) to niebotyczne pieniądze. Do tego regularnie dochodzą teraz comiesięczne faktury na 45 tys. zł każda. Nie ma wątpliwości, że Świtu na korzystanie z kosztującej tyle infrastruktury nie stać, ale też oczywistym jest, że trwający przez lata stan rzeczy należy unormować. Trzeba możliwie szybko znaleźć sensowne rozwiązanie, bo PGNiG i tak wykazuje się cierpliwością. Teoretycznie firma mogłaby właściwie od ręki zamknąć teren i nie wpuszczać na niego nikogo z klubu do czasu spłaty zaległości i podpisania umowy.

– Rozmawiam i piszę, gdzie tylko mogę – mówi prezes Michalski. Wydaje się, że bez zaangażowania i pomocy Dzielnicy Bemowo 96-letni Świt będzie skazany na upadek lub – w „najlepszym” wypadku, choć brzmi to kuriozalnie – tułaczkę po warszawskich boiskach, co spotkało na przykład Gwardię i Sarmatę, inne kluby z wieloletnią tradycją.

– Na ten teren jest opracowany, choć jeszcze niezatwierdzony plan zagospodarowania przestrzennego, przeznaczający go na funkcje sportowe i rekreacyjne. PGNiG wyceniła grunty na 5,5 mln zł. Może uda się je wykupić, może dzielnica znajdzie inny teren, który przekaże w zamian. Nie wiem. Dziś na Bemowie są tylko dwa trawiaste boiska piłkarskie. Tu i na Osiedlu Przyjaźń. W Świcie mamy pięć drużyn młodzieżowych, zespoły seniorów, oldbojów, weteranów. Dzieje się tu dużo – podkreśla Michalski.

Na kłopoty Świtu warto spojrzeć z nieco szerszej pespektywy – rozwoju miast i miejsca w nich na sport. Problem z tym ma nie tylko Warszawa, choć tu w ostatnich latach mieliśmy na to kilka spektakularnych przykładów. Miasto to nie tylko bloki mieszkalne i galerie handlowe. Takie kluby jak Świt też są potrzebne, by dzieci miały gdzie zasmakować gry w piłkę nożną, emeryt wyjść na spacer z psem, a nastolatki na pierwszą randkę.

– Niech łączy nas piłka od początku świata aż do końca, który z grubsza nie wiadomo, kiedy nastąpi – powiedział tuż po pierwszym gwizdku meczu Świt – Okęcie pan Edmund Dyba. Oby Świt do tego końca grał z nami. Najlepiej przy Oświatowej.

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności