Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Śmigły Wilno – Lechja Lwów (95/100)
W 2019 roku, z okazji 100-lecia PZPN, oglądamy i zachęcamy do obejrzenia na żywo 100 oficjalnych, rozgrywanych w Polsce spotkań. Jak było na jednym z nich? Zapraszamy do lektury!
20 października 2019, godz. 12:00, 8. Kolejka Retro Ligi, Warszawa, ul. Gen. Karola Ziemskiego „Wachnowskiego”.
ŚMIGŁY WILNO – LECHJA LWÓW 0:12
MECZ NR: 95/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 27, głównie opłotkami Warszawy. Bez historii godnych przekazania potomnym, choć nie obyło się bez drobnych przygód już właściwie na mecie. Trochę się musieliśmy pokręcić, żeby znaleźć wejście na stadion.
TEMPERATURA: 22 stopnie Celsjusza. Jak na drugą połowę października – przepięknie. Ciekawe, kiedy matka natura odbierze to, co dała tej piłkarskiej jesieni…
BILETY: Brak. Żałujemy jeszcze bardziej niż zwykle, bo połączenie charakteru rozgrywek oraz utalentowanego grafika mogłyby dać bardzo ciekawy efekt.
SPIKER: Owszem, nawet więcej. Pomysłodawca i główny organizator rozgrywek Piotr Marciniak niemal cały mecz nie rozstawał się z mikrofonem i cierpliwie tłumaczył ideę i genezę rozgrywek oraz przepisy, według których na boisku rywalizują piłkarze, różniące się od współczesnych.
CATERING: Brak.
TABLICA WYNIKÓW: Brak.
TOALETA: W pobliżu, w parku sąsiadującym ze stadionem.
Kilka lat temu mieszkający w Łowiczu Piotr Marciniak w Centralnej Bibliotece Wojskowej znalazł teczkę z dokumentami. Były w niej dokładne opisy przedwojennego sprzętu piłkarskiego, między innymi instrukcja uszycia butów i koszulek. Zainspirowany tym znaleziskiem postanowił znaleźć podobnych sobie zapaleńców i zorganizować rozgrywki piłkarskie według zasad z 1923 roku i z użyciem akcesoriów wzorowanych na latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Nikogo nie powinny więc dziwić brak numerów na strojach piłkarzy, piłka z grubym szwem czy możliwość zrobienia przez bramkarza tylko dwóch kroków z piłką w rękach (na których w dodatku nie ma rękawic). Najważniejszym odstępstwem od historycznej normy była możliwość przeprowadzania lotnych zmian. Przed wojną przepisy nie zezwalały na żadne zmiany w składach podczas spotkania.
Początkowo w przywołanej formule rozgrywane były tylko turnieje, w 2019 roku ruszyły rozgrywki ligowe z udziałem pięciu zespołów.
Sam organizator podkreślał podczas spotkania, że zawodnikom należy się jeszcze większy szacunek niż współczesnym piłkarzom, właśnie ze względu na sprzęt, w którym grają. Koszulki z nieoddychającego materiału – koszmar (zwłaszcza w miesiącach letnich, choć i podczas oglądanego przez nas spotkania bieganie w nich nie było zapewne niczym przyjemnym). Buty – jeszcze większy. Niewygodne, ciężkie, odcierające stopy czasem aż do krwi. „Filozofia” powstawania butów piłkarskich w tamtym czasie była zupełnie inna niż dziś, gdy mają one za zadanie pomagać w grze. Wtedy miały przede wszystkim chronić stopę.
Nieco łatwiej podczas meczu Śmigły – Lechja mieli sędziowie, ubrani w stroje w wersji letniej. Nie musieli – jak ich przedwojenni koledzy po fachu – nosić marynarek i krótkich spodenek zaprasowanych w kant. Arbiter główny nie miał za to przy sobie kartek, które do przepisów wprowadzono dopiero w 1970 roku.
Wbrew nazwom klubów, na mecz Retro Ligi nie musieliśmy jechać do Wilna czy Lwowa (choć z drugiej strony – szkoda). Występujące w niej drużyny z Warszawy, Łowicza, Dzierżoniowa, Kutna i Kozienic swoje nazwy wzięły od przedwojennych polskich klubów, które przestały istnieć po 1939 roku. Tworzą je zawodnicy z grup rekonstrukcyjnych, których pasją jest odtwarzanie historii, głównie militarnej.
Lechja przyjechała z Dzierżoniowa do Warszawy już jako mistrz Retro Ligi. W nagrodę między innymi odebrała oryginalny przedwojenny puchar, znaleziony i kupiony przez Piotr Marciniaka na targu staroci.
Mecz rozgrywany przy akompaniamencie przygrywającej z trybun Orkiestry Clonovia z Klonowca (to również nawiązanie do czasów sprzed prawie stu lat, gdy także często zmaganiom piłkarzy towarzyszyła muzyka grana na żywo przez orkiestry wojskowe) wielkich emocji nie przyniósł. Lechja, pokazała, kto jest mistrzem Retro Ligi.
Poziom trudno ocenić. Żadnego młodego talentu nie odkryliśmy, zwłaszcza że większości piłkarzy zdecydowanie bliżej do wieku oldboja niż juniora. Oczy jednak nie bolały. Sporo akcji było płynnych. Panowie naprawdę grali w piłkę.
W 2020 roku Retro Liga ma wznowić rozgrywki. Piotr Marciniak ma kilka pomysłów, jak ją jeszcze bardziej uatrakcyjnić. Nowością ma być udział nowej drużyny, tym razem odwołującej się do rodowodu jednego z żydowskich przedwojennych klubów działającego na terytorium Polski.
Powodzenia!
Szymon Tomasik