Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Ślązak Bycina – MSPN Górnik Zabrze (30/100)
28 kwietnia 2019, godz. 17:00, 15. kolejka śląskiej Klasy C (grupa Zabrze) Bycina, ul. Pyskowicka.
ŚLĄZAK BYCINA – MSPN GÓRNIK ZABRZE 2:1 .
MECZ NR: 30/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 20, z poprzedniego meczu w Zimnej Wódce . Sprawnie i bez przygód, poza tym, że po drodze znów się rozpadało.
TEMPERATURA: 10 stopni Celsjusza. Trzeci mecz w podobnych okolicznościach przyrody dał nam się już we znaki, dlatego z wielką radością w sercu przyjęliśmy widok dachu nad trybuną, którego – z całym szacunkiem – na meczu Klasy C raczej za pewnik nie braliśmy.
BILETY: Brak. Też raczej się nie spodziewaliśmy. Nie spodziewaliśmy się też prowadzenia profesjonalnej polityki informacyjnej przy wejściu na stadion, a z taką się spotkaliśmy.
Plakat meczowy plus rozkład jazdy na całą rundę. Duża klasa. Wyższe ligi mogą się uczyć.
SPIKER: Brak. Może po wielce prawdopodobnym awansie…
CATERING: Meczowo-kibicowskiego brak. Grill płonie dopiero po spotkaniu.
TABLICA WYNIKÓW: Brak.
TOALETA: Jest.
Akurat trafiliśmy na przepaloną żarówkę, ale daliśmy radę. Nowe toalety, w tym dla niepełnosprawnych, znajdują się w budynku szatni.
Podczas piłkarskiego Tour de Pologne przy okazji akcji „100 meczów na 100-lecie PZPN” jednym z przystanków obowiązkowych musiało być spotkanie Klasy C. Dla wielu kibiców w Polsce rozgrywki na tym szczeblu mogą mieć posmak egzotyki. Dla nas również. W ostatnich czterech latach obejrzeliśmy około 300 spotkań, z czego Klasy C… jedną sztukę. W całym kraju mamy tylko 14 grup w czterech województwach: śląskim, zachodniopomorskim, dolnośląskim i małopolskim.
I choć próbkę badawczą mamy niewielką, już wiemy, że żądnych sensacji musimy w tym miejscu rozczarować. W Klasie C nie ma chodzących po boisku i jego okolicach białych niedźwiedzi czy gnanych wiatrem takich okrągłych krzaczków, których nazwy nie znamy, pokazywanych chyba w każdym westernie. Piłkarze grają tu w piłkę, kibice to oglądają, a ludzie zarządzający klubami dbają, by wszystko miało ręce i nogi.
W Ślązaku Bycina ręce i nogi mają bardzo sprawne. Piłkarze walczą o awans do Klasy B, a stadionowa infrastruktura pięknieje z każdym rokiem dzięki zaangażowaniu zarządu i członków klubu.
– Dzięki pieniądzom z kasy gminy Rudziniec mamy nowe szatnie i wyremontowaliśmy budynek klubowy. Niedawno też dzięki zaangażowaniu pani sołtys Ingi Kubas i funduszowi sołeckiemu wyłożyliśmy przed nim kostkę brukową, wymieniliśmy siedziska na trybunach i wiaty dla zawodników rezerwowych. Powoli, krok po kroku, ale do przodu – mówi prezes klubu Grzegorz Piktel.
Prezes od momentu przejęcia w klubie sterów po jego reaktywacji (czyli sezonu 2013/14, od 2010 roku Ślązak nie uczestniczył w rozgrywkach) nie opuścił ani jednego spotkania!
Przez ten czas zarządowi udało się zbudować na fundamencie klubu coś, co daleko wykracza poza piłkę nożną. Ślązak jest bardzo mocno związany z lokalną społecznością. Na klubowym facebookowym fanpage’u nie brakuje informacji niekoniecznie związanych z futbolem, lecz ważnych dla funkcjonowania miejscowości i jego mieszkańców.
Tak wyglądała reprezentacja Byciny na ostatnich dożynkach gminnych w Rudzińcu.
Ślązak wystawia też mocne reprezentacje na coroczne piłkarskie turnieje o Puchar Wójta oraz Puchar Wójta Oldbojów, a także na Gminny Turniej Skata o Puchar Wójta Gminy Rudziniec. Wójt Krzysztof Obrzut przychylnym okiem spogląda na kluby sportowe.
Tradycją jest też coroczny festyn organizowany przez Ślązaka na stadionie, podczas którego są zbierane pieniądze na funkcjonowanie klubu.
– Jest loteria fantowa i fajne nagrody, nasze żony przygotowują jedzenie i podają je przebrane w klubowe stroje. Muzyka, tańce, uśmiech, zabawa – opowiada Piktel i dodaje: – Organizujemy też Babskie Combry, zabawy andrzejkowe oraz wspólnie ze Szkołą Podstawową w Bycinie coroczny jarmark świąteczny.
Także budynek klubowy żyje nie tylko przy okazji spotkań.
– To takie nasze, i nie tylko nasze, miejsce spotkań. Mamy internet, wszystkie telewizyjne kanały sportowe, kuchnię, toaletę. Młodzież ma gdzie przyjść i wspólnie spędzić czas. Oczywiście oglądamy też razem najważniejsze mecze, robimy tu sobie strefę kibica – śmieje się prezes.
To także swoista loża VIP. Z okna jest doskonały ogląd całego boiska, z czego wspólnie z panem Grzegorzem, odczuwając trudy trzymeczowej wyprawy, skrzętnie w drugiej połowie skorzystaliśmy.
– Gdy jest ładna pogoda, przychodzimy z rodzinami, przed budynkiem rozpalamy grilla, rozkładamy parasole, stoliki i krzesła, I oglądamy – mówi Piktel.
Jedną ze ścian w budynku zdobi ciekawa ekspozycja. To znalezione podczas remontu stare karty zawodnicze. Bardzo oryginalny i ciekawy pomysł.
Ślązak nie ma drużyn młodzieżowych w oficjalnych rozgrywkach. Trampkarze rywalizują za to w Gminnej Lidze Trampkarzy. Stawka liczy siedem zespołów.
Jedyne, o czym w kontekście Ślązaka Bycina możemy powiedzieć, że jest klasy C, to murawa.
– To prawa, jest kiepsko – nie ukrywa pan Grzegorz. – Planujemy remont, w tym dzięki środkom gminnym nawodnienie. Na razie robimy, co możemy, ale nie jest łatwo. Od niedawna dzięki prywatnemu sponsorowi mamy dużą kosiarkę. Wcześniej cięliśmy małą, ogrodową. By skosić całe boisko, trzeba było po nim przejść za kosiarką 20 kilometrów – wylicza prezes Ślązaka.
W ostatnich tygodniach środowisko skupione wokół klubu przeżywało bardzo trudne chwile. W kwietniu zmarł Bernard Kubas, wieloletni działacz i kierownik drużyny.
– Ta śmierć wszystkimi tu wstrząsnęła, zwłaszcza że w styczniu zmarł poprzedni prezes Eugeniusz Waniek. Kilka dni po pogrzebie „Benusia” graliśmy w Knurowie z rezerwami Concordii. Przegraliśmy 0:4, widać było po chłopakach, że głowy mają gdzieś indziej – wspomina Piktel. – Trochę nam to skomplikowało sprawę awansu, ale nadal wszystko w naszych rękach i nogach.
Powodzenia!
Szymon Tomasik