Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Skalnik Czarny Bór – Victoria Czadrów (85/100)
29 września 2019, godz. 14:00, 6. kolejka dolnośląskiej Klasy B (grupa Jelenia Góra I), Czarny Bór, ul. Słoneczna.
SKALNIK CZARNY BÓR – VICTORIA CZADRÓW 4:0.
MECZ NR: 85/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 44, niemal prosto z wcześniejszego meczu w Jeżowie Sudeckim. Po drodze napotkaliśmy na niezbyt przyjemną przygodę – niemal na naszych oczach na jezdni wyłożył się motocyklista. Na szczęście chyba jechał wolno, bo dość szybko się i maszynę pozbierał, ale trochę nas to spowolniło i na stadion w Czarnym Borze dotarliśmy o 14:12. Zdziwieniu i radości nie było końca, gdy zobaczyliśmy, że piłkarze dopiero wychodzą na boisko. Jeszcze bardziej zdziwiliśmy się na widok głównego sędziego widowiska.
Wyglądał jak brat bliźniak pechowego motocyklisty. Nawet przez głowę przeszła nam myśl, że to ten sam człowiek i stąd opóźnienie meczu, ale po chłodnej analizie faktów doszliśmy do wniosku, że to niemożliwe.
Chyba jesteśmy już trochę zmęczeni sezonem…
TEMPERATURA: 22 stopnie Celsjusza, choć w cieniu szału nie było, a i kilka kropli poleciało z nieba. Na szczęście dosłownie kilka.
BILETY: Brak.
SPIKER: Również brak.
CATERING: Brak, co w porze obiadowej bywa zwykle pewną niedogodnością, zwłaszcza jeśli na mecz trafia się prosto z poprzedniego, a po zakończeniu pędzi na następny. Ratowaliśmy się półśrodkami. I nie był to słonecznik.
TABLICA WYNIKÓW: Nie ma.
TOALETA: Przewidzianej dla kibiców nie ma, trzeba korzystać z dobrodziejstwa budynku klubowego.
Podczas wizyty na meczu Skalnika kolejny raz przekonaliśmy się, jak różne bywają koleje piłkarskiego losu. Kornel Duś ma 26 lat i za sobą występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W koszulce z orłem na piersi, na przykład w kadrach do lat 18 czy 19, występował u boku takich piłkarzy jak Piotr Parzyszek, Michał Nalepa, Kacper Przybyłko czy Arkadiusz Milik. Dziś wszyscy wymienieni grają zawodowo w piłkę na najwyższym poziomie, a Milik zarabia miliony w Napoli i znów strzelił gola dla najważniejszej reprezentacji naszego kraju. Duś gra w Klasie B, w barwach ekipy z Czarnego Boru.
– Jaki to był talent! Ale w pewnym momencie gdzieś to się wszystko rozmyło. Charakter od charakteru się różni – mówi znający Dusia niemal od urodzenia prezes Skalnika Paweł Wyszowski, w ręce którego przekazaliśmy proporczyk akcji „100 meczów na 100-lecie PZPN”.
Żeby było jeszcze ciekawiej, Kornel Duś jest dziś kolegą z drużyny swojego ojca, 44-letniego Mariusza.
– Kornel trochę więcej widział i zasmakował niż większość chłopaków biegających tu po boisku. Miał różne przygody w życiu, mógł żyć z piłki, ale poukładało się to wszystko trochę inaczej. Teraz kopie tu sobie dla przyjemności. Jego ojciec jest z nami związany całe życie. To mój kolega z boiska, spoza boiska zresztą też. I namówił syna, żeby jeszcze z nami pograł – dodaje Wyszowski, który prezesem Skalnika jest od 2006 roku.
Kornel Duś strzelił Victorii dwa gole, a rywalem, z którym miał najwięcej problemów, była murawa.
I choć nie jest wychowankiem Skalnika, to klub może pochwalić się zawodnikiem o takim statusie, który – w przeciwieństwie do Dusia – ma za sobą występy w ekstraklasie. To starszy dwa lata od Kornela Paweł Oleksy, dziś zawodnik Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.
Znanych sportowców Czarny Bór wypuścił w świat znacznie więcej. Stąd pochodzi kolarz Radosław Romanik (olimpijczyk z Aten 2004), w leżącym w gminie Czarny Bór Jaczkowie urodzili się medaliści olimpijscy w zapasach bliźniacy Kazimierz i Józef Lipieniowie. Przede wszystkim Czarny Bór znany jest jednak z biathlonu oraz biegów narciarskich.
To zasługa legendarnego w okolicy trenera i wychowawcy młodzieży Józefa Pawlika.
– Gmina stawia głównie na biathlon, ale my się temu nie dziwimy. Czarny Bór z biathlonu słynie i nikt temu nie zaprzecza. Na coś trzeba postawić. Ale piłka nożna zawsze w Czarnym Borze była, przez kilkanaście lat nawet na regionalnym poziomie. Teraz są trochę gorsze lata, ale mamy nadzieję, że wkrótce się odbudujemy – zaznacza Wyszowski.
We wrześniu 2018 roku stadion w Czarnym Borze wzbogacono o liczącą ponad trzy kilometry trasę nartorolkostradę, wyposażoną w system naśnieżania.
– W ubiegłym tygodniu były tu mistrzostwa Polski w biathlonie na nartorolkach. Startowały nasze najlepsze zawodniczki. Były Monika Hojnisz czy Magdalena Gwizdoń. Jest pętla licząca ponad trzy kilometry. Jeśli chodzi o biatlon, jest to obiekt na europejską skalę. I przede wszystkim dla nas – całoroczny. Jesienią i zimą możemy trenować po zmroku, bo mamy oświetlenie. Tylko murawa pozostawia wiele do życzenia – nie ukrywa prezes Wyszowski.
Czarny Bór leży w powiecie wałbrzyskim, lecz Skalnik rywalizuje w jeleniogórskiej grupie dolnośląskiej Klasy B. Dlaczego?
– Jesteśmy ostatnią miejscowością powiatu wałbrzyskiego i ze względów oszczędnościowych przenieśliśmy się do grupy jeleniogórskiej, dzięki czemu każdy wyjazd to 10–15 kilometrów, a nie 50–60, które bylibyśmy zmuszeni pokonywać w grupie wałbrzyskiej – wyjaśnia prezes Skalnika.
Nie był to pierwszy mecz Klasy B w tej okolicy który widzieliśmy, więc mamy już jako taki ogląd sytuacji i pozwolimy sobie pokusić się o ocenę, że ma ona swoją specyfikę. Siwych włosów i (nie)zbędnych kilogramów jest na boisku chyba jeszcze więcej niż w innych rejonach kraju.
– Grają zawodnicy, którzy mają ponad 40 lat. Wcześniej występowali w IV lidze czy w okręgówce, kilku pamięta Skalnika w okręgówce. Mają ochotę, więc grają. Piłka ma sprawiać przyjemność i dopóki sprawia, pewnie będą grać – twierdzi Paweł Wyszowski.
Poprzednia przygoda zespołu z Czarnego Boru z klasa okręgową to lata 2013–16.
– Na mecz z Nysą Kłodzko, pierwszy po awansie do okręgówki, który rozegraliśmy na własnym, wcześniej remontowanym stadionie, przyszło 350 osób. Nawet gdy później walczyliśmy o utrzymanie, chodziło po 150–200 kibiców. Przyjeżdżało Kłodzko, Świebodzice. Wygrać z nimi dla takiej wioski jak my to było coś – wspomina prezes.
Później były dwa kolejne spadki, dziś Skalnik trzeci sezon z rzędu rywalizuje w Klasie B.
– Chcielibyśmy wrócić przynajmniej na poziom Klasy A. Jako piłkarz i prezes doskonale pamiętam te bodajże 13 lat z przerwami w okręgówce, więc wiadomo, że ambicja jest, ale trzeba też mierzyć siły na zamiary. W zeszłym sezonie było blisko, przegraliśmy baraż z KS Maciejowa. Do nikogo nie mamy jednak pretensji. Pięknie tu było podczas barażu, przyszło około 250 kibiców, co czasem nie zdarza się nawet w IV czy III lidze. Trudno, nie udało się, próbujemy dalej w tym sezonie. W 90 procentach gramy chłopakami z naszej gminy. Jakoś funkcjonujemy. Nie załamujemy się, z optymizmem patrzę w przyszłość. Gdy tu przyszedłem, Skalnik grał w Klasie B. Później awansowaliśmy do Klasy A, awansowaliśmy do okręgówki, przeżyłem tu spadek do Klasy A, spadek do Klasy B… Dalej tu jestem. Ludzie są zaangażowani i dla nich to się robi. Piłkarze czasem wracają z pracy o 6 rano i jadą na mecz na 11. Ale nikt nie narzeka, wręcz przeciwnie. W ostatnich dwóch latach klub się mocno zintegrował po ciężkich czasach i dwóch spadkach z rzędu. Wydawało się, że może już nic z tego nie być. Pozbieraliśmy się jednak i walczymy. Nie tylko na boisku, także o pieniądze. Mamy obiecane piłkochwyty, poprawi się trochę wizerunek i bezpieczeństwo. Małymi krokami staramy się iść do przodu – podsumowuje Paweł Wyszowski.
Szymon Tomasik