Aktualności

[100 meczów na 100-lecie PZPN] Polska – Austria (78/100)

PIŁKA DLA WSZYSTKICH01.10.2019 
W 2019 roku, z okazji 100-lecia PZPN, oglądamy i zachęcamy do obejrzenia na żywo 100 oficjalnych, rozgrywanych w Polsce spotkań. Jak było na jednym z nich? Zapraszamy do lektury!

9 września 2019, godz. 20:45, eliminacje UEFA EURO 2020, Warszawa, al. Księcia Józefa Poniatowskiego 1.

POLSKA – AUSTRIA 0:0.

MECZ NR: 78/100.

PRZEJECHANE KILOMETRY: 15. Jak zwykle podczas wyprawy na mecz reprezentacji w życie wprowadzony został scenariusz: autem do metra, metrem na stadion. Polecamy wszystkim, nie tylko rezydującym w Warszawie. Choć też nie będziemy krytykować tych, którzy wolą podjechać autem jak najbliżej celu.

TEMPERATURA: 22 stopnie. Z politowaniem patrzyliśmy na kibiców zmierzających na stadion w krótkich spodniach, a tymczasem to oni okazali się wygrani. Pogoda zdecydowanie dopisała, kurtka była zbędnym gadżetem.

BILETY: Jak zwykle w ostatnich latach: 80 zł, 140 zł, 180 zł. Znów wzięliśmy ten najtańszy i kolejny raz nie było pół powodu do narzekania.

SPIKER: Owszem. Jak zwykle podczas meczów reprezentacji – tylko jazda obowiązkowa.

CATERING: Owszem.

Tym razem skusiliśmy się na zestaw zapiekanka + napój gazowany koloru brązowego produkcji amerykańskiego koncernu. Co do napoju zastrzeżeń nie mamy (pomijając fakt, że sprzedający wydaje go klientom bez nakrętki; niby ze względów bezpieczeństwa). Co do zapiekanki natomiast… Hmmm. Nasz kolega określa tego typu produkt nie zapiekanką, lecz rozmrażanką. W naszym przypadku była to chyba lekkopodgrzewanka…

TABLICA WYNIKÓW: Tu z kolei produkt najwyższej światowej klasy, czyli wiszący pod kopułą stadionu telebim.

TOALETA: Jak najbardziej. Bez najmniejszych zastrzeżeń.

 

Po naszej poprzedniej wizycie na meczu reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw Europy – z Izraelem – napisaliśmy, że kadra nam się wyraźnie rozkręca. Chyba jednak śrubokręt wykonał kilka obrotów za dużo. Gwint się przekręcił i w spotkaniu z Austrią tryby w maszynie były zbytnio poluzowane, przez co i cała konstrukcja chybotała się trochę niezdarnie na wszystkie strony. Nie było to spotkanie, które znajdzie się w czołówce najmilej wspominanych spośród tych obejrzanych podczas akcji „100 meczów na 100-lecie PZPN”. Może nawet nie załapać się do pierwszej 90. Jako tako strawnym czynił je chyba tylko fakt, że byliśmy na stadionie, wśród dziesiątek tysięcy kibiców i wciąż jeszcze podekscytowani jego otoczką. Dalecy jednak jesteśmy od dramatyzowania i rozdzierania szat. Polska wciąż jest na pierwszym miejscu w swojej grupie, a bilans 4–1–1 na tym etapie eliminacji uznalibyśmy pewnie przed ich starem za umiarkowanym zadowalający.

Jesteśmy zdania, że tak jak piątym filarem islamu jest pielgrzymka do Mekki i musi ją odbyć każdy muzułmanin, tak obowiązkiem każdej osoby deklarującej zainteresowanie piłką nożną, powinna być wizyta na domowym meczu o punkty reprezentacji. Noo, ewentualnie mecz na rozgrywanym zagranicą wielkim turnieju też byśmy zaliczyli.

Swoją podróż do polskiej piłkarskiej Mekki na mecz z Austrią odbył pan Mieczysław.

Człowiek futbolem przesiąknięty. Przez wiele lat był prezesem Błękitnych Lipie. Błękitni ostatni raz w zmaganiach ligowych wzięli udział w sezonie 2000/01, gdy po rozegraniu trzech meczów wycofali się z rozgrywek Klasy C. Później przeniósł swoją energię i zaangażowanie do Unii Gniewkowo, gdzie między innymi dumnie zasiada w kasie i sprzedaje bilety.

– Ale musisz mnie kiedyś na Narodowy zabrać. Musisz – od kilku miesięcy pan Mieczysław powtarzał te słowa Krzysztofowi Tomasikowi z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Gniewkowie, który organizuje wyjazdy na mecze reprezentacji. Cieszą się ogromnym zainteresowaniem, zwykle już godzinę po rozpoczęciu zapisów lista 20–25 osób jest zamknięta. W końcu nadeszła wiekopomna chwila, miejsce dla pana Mieczysława czekało. Po raz ostatni był w Warszawie około 50 lat temu, gdy jako młody chłopak przesiadał się na pociąg do Krakowa, wiozący go na kolonie. Reprezentacji ostatni raz kibicował w lutym 2008 roku, gdy wygrała 2:0 z Estonią we Wronkach. Mecz w eliminacjach mistrzostw Europy, w dodatku na PGE Narodowym, to jednak inny rozmiar kapelusza.

– Niech oni sobie szaleją, a my będziemy bramki strzelać – powiedział po akcji Austriaków, która zakończyła się strzałem w słupek.

Nieco się w swojej ocenie pomylił. Na zawiedzionego jednak po meczu nie wyglądał.

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności