Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Polonia Iłowo – Iskra Narzym (41/100)
18 maja 2019, godz. 17:00, 18. kolejka warmińsko-mazurskiej Klasy A (grupa IV), Iłowo-Osada, ul. Akacyjna 25.
POLONIA IŁOWO – ISKRA NARZYM 4:1 .
MECZ NR: 41/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 150, z wcześniejszego meczu w Mrągowie. Dałoby się krócej, ale za to dłużej. Ot, taki paradoks. Znamy jeszcze kilka podobnych, ale zdecydowanie nie nadają się do publicznej prezentacji, zwłaszcza na stronie laczynaspilka.pl.
TEMPERATURA: 21 stopni Celsjusza. Podobnie jak w Mrągowie – prognozy były mało obiecujące, na szczęście życie je brutalnie zweryfikowało. Runda wiosenna znów przypominała rundę wiosenną.
BILETY: Brak. Do domowego muzeum trafił za to inny klubowy gadżet.
W Iłowie proporczyk za proporczyk.
— Szymon Tomasik (@TomasikSzymon) May 18, 2019
Ukłony‼️ pic.twitter.com/iAl7MebknD
Co nie znaczy, że biletu nie żal…
SPIKER: Brak. Przed budynek klubowy wystawiono wprawdzie całkiem pokaźnych rozmiarów głośnik, ale płynęła z niego wyłącznie muzyka. Głównie tak zwana taneczna spod biało-czerwonej flagi. Jak to mówią – nikt nie słucha, wszyscy znają.
CATERING: Brak. Rozumiemy wszelkie obostrzenia, zezwolenia, pozwolenia, zakazy, nakazy, kontrole, licencje, agencje, ajencje i związane z tym zamieszanie organizacyjno-papierkowe. Obiektywnie jednak należy stwierdzić, że biorąc pod uwagę frekwencję, klub mógł chyba nieźle na kiełbaskach zarobić.
TABLICA WYNIKÓW: Nie ma.
TOALETA: W budynku klubowym.
„Witam. Zapraszam na Derby Gminy Iłowo pomiędzy Polonią Iłowo a Iskrą Narzym. Mecz odbędzie się 18 maja o godz. 17:00 w Iłowie-Osadzie. Mecz ten ma już status kultowego w okolicy i wywołuje duże emocje u zawodników oraz kibiców obu drużyn” – taką wiadomość otrzymaliśmy kilkanaście dni przed meczem. Później jeszcze jedną. I jeszcze jedną. Cóż więc było robić? Najlepiej przyjechać.
Szumne zapowiedzi zawsze dzielimy przez cztery, bo byliśmy już na niejednym kultowym w teorii meczu, które w praktyce zasadniczo niczym nie różniły się od tych kultowych nieco mniej. Już zbliżając się do stadionu byliśmy jednak pewni, że w trąbę nas nie zrobiono. A gdy na niego weszliśmy, byliśmy w szoku. Sypiemy głowy popiołem. Nie doceniliśmy.
Ze stadionu w Iłowie-Osadzie jest do Narzymia w linii prostej około trzech kilometrów. Kibice gości w zorganizowanej grupie przyszli na derby pieszo. W odpowiedniej asyście, bo mieszkańcy obu miejscowości żyją ze sobą raczej jak Kargul z Pawlakiem z „Samych Swoich” niż Pat i Mat z „Sąsiadów”. Nie dziwi więc obecność w środkowym sektorze trzeciej, również zorganizowanej grupy kibiców.
Derbów Polonia – Iskra nie było od sezonu 2011/12, gdy obydwa zespoły występowały w lidze okręgowej. Później Iskra z niej spadła, w Klasie A gra do dziś, ale nie wiadomo jak długo, bo zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Polonii wiodło się lepiej. Gdy Iskra z okręgówki spadała, ekipa z Iłowa awansowała do IV ligi. Przygoda na najwyższym szczeblu w województwie trwała tylko rok. Kolejne lata to znów okręgówka, w której w sezonie 2017/18 nie udało się utrzymać. Wygląda jednak na to, że pobyt w Klasie A będzie tylko rocznym epizodem, bo Polonia jest na ostatniej prostej do powrotu szczebel wyżej.
Obu klubom oczywiście życzymy jak najlepiej, ale jako postronni obserwatorzy cholernie żałujemy, że derbów w przyszłym sezonie (a kto wie jak długo) nie będzie. Bo to derby przez wielkie „D”. Totalna mobilizacja na boisku, ale przede wszystkim na trybunach. Młodzi, starsi, dzieci, kobiety. Widać było, że to mecz daleko wykraczający poza piłkę nożną. Wydarzenie społeczne, którym żyje się tu długo przed i długo po. Używając wyświechtanego sformułowania – atmosferę można było kroić nożem. I choć niektórzy obecni na trybunach ukroili jej sobie trochę za dużo i zachowywali się w sposób przez organizatorów niepożądany, nie zmienia to istoty sprawy. Dla takich meczów w piłkę się gra i się nią pasjonuje.
Awans do wyższej ligi nie jest dla Polonii wielkim wyzwaniem organizacyjnym. Jak wspomnieliśmy, drużyna wiele lat spędziła w okręgówce i infrastrukturalnie jest do tego przygotowana.
– Mamy trochę problem z płytą głównego boiska. Ostatnio kilka dnia padało i jest nieźle, ale zwykle mamy tu bardzo sucho. Coś przydałoby się z tym zrobić – mówi prezes Radosław Kupiński.
Dodajmy – grający prezes.
– Prezes to ten z czwórką, stoper. Widział pan, jak karnego zrobił? Kompromitacja. Trzeba to będzie wszystko dokładnie opisać – śmiali się rezerwowi Polonii, z którymi podczas rozgrzewki (ich, my byliśmy rozgrzani dostatecznie) ucięliśmy sobie krótką pogawędkę. Są wyniki, jest szydera, jest atmosfera.
Radosław Kupiński ma 33 lata. Na boisko wrócił przed obecnym sezonem po czterech latach przerwy. W barwach Polonii grał jeszcze w IV lidze. Później pogruchotał sobie kolano i z piłką na ligowym poziomie dał sobie spokój. Ale ciągnie wilka do lasu.
Za głównym boiskiem mieści się treningowe. Przydatne, bo w Polonii piłkarskiego fachu uczą się młodzi zawodnicy w trzech grupach młodzieżowych. Również budynek klubowy prezentuje się okazale.
Sprawia wrażenie przystosowanego do piłkarskich potrzeb budynku kolejowego (obok stadionu przebiega linia łącząca Warszawę z Trójmiastem), ale jest tylko na niego stylizowany. Został jednak postawiony od podstaw. Wcześniej piłkarze przebierali się w stojących obok boiska… wagonach kolejowych.
Dziś wagonów już nie ma, za to Polonia sportowo wraca na właściwe tory. Powodzenia!
Szymon Tomasik