Aktualności

[100 meczów na 100-lecie PZPN] Orzeł Kampinos – Passovia Pass (57/100)

PIŁKA DLA WSZYSTKICH04.07.2019 
W 2019 roku, z okazji 100-lecia PZPN, oglądamy i zachęcamy do obejrzenia na żywo 100 oficjalnych, rozgrywanych w Polsce spotkań. Jak było na jednym z nich? Zapraszamy do lektury!

15 czerwca 2019, godz. 14:00, 26. kolejka mazowieckiej Klasy A (grupa Warszawa IV), Kampinos A 30.

ORZEŁ KAMPINOS – PASSOVIA PASS 5:2.

MECZ NR: 57/100.

PRZEJECHANE KILOMETRY: 25, z wcześniejszego meczu w Chlebni. Tym razem już drogami lokalnymi. Mogliśmy się nieśpiesznie toczyć i podziwiać mazowiecką prowincję (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu), nie bacząc czy ktoś nie siedzi nam na zderzaku i nerwowo pogania mrugając światłami. Dobrze się złożyło, bo temperatura na meczu w Chlebni trochę stępiła nasze ostre zwykle jak brzytwa zmysły i przytłumiła instynkt kierowcy.

TEMPERATURA: 32 stopnie Celsjusza, ale wydawało nam się, że odczuwalna to co najmniej 50 stopni, a sauna w Chlebni była tylko – nomen omen – rozgrzewką i niewinną igraszką przed tym, czego doświadczyliśmy w Kampinosie. Ale, co widać na załączonym obrazku, nie wszyscy mieli uszkodzone termostaty.

My zdecydowanie woleliśmy pozostać w cieniu, choć wcale nie było o niego łatwo. Dopiero w drugiej połowie zdecydowaliśmy się ruszyć na obchód terenu.

Szkoda, że nie załapaliśmy się na objazd…

BILETY: Brak. Z pustą ręką do domu jednak nie wróciliśmy, bo po meczu otrzymaliśmy klubowy szalik.

SPIKER: Brak. Czas nam jednak umilał i w niezbędną wiedzę wyposażał jeden z miejscowych kibiców, również umiarkowany zwolennik smażenia się na słońcu. Okazał się ojcem jednego z piłkarzy oraz byłym zawodnikiem poprzedników Orła, czyli występujących przed laty w lidze gminnej Łosia Kampinos oraz Zrywu Kampinos.

Bardzo przyjemna rozmowa.

CATERING: Brak. Niedaleko jest jednak stacja benzynowa, gdzie przecież od lat można zatankować nie tylko paliwo, więc spragnieni z wycieńczenia nie padną.

TABLICA WYNIKÓW: Brak.

TOALETA: W budynku, gdzie przebierali się piłkarze.

 

W niższych ligach padające z ust piłkarzy sformułowanie „przygotowujemy się do meczu” często ma dwojakie znaczenie. Znacznie częściej niż o taktyczne rozpracowywanie rywala czy ustalanie własnego planu przyszłych boiskowych wydarzeń chodzi o coś innego – stworzenie warunków, by spotkanie w ogóle mogło się odbyć. Tak właśnie było w Kampinosie, między innymi z udziałem Damiana Pastusińskiego, który pełnił obowiązki gospodarza nie tylko na poziomie „dyplomatycznym”.

– Od rana walczyłem z trawą, później trzeba było wymalować linie. A na deser 90 minut na boisku. Dobrze chociaż, że w bramce, a nie w polu – śmiał się po meczu Pastusiński.

Kiedyś grał w polu, ale konieczność dziejowa (czytaj: brak bramkarza) spowodowała, że musiał się przebranżowić.

– Specyficzna pozycja, trudno znaleźć chętnego do gry. Prowadzimy w klubie jedną grupę młodzieżową, ale generalnie młodzi nie pchają się drzwiami i oknami do występów w pierwszym zespole. Mamy raczej doświadczoną drużynę – mówi Damian Pastusiński.

Jednym z tych, których mimo najszczerszych chęci trudno nazwać młodym-perspektywicznym, jest Czesław Znajdek.

Rocznik 1964, czyli w tym roku skończy 55 lat. W meczu z Passovią wszedł na osiem ostatnich minut. Ambitnie nękał obronę rywali sprintami, walczył o każdą piłkę, ale gola nie strzelił. W sezonie 2018/19 do siatki jednak trafił, w meczu z KS II Teresin. Trafienie musiało smakować wyjątkowo, bo pan Czesław mieszka właśnie w Teresinie.

Znajdek o piłkę walczył także poza boiskiem. Jeszcze w pierwszej połowie futbolówka wpadła na sąsiadujące z placem gry pole. Pan Czesław stanął na czele misji ratunkowej.

Niestety, pierwsze podejście zakończyło się fiaskiem. Dopiero poprawka, już z udziałem zwiększonej liczebnie formacji, przyniosła powodzenie.

Orzeł zakończył właśnie piąty z rzędu sezon w Klasie A. Wcześniej kilkanaście lat rywalizował na najniższym szczeblu.

– Klasa A to optimum naszych możliwości. Trudniej z niej spaść niż później do niej awansować. Nie myślimy o okręgówce, a często awans na wyrost to więcej kłopotów niż pożytku. Czerpiemy satysfakcję z tego, co jest teraz. Pieniędzy dzięki dotacji z gminy wystarcza nam na bieżące funkcjonowanie. Nie mamy na co narzekać – rozsądnie argumentuje bramkarz Orła.

Zdecydowanie największą gwiazdą ekipy z Kampinosu – z całym szacunkiem dla Czesława Znajdka – jest jej trener. Jerzy Podbrożny.

Były znakomity snajper m.in. Igloopolu Dębica, Lecha Poznań, Legii Warszawa czy Chicago Fire jest dwa lata młodszy od Znajdka. Jeszcze niedawno był szkoleniowcem także Promyka Nowa Sucha, innego zespołu występującego w tej samej grupie Klasy A co Orzeł.

– Czy to prawda, że podczas meczów Orła z Promykiem organizował wspólne odprawy dla obu drużyn? – pytamy Pastusińskiego, bo kiedyś taka informacja dotarła do naszych uszu.

– Bzdura. Nigdy nie było takiej sytuacji – wyjaśnia zawodnik Orła.

Jak były wybitny piłkarz trafił do Kampinosu?

– Pracuje tu, w firmie, która wspiera klub i tak chyba siłą rozpędu do niego trafił – opowiada nasz nowo zaznajomiony kibic. – Jest na każdym treningu, zawsze przygotowany. Zajmuje się drużyną z pełnym zaangażowaniem. Sędziowie też nie mają z nim lekko – dodaje Pastusiński.

Jeśli komuś na stadionie Orła mało wrażeń piłkarskich i ma trochę szczęścia, kolejnych może szukać na torze tubingowym, nie więcej niż 50 metrów za bramką. Co to za wynalazek? Zjeżdża się po nim w dół na specjalnym pontonie, w dodatku w Kampinosie w pięknych okolicznościach przyrody.

Niestety, w czasie meczu był zamknięty. Nie spotkaliśmy na nim choćby psa z kulawą nogą. Piesek (w dodatku całkiem zdrowy) zdecydowanie postawił na futbol.

Co i wam polecamy!

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności