Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Notecianka Pakość – Unia Gniewkowo (35/100)
4 maja 2019, godz. 17:00, 26. kolejka kujawsko-pomorskiej IV ligi, Pakość, ul. Św. Jana 13a.
NOTECIANKA PAKOŚĆ – UNIA GNIEWKOWO 1:2.
MECZ NR: 35/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 120, z wcześniejszego meczu w Gostyninie. Niemal cała trasa bez przygód, aż do praktycznie samej mety. Byliśmy w Pakości pół godziny przed meczem, a niewiele brakowało, byśmy się na niego spóźnili. Wcześniej przejeżdżaliśmy przez to miasto pewnie kilkanaście razy, ale określenie, że znamy je jak własną kieszeń, byłoby grubą przesadą. Gdy więc okazało się, że „normalna” droga na stadion jest zamknięta z powodu remontu Rynku, zaufaliśmy znakom kierującym na objazd. Ten doprowadził nas do zamkniętego przejazdu kolejowego. Po 15 minutach spędzonych pod szlabanem, obserwując rosnącą kolejkę oraz wycofujące się z niej auta doszliśmy do wniosku, że coś może być nie tak… Ruszyliśmy więc za jednym z nich i to był dobry ruch, bo miejscowy doprowadził nas do niestrzeżonego przejazdu kilkaset metrów dalej i tak oto polnymi drogami dokulaliśmy się na miejsce. Oczywiście żadnego pociągu ni widu, ni słychu, a później okazało się, że wystarczyło skręcić jedną ulicę dalej, zaraz za tą remontowaną i żaden przejazd na przeszkodzie by nie stanął. Tak to bywa, jak chce się cwaniakować bez nawigacji…
TEMPERATURA: 9 stopni Celsjusza. I deszcz.
BILETY: W zasadzie cegiełki, w cenie 5 zł.
Ciekawie usytuowana kasa.
SPIKER: Jest. Przechadzał się przy boisku z podczepionym do ucha małym mikrofonem. Styl latynoamerykański. Gola dla gospodarzy obwieścił co najmniej kilkunastosekundowym, pociągniętym z przepony okrzykiem. Tylko niestety głośniki na stadionie brzmiały trochę jak na dworcu PKP w naszym rodzinnym Gniewkowie 30 lat temu… Może to wina deszczu i wilgoci. Tym też usprawiedliwiamy fakt, że nie uwieczniliśmy mistrza stadionowej ceremonii na fotografii.
CATERING: Dla kibiców brak, ale klub doskonale dba za to o sponsorów, piłkarzy, sztab trenerski i wszystkich zaangażowanych w jego funkcjonowanie. W klubowej kawiarence, w trakcie meczu i po nim, czeka spory wybór smakołyków.
TABLICA WYNIKÓW: Brak.
Ale jest inna, całkiem ładna tablica.
TOALETA: W budynku klubowym, jest też wersja alternatywna.
Notecianka z liczącej niespełna sześć tysięcy mieszkańców Pakości to jeden z najlepszych i najsolidniejszych zespołów w województwie kujawsko-pomorskim w XXI wieku. Po raz ostatni niżej niż w IV lidze grał 13 lat temu, gdy po zajęciu drugiego miejsca w swojej grupie okręgówki wygrał barażowy dwumecz o awans z Promieniem Kowalewo Pomorskie. Później były trzy sezony w IV lidze, by na pięć lat zakotwiczyć w kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej III lidze. W pierwszym sezonie na tym szczeblu doszło to historycznego wydarzenia. W czerwcu 2010 roku w meczu z Lechem Rypin w barwach Notecianki na ostatnim kwadrans na boisko wszedł Tadeusz Grupa. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Tadeusz miał wówczas prawie 58 lat i pełnił funkcję Przewodniczącego Rady Miejskiej Pakości. Nie była to jednak fanaberia miejscowego polityka. Tadeusz Grupa (na zdjęciu z prawej, w środku prezes klubu Gwidon Sudoł, z lewej były prezes a dziś skarbnik klubu Andrzej Lewandowski) to legenda Notecianki i piłkarz z krwi i kości.
Pierwszy mecz w barwach zespołu z rodzinnego miasta rozegrał w 1968 roku. Pojechał kibicować juniorom i seniorom do Aleksandrowa Kujawskiego. Notecianka nie mogła skompletować składu, więc z trybun wyłowiono 16-latka, syna pierwszego prezesa klubu. Grupa dostał sprzęt i wybiegł na boisko. Na „lewą” kartę zawodniczą… Musiał wypaść obiecująco, bo przyglądający się meczowi juniorów trener seniorów natychmiast zabrał małolata do swojej drużyny i już tydzień później Tadeusz Grupa zadebiutował w pierwszym zespole. I to jak! W zremisowanym 1:1 meczu z Budowlanymi Lipno strzelił jedynego gola dla ekipy z Pakości. I tak został w zespole (z przerwą na epizod w Czarnych Słupsk i testy w drugoligowym Zawiszy Bydgoszcz) na ponad 41 lat. W międzyczasie pełnił też dwukrotnie funkcję prezesa, o czym dumnie informuje powieszona kilka lat temu w kawiarence tablica z wymienionymi nazwiskami wszystkich (do czasu powieszenia) prezesów Notecianki.
Widnieje też na niej Hubert Grupa. To syn Tadeusza i wnuk Henryka, pierwszego prezesa. Piękna rodzinna historia.
Gwoli wyjaśnienia – za rok powstania Notecianki uznaje się 1951, gdy w Pakości wybudowano stadion. Struktury zarejestrowano rok wcześniej, stąd przy Henryku Grupie rok 1950.
Oczywiście w III lidze pan Tadeusz nie był już podstawowym zawodnikiem zespołu, pełnił raczej rolę koła ratunkowego, które pomagało drużynie utrzymać się na wodzie, gdy targały nią problemy kadrowe. Oficjalne pożegnanie Tadeusza Grupy z ligowymi boiskami nastąpiło w czerwcu 2018 roku, gdy w wieku prawie 66 lat wszedł na plac gry na 10 ostatnich minut spotkania IV ligi z Sokołem Radomin. Po 50 latach od debiutu!
Dziś władze Notecianki nie myślą o III lidze. To oznaczałoby konieczność zwiększenia budżetu i ściągania zawodników z zewnątrz. Teraz filozofia jest inna. Mają grać przede wszystkim swoi.
Łatwiej byłoby ich wychowywać, gdyby klub dysponował boiskiem treningowym. Dziś bowiem ma tylko jedną płytę. Stadion sąsiaduje z terenem, który idealnie nadawałby się do zagospodarowania, ale niezwykle skomplikowana sytuacja prawna (kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu właścicieli) od wielu lat paraliżuje możliwość budowy tam infrastruktury piłkarskiej. Ostatnio pojawił się jednak pomysł, jak z niej wybrnąć. Oby skuteczny.
Na resztę zaplecza Notecianka narzekać nie musi. Szatnie, biuro, kawiarenka… Jest gdzie przyjąć gości, porozmawiać ze sponsorami, spędzić wspólnie czas po meczu, wyeksponować klubowe pamiątki.
To wszystko ułatwia wzmacnianie poczucia przynależności i budowanie społeczności. Są plany, by do budynku dostawić kolejne piętro. Tylko co wtedy z panem operatorem?
Szymon Tomasik