Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Nietoperz Gardzko – Stilon II Gorzów Wielkopolski (99/100)
3 listopada 2019, godz. 14:00, 10. kolejka lubuskiej Klasy B (grupa Gorzów Wielkopolski II Drezdenko), Gardzko.
NIETOPERZ GARDZKO – STILON II GORZÓW WIELKOPOLSKI 4:7.
MECZ NR: 99/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 78, z wcześniejszego meczu w Leżenicy. W godzinę, więc trzeba było czasem nieco przekroczyć dozwoloną prędkość. Zadanie utrudniał też brak znajomości topografii Gardzka, a przede wszystkim dokładnego położenia stadionu. Instynkt nas jednak nie zawiódł. Mimo że arena interesujących nas zmagań leży w oddaleniu od głównej drogi i jest od niej oddzielona lasem – trafiliśmy bez pudła za pierwszym podejściem.
TEMPERATURA: 11 stopni Celsjusza. Robiło się coraz chłodniej, pewnie dlatego że przed meczem popadało. Miało to jednak kapitalny wpływ na aurę. Świeże, rześkie leśne powietrze wchodziło w płuca jak złoto. Ciechocinki i inne Krynice mogą stadionowi w Gardzku czyścić korkotrampki.
BILETY: Brak. Szkoda, bo za oglądanie meczu w takich warunkach chętnie uiścilibyśmy nawet dodatkową opłatę, czyli tak zwane „klimatyczne”.
SPIKER: Brak. Rozmów na boisku i wokół jednak nie brakowało, więc cisza w uszach nie dźwięczała.
CATERING: Brak.
TABLICA WYNIKÓW: Brak.
TOALETA: Prawdopodobnie brak. Być może jest coś w kontenerze z szatniami, ale nie było nam dane sprawdzić.
W końcu nastąpiło to, czego po prawdzie spodziewaliśmy się znacznie wcześniej. Na szlaku „100 meczów na 100-lecie PZPN” znalazł się klub, dla którego nasza obecność na jego stadionie i chęć sporządzenia materiału okazała się czymś kłopotliwym czy wręcz niepożądanym.
„Dzień dobry. Jeśli miałbym pomóc, to nie uważam, aby przyjazd Pana na ten akurat mecz był dobrym pomysłem, jeśli chodzi o pana plany na niedzielę. Nie wiem, skąd Pan do nas chce przyjechać, ale rzucając okiem na kilka tekstów to nie wydaje mi się, aby to była mała odległość, więc nie wiem, czy to nie będzie strata czasu. Strata czasu może być spowodowana również tym, że mecz ze Stilonem będzie mało widowiskowym meczem, a nawet może okazać się pogromem naszej drużyny, czego oczywiście będziemy chcieli uniknąć. (…) My, osoby związane z naszym klubem, znamy nasz klub i jego otoczkę i nie wydaje mi się, aby kolejny rozgłos nam był potrzebny i w czymkolwiek miałby nam pomóc, a nawet wydaje mi się, że tylko może pogorszyć relacje w naszej drużynie. Nasza drużyna to dość skomplikowana relacja międzyludzka... I pamiątkowy proporczyk mógłby te relacje jeszcze bardziej pokomplikować. Mam nadzieję, że udało mi się panu pomóc... (…) Nie chodzi o to, że nie chcemy współpracować, tylko że naszym zdaniem na tle opisanych przez Pana drużyn wypadamy raczej blado” – napisała nam w odpowiedzi na prośbę o współpracę osoba podpisująca się jako „Nietoperz Gardzko”.
Osiągnęła efekt odwrotny od zamierzonego, bo z tym większą ciekawością na meczu w Gardzku się oczywiście pojawiliśmy.
Co do relacji w drużynie wypowiadać się nie możemy, bo takiej wiedzy nie mamy, a nieco spłoszeni powyższą wiadomością, już na miejscu kontaktu z kimś bezpośrednio związanym z Nietoperzem nie szukaliśmy. Po prostu stanęliśmy wśród kibiców i oglądaliśmy mecz, w tym ulubieńca miejscowych kibiców, ucinającego sobie z nimi pogawędki nawet w czasie gry, nazywanego „Mariolą”.
I właśnie jeśli chodzi o samo spotkanie to autor wiadomości trafił jak kulą w płot, bo było zdecydowanie jednym z najciekawszych w całej setce. Goście prowadzili już 4:1, potem w kilka minut zrobiło się 4:4, ale w końcówce Stilon znów przejął inicjatywę. Swoją cegłę do takiego obrotu sprawy dołożył między innymi Artur Andruszczak.
42-letni dziś wychowanek gorzowskiego klubu rozegrał w ekstraklasie (GKS Katowice, Zagłębie Lubin, Górnik Łęczna, Lechia Gdańsk) 171 meczów i strzelił 10 goli. Po zakończeniu profesjonalnej kariery wrócił w rodzinne strony, ale – jak widać – ciągnie wilka do lasu (w Gardzku to nawet dosłownie) i Andruszczak wciąż lubi zagrać o ligowe punkty.
Jak to się stało, że „Polska Valencia”, jak żartobliwie nazwaliśmy klub z Gardzka (w herbie hiszpańskiego klubu widnieje nietoperz), przyjęła właśnie taką nietypową nazwę?
– Siedzieliśmy na sali i obradowaliśmy nad ciekawą nazwą dla naszej drużyny. Ktoś rzucił przypadkiem hasło nietoperz. Wszystkim się to spodobało, ponieważ jest to piękne zwierzę. Zaczęliśmy się śmiać i zdecydowaliśmy się tak nazwać klub. Przetrwało to do dzisiaj – mówił w 2016 roku dziennikarzowi „Gazety Lubuskiej” Artur Szczepankiewicz, prezes klubu. Domyślamy się, że nazwę przyjęto po reaktywacji klubu w 1998 roku, bo według oficjalnych danych klub powstał w 1973 roku, a tamtych czasów prezes Szczepankiewicz pamiętać nie może.
Nie zgodziliśmy się z autorem odpowiedzi na naszą wiadomość w ocenie meczu, nie możemy się też zgodzić, że Nietoperz wypada blado. Może po prostu brakuje świeżego spojrzenia i wszystko, co związane z klubem już ludziom z nim związanym spowszedniało, a może brak marketingowego czy PR-owego zacięcia?
Na pewno w Gardzku mają piękny stadion. Położony w lesie obiekt musi być przeuroczy o każdej porze roku. Zbudowali go w czynie społecznym mieszkańcy miejscowości, a materiał o otwarciu wyemitował nawet Teleexpress.
Odrobinę więcej wiary w siebie, panowie!
Szymon Tomasik