Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] Lotnik Jeżów Sudecki – Orla Wąsosz (84/100)
29 września 2019, godz. 11:00, 8. kolejka dolnośląskiej IV ligi (grupa zachód), Jeżów Sudecki, ul. Sportowa 13.
LOTNIK JEŻÓW SUDECKI – ORLA WĄSOSZ 0:1.
MECZ NR: 84/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 5. Tak to możemy na mecze jeździć – nowe miejsce i tylko pięć kilometrów od miejsca zakwaterowania. Co prawda tymczasowego, ale zawsze.
TEMPERATURA: 21 stopni Celsjusza. Bywało gorzej, choć oczywiście nie było to 21 stopni początku lata, a 21 stopni początku jesieni. W dodatku stadion w Jeżowie jest średnio osłonięty od wiatru, a jak wiadomo – najgorszy jest wiatr.
Mimo to – zgrzeszylibyśmy, gdybyśmy narzekali.
BILETY: Oczywiście. Całe 5 zł.
Ładny, ale panu kasjerowi w uroku osobistym i tak zwanym pierwszym wrażeniu do pięt nie dorasta. Zamiast biletów zaczniemy chyba teraz kolekcjonować bileterów.
Są mecze, gdy jeszcze przed wejściem na nie wiesz, że dobrze trafiłeś. Tak właśnie było w Jeżowie. Pan bileter wszystkich pojawiających się na stadionie częstował uśmiechem bądź anegdotką, a tych najbardziej w jego oczach zasłużonych – cukierkami. Najczęściej jednak częstował siebie.
Oczywiście nie omieszkaliśmy uciąć sobie z panem pogawędki, lecz skąd pomysł na stylizację, nie mieliśmy odwagi zapytać. Spodziewaliśmy się, że to być może służbowe nakrycie głowy, tylko na czas pełnienia obowiązków, ale nic z tych rzeczy.
Bez pytania za to dowiedzieliśmy się, ile panu kasjerowi udało się utargować.
– 160 złotych dzisiaj. Też pieszo nie chodzi – podsumował i pomaszerował do budynku klubowego.
Też później zajrzeliśmy. Warto było.
SPIKER: Oczywiście.
Pan Filip Pieńkowski, były zawodnik Lotnika, jest także redaktorem klubowej strony internetowej, social ninją oraz członkiem zarządu, w ręce którego przekazaliśmy proporczyk akcji „100 meczów na 100-lecie PZPN”.
Jako spiker znakomicie przygotowany do zajęć, zarzuca kibiców faktografią i ciekawostkami. Widać i słychać, że nie bierze do rąk mikrofonu, bo taki wymóg na klub nakłada podręcznik licencyjny i ktoś musi. Ewidentnie sprawia mu to przyjemność.
CATERING: Brak, choć w drugiej połowie jedzenie się na stadionie pojawiło.
Młodzież chwaliła się, że wygrała placki w Czechach. Niestety nie wiemy, czy w piłkę.
TABLICA WYNIKÓW: Brak. Jest za to na przykład elegancka klatka.
TOALETA: Owszem. W budynku klubowym.
Gdy pochwaliliśmy się na Twitterze, że jesteśmy na meczu Lotnika Jeżów Sudecki, znajomy zwrócił nam uwagę, że coś nam podchodzą te Lotniki ostatnio. Faktycznie, choć to zbieg okoliczności (albo podświadomość…). Tydzień wcześniej byliśmy na meczu Lotnika Kryspinów, w czerwcu – Lotnika Ustjanowa. Co ciekawe, geneza nazwy każdego z nich jest nieco inna. Klub z Ustjanowej nazwał się tak w nawiązaniu dla działającej tam przed II wojną światową szkoły szybowcowej, klub z Kryspinowa – z uwagi na sąsiedztwo lotniska. Powstały w 1946 roku Lotnik Jeżów Sudecki u zarania nazywał się Szybownik i działał pod patronatem miejscowego Zakładu Szybowcowego, producenta tych maszyn latających.
– Za komuny to on utrzymywał klub. Dziś wszystko jest w prywatnych rękach. Firma już nie produkuje, a tylko serwisuje szybowce, a z klubem nie ma nic wspólnego – poinformował nas pan bileter.
Lotnik dziś biedy nie klepie, ale też w klubie się nie przelewa.
„Nasz klub zrzesza wielu zaangażowanych i bezinteresownych ludzi, zarówno w samym zarządzie i strukturach klubu, jak i poza nim. Niestety, realia są ciężkie, a klub ma bardzo ambitne plany rozwoju, nie mówiąc o tym, ile wysiłku trzeba włożyć, by po prostu codziennie funkcjonować. Jako organizacja non-profit bazujemy w głównej mierze na dotacji z Urzędu Gminy Jeżów Sudecki oraz doraźnej pomocy ludzi dobrej woli. Oczywiście nie da się przeliczyć na pieniądze wysiłku osób, które na co dzień za przysłowiowe „dziękuję” prowadzą klub ku lepszej przyszłości” – czytamy w broszurce, którą Lotnik kolportuje wśród kibiców oraz potencjalnych sponsorów.
W składzie Lotnika jest czterech piłkarzy z Jeżowa. Cała drużyna gra za darmo, co w IV lidze powoli staje się wyjątkiem, a nie regułą.
– Klub dziękuje im za zaangażowanie dwa razy w roku organizując imprezę. Szuka się wtedy sponsorów. Tu ktoś dorzuci parę groszy, tam ktoś ustrzeli dzika i jest pieczony dzik… Tak to działa – mówi pan bileter.
Skromna zawartość klubowej kasy nie przeszkadza zawodnikom dobrze grać w piłkę. W czerwcu Lotnik po raz drugi w historii świętował awans do IV ligi. Poprzednia przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową w województwie dolnośląskim trwała dwa sezony. Pierwszy, 2015/16, udało się zakończyć tuż nad strefą spadkową. Kolejny zakończył się degradacją.
Teraz również nie będzie łatwo zachować status czwartoligowca, tym bardziej że po sezonie rozgrywki czeka reorganizacja i w kolejnym na Dolnym Śląsku będzie już tylko jedna, a nie dwie, grupa IV ligi. Szczęścia niestety Lotnikowi nie przynieśliśmy. Przed meczem, który oglądaliśmy Orla zajmowała ostatnie miejsce w tabeli i była bez zwycięstwa.
Przez 90 minut gry (z także trochę rozgrzewki) z boiska raczej powiewało nudą.
Piłkarze się starali, ale nie potrafili rozgrzać publiczności.
Aż nadeszła 90. minuta i na trybunach się zagotowało. Niestety, po golu dla gości.
2019 rok jest jednym z najradośniejszych, ale i najsmutniejszych w 73-letniej historii klubu. Radość z awansu była przyćmiona żałobą po śmierci jednej z najbardziej zasłużonych osób na futbolu w Jeżowie Sudeckim.
„31.05.2019 klub trafia grom z jasnego nieba, po ciężkiej chorobie umiera nasz ukochany Prezes Tadeusz Chwałek. Niedługo potem zostaje powołany nowy zarząd klubu, który obecnie pragnie kontynuować piękne dzieło zmarłego „Prezia” – czytamy w przywoływanym już dokumencie. Jak podkreślają działacze, „Lotnik to klub, który pamięta o swoich dzieciach i ojcach. Od kilku lat organizujemy turniej ku pamięci zmarłego 12 stycznia 2015 roku byłego zawodnika Dawida Badeckiego, a obecnie trwają prace nad nazwaniem stadionu imieniem wspomnianego już wcześniej, również zmarłego Prezesa Tadeusza Chwałka”. Chwałek do zarządu Lotnika wszedł w 1998 roku. Prezesem został kilka lat później i pełnił tę rolę aż do śmierci.
„Mały klub, wielkie ambicje” – to hasło widnieje w tytule cytowanej wcześniej broszury. Jedną z nich jest rozwój najmłodszych piłkarzy. Lotnik odważniej postawił na młodzież kilka lat temu. Dziś w akademii trenuje około 150 chłopców i dziewczynek w sześciu grupach wiekowych. Współpracuje też z Akademią Piłkarską KGHM Zagłębie Lubin. Trenerzy z Jeżowa uczestniczą w stażach i szkoleniach, a najzdolniejsi wychowankowie trafiają do klubu z Lubina.
Ciekawe, jak wysoko dzięki temu dolecą.
Szymon Tomasik