Aktualności
[100 meczów na 100-lecie PZPN] GKS Wikielec – Warmia Olsztyn (65/100)
9 sierpnia 2019, godz. 19:00, 1. kolejka warmińsko-mazurskiej IV ligi, Wikielec 1.
GKS WIKIELEC – WARMIA OLSZTYN 5:0.
MECZ NR: 65/100.
PRZEJECHANE KILOMETRY: 221. W piękne słoneczne piątkowe sierpniowe popołudnie… Sielankę niestety zburzyły nieco prace drogowe w okolicach Żuromina i spowodowany przez nie ruch naprzemienny na kilku odcinkach, hamujący nasz pęd do dobrego futbolu w Wikielcu. Udało się jednak nadrobić straty i dotrzeć na czas.
TEMPERATURA: Zaczęło się od 24 stopni Celsjusza, ale po zapadnięciu zmroku chwilami żałowaliśmy, że nie wzięliśmy z samochodu wierzchniego okrycia, bo piękne słoneczne sierpniowe popołudnie zmieniło się w piękny rześki sierpniowy wieczór.
BILETY: 5 zł.
Szanujemy.
Przy kasie musieliśmy jednak swoje odstać.
Nie z uwagi na tłum zmierzających na trybunę kibiców. Po prostu pani kasjerce skończyły się wejściówki i musiała wezwać posiłki od kolegi pracującego przy drugim wejściu.
Jest też opcja dla chcących koniecznie uniknąć skromnego wydatku.
Najpierw jednak trzeba przejść przez las, a nie zapuszczaliśmy się do niego i nie wiemy, czy nie wymaga to powzięcia bardziej zaawansowanych środków w postaci maczety na przykład.
SPIKER: Owszem, w budce naprzeciwko trybuny.
Wszystko zgodnie z kanonami, choć na skraju trybuny, niedaleko klatki, słyszalność była mocno symboliczna.
CATERING: Brak, a po kilkugodzinnej podróży ostrzyliśmy sobie zęby na grillowaną kiełbaskę jak już dawno nie ostrzyliśmy.
TABLICA WYNIKÓW: Brak.
TOALETA: W budynku klubowym.
– Bardzo serdecznie zapraszam i cieszę się, że chce pan nas odwiedzić, ale dużo więcej do pokazania będziemy mieć za rok, po gruntownej przebudowie stadionu – przywitał nas prezes GKS-u Krzysztof Bączek, gdy zapowiadaliśmy wizytę na meczu z Warmią. Tym bardziej więc zachęcił do przyjazdu, bo kolejnej okazji do obejrzenia spotkania na stadionie w Wikielcu w obecnym kształcie może już nie być.
Decyzja Ministerstwa Sportu i Turystyki o przyznaniu 50-procentowego wsparcia wycenianych na 1,5 mln zł prac na stadionie dotarła do sąsiadującego przez las z Iławą Wikielca (do miejscowości dojeżdża nawet autobus komunikacji miejskiej) kilka dni wcześniej. Finalnie obiekt ma wyglądać mniej więcej tak:
Dziś też, naszym zdaniem, trybunie niczego nie brakuje.
Główną infrastrukturalną bolączką jest jednak budynek klubowy z szatniami.
Prezes Bączek nie ukrywa, że nie jest to powód do dumy. Wręcz przeciwnie. Jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, za rok piłkarze i działacze będą mogli przeprowadzić się na prawdziwe salony.
Z pracami trzeba uporać się bardzo szybko, bo inaczej pieniądze mogą przepaść. Taki obrót sprawy cieszy jednak rządzących klubem.
– Nie ma co odwlekać czegoś, od czego nie ma odwrotu. Będzie mobilizacja i wspólnymi siłami, czyli klub i samorząd, sprostamy zadaniu – deklaruje Bączek (na zdjęciu z lewej, obok przewodniczący komisji rewizyjnej Bogdan Werder, również mocno zaangażowany w działalność klubu).
Prezes GKS-u wie, jak prowadzić duże inwestycje. Krzysztof Bączek jest właścicielem zatrudniającej około 150 osób fabryki okien i drzwi Amex-Bączek. Z futbolem na dobre związał się 30 lat temu. Nie ogranicza się do zarządzania klubami, angażuje się też finansowo. Do GKS-u trafił w połowie 2018 roku. Wcześniej przez 10 lat działał w Unii Susz. Był tam prezesem i głównym sponsorem. Odszedł, bo nie udało się osiągnąć porozumienia z władzami Susza w kwestii rozwoju seniorskiej piłki nożnej w mieście.
Transfer do Wikielca był niespodzianką także dla samego Krzysztofa Bączka.
– Nie ukrywam, że przez lata patrzyłem na ten klub trochę z politowaniem, uważając, że porywają się tu z motyką na słońce, a sportowe ambicje daleko wykraczały poza organizacyjne przygotowanie klubu. Działacze przekonali mnie jednak, że wspólnie możemy zbudować tu coś fajnego. I powoli idziemy do przodu. Staramy się zachęcać coraz więcej osób, właścicieli firm do zaangażowania. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi – opowiada Bączek.
Jednym zaangażowanych, i to od wielu lat, jest Mariusz Jajkowski, ojciec dwóch piłkarzy pierwszej drużyny GKS-u, Mateusza i Szymona. Trzeci syn, 16-letni Cezary, coraz odważniej się do niej dobija. Głowa klanu Jajkowskich na własnej ziemi, za własne pieniądze, wybudowała pełnowymiarowe boisko, na którym mogą ćwiczyć nie tylko jego synowie, ale i cała drużyna. – To chyba jedyne w województwie prywatne boisko – twierdzi prezes klubu z Wikielca. Takich ludzi jak Jajkowski w GKS-ie nie brakuje.
Nikt tego głośno nie mówił, ale w Wikielcu zapewne w niedalekiej przyszłości chcieliby wrócić do III ligi, gdzie drużyna występowała w sezonach 2015/16 i 2017/18. Za pierwszym razem grały w niej tylko zespoły z dwóch województw (warmińsko-mazurskie i podlaskie), za drugim w całym kraju były już tylko cztery grupy III ligi, a GKS mierzył się z takimi firmami jak rezerwy Legii Warszawa, Polonia Warszawa czy Widzew Łódź. Wizyta w Wikielcu tej ostatniej drużyny, prowadzonej przez trenera Franciszka Smudę, oraz jej kibiców, jest tu żywo wspominana do dziś.
– Nie będziemy czarować, obawialiśmy się jak cholera jak to wszystko będzie wyglądać, ale potwierdziło się, że zwykła serdeczność i normalność to najlepsze wyjście z każdej sytuacji. Ponad 300 fanów z Łodzi poczęstowaliśmy grochówką. Rozstawili się na trybunie, zjedli, grzecznie dopingowali. Zero problemów. W dodatku zremisowaliśmy 2:2. Mało tego. Gdy wiosną pojechaliśmy na rewanż, wszyscy z Wikielca, działacze i kibice GKS-u, mecz oglądali z pięknej loży, do której zaprosili nas miejscowi. Super sprawa – opowiadają ludzie zaangażowani w działalność klubu.
Gdyby wśród kibiców piłkarskich w Polsce przeprowadzić sondę i zadać w niej tylko jedno pytanie: „Z czym lub kim kojarzy panu GKS Wikielec?” zdecydowana większość udzieliłaby zapewne jednej odpowiedzi: „Remigiusz Sobociński”. Wychowanek Jezioraka Iława (na głównym zdjęciu w środku, obok prezesa Bączka i trenera Wojciecha Tarnowskiego) w ekstraklasie rozegrał 202 spotkania, strzelił 26 goli. Dziś ma 45 lat i właśnie rozpoczął ósmy sezon w barwach GKS-u. Nie jest już podstawowym zawodnikiem, zwykle wchodzi do gry w drugiej połowie z ławki rezerwowych, ale gdy po meczu zamieniliśmy kilka słów, odnieśliśmy wrażenie, że to raczej decyzja trenera niż samego zawodnika. Sobociński wciąż imponuje sylwetką, szybkością i ma „to coś”, co w każdej chwili może rozstrzygnąć o wyniku meczu.
W spotkaniu z Warmią nie musiał. Wszedł na plac w 67. minucie, przy stanie 4:0. Bohaterem tym razem był Aleksander Kowalczyk, strzelec aż czterech goli.
– Można powiedzieć, że to mój człowiek, wyciągnięty z A-Klasy z Piasta Łasin. Był ze mną w Suszu, jest w Wikielcu – mówi z dumą prezes Bączek. Ma nosa nie tylko do biznesu, ale i do piłkarzy.
Szymon Tomasik