Aktualności

[100 meczów na 100-lecie PZPN] Chemik Moderator Bydgoszcz – Unia Gniewkowo (55/100)

PIŁKA DLA WSZYSTKICH01.07.2019 
W 2019 roku, z okazji 100-lecia PZPN, oglądamy i zachęcamy do obejrzenia na żywo 100 oficjalnych, rozgrywanych w Polsce spotkań. Jak było na jednym z nich? Zapraszamy do lektury!

12 czerwca 2019, godz. 19:49, finał Okręgowego Pucharu Polski Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, Bydgoszcz, ul. Glinki 79.

CHEMIK MODERATOR BYDGOSZCZ – UNIA GNIEWKOWO 1:2.

MECZ NR: 55/100.

PRZEJECHANE KILOMETRY: 298. Komfortowo i bez przygód, w większości autostradą. Bydgoszczy też za dużo szczęśliwie nie trzeba było zwiedzać (z całym szacunkiem dla Bydgoszczy), bo stadion Chemika znajduje się stosunkowo blisko wjazdu do miasta.

TEMPERATURA: 32 stopnie Celsjusza. Pięknie się jednak złożyło, że godzinę rozpoczęcia spotkania ustalono na wieczór, bo w środku dnia było zwyczajnie nie do zniesienia. Po zachodzie słońca dało się już żyć. I nawet w piłkę grać.

BILETY: Brak. Szkoda, że nie pomyślano o czymś na pamiątkę, bo nie był to przecież rozgrywany co dwa tygodnie mecz ligowy, lecz finał coraz bardziej prestiżowych rozgrywek. Choć z drugiej strony, jeśli komuś bardzo zależało na wyjeździe ze stadionu Chemika z gadżetem, nie było żadnego problemu.

SPIKER: Owszem. Tłumów nie porwał, ale i nie rozsierdził. Rzetelnie i poprawnie.

CATERING: Można coś podjeść w tętniącym życiem z uwagi na treningi grup młodzieżowych budynku klubowym.

W dodatku na trybunie można było skosztować darmowej, pysznej lemoniady.

Chętnych było mnóstwo, co biorąc pod uwagę panujące warunki atmosferyczne oraz walory smakowe napoju, dziwić nie powinno. Gospodarze byli jednak przygotowani na taką ewentualność, bo na stolik wjeżdżał termos za termosem.

Duża klasa. Niby mała rzecz, a wrażenie znakomite.

TABLICA WYNIKÓW: Tak.

W oczy się nachalnie nie rzucała, stała nieco z boku, ale kto potrzebował, wiedział, gdzie znaleźć.

TOALETA: Jak najbardziej. Można było skorzystać w budynku klubowym, można było i przed nim.

 

Jednego o sportowych wyczynach Chemika w ostatnich latach na pewno powiedzieć i napisać się nie da – że jest nudno. Od sezonu 2014/15 do 2018/19 to występy kolejno w: okręgówce, IV lidze, III lidze, IV lidze i znów III lidze. Żeby do tej kolejki górskiej dodać jeszcze nieco wrażeń, wciąż nie wiadomo, gdzie bydgoska drużyna zagra w kolejnych rozgrywkach…

– Wielu mówi, że jesteśmy za mocni na IV ligę, ale za słabi na III ligę i chyba coś w tym jest – uważa prezes sekcji piłkarskiej Chemika Dominik Malicki. – Organizacyjnie jesteśmy bardzo dobrze poukładanym klubem, spokojnie spełniamy wymogi III ligi, ale brakuje finansów. Jak porównuję nasz budżet z budżetami innych zespołów trzecioligowych, to nie ma wątpliwości, jesteśmy na dole. Żeby się bić o awans, trzeba mieć grubo powyżej miliona, my mamy około 600 tysięcy. Nie chciałbym jednak wszystkiego zrzucać na pieniądze. Szczególnie w tym sezonie mogliśmy się spokojnie na boisku utrzymać. Było kilka spotkań, których nie powinniśmy przegrać, a przegraliśmy. Z różnych względów. Dwa razy skrzywdzili nas sędziowie, ale i my sami marnowaliśmy sytuacje, których nie mieliśmy prawa zmarnować. Spokojnie mogliśmy mieć 6–10 punktów więcej – dodaje Malicki.

Chemik w rozgrywkach 2018/19 zajął miejsce oznaczające degradację, ale wskazał na uchybienia formalne, których dopuścili się rywale (brak ważnej licencji trenerskiej szkoleniowca Bałtyku Koszalin i niezgodne z regulaminem dopuszczenie do prowadzenia drużyny trenera Gwardii Koszalin). W pierwszej instancji podczas analizowania sprawy przyznano Chemikowi rację, ale koszalińskie kluby ukarano w zawieszeniu. W środę posiedzenie drugiej instancji – Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN. – Dalej na pewno nie będziemy się odwoływać. Zaraz rusza sezon. Jeśli Komisja orzeknie po naszej myśli – super, jeśli nie, gramy dalej, ale będę odczuwał spory niedosyt – komentuje prezes Chemika.

Malicki działa w klubie około 10 lat. Prezesem został pod koniec ubiegłego roku.

– Zaczynałem od różnych funkcji, jako wolontariusz. Byłem spikerem „na dziko”, gdy jeszcze nie trzeba było mieć licencji, pomagałem przy meczach, jeździłem na wyjazdy. Później byłem kierownikiem drużyny, wiceprezesem sekcji i teraz prezesem. Piąłem się po szczebelkach. Ma to swoje dobre strony, bo znam klub od podszewki – argumentuje.

Dziś w zarządzanym przez niego klubie trenuje, łącznie z seniorami, około 550 piłkarzy, z którymi pracuje 25 trenerów. Z sukcesami. Najnowszy to awans prowadzonego przez jednego z najlepszych piłkarzy pierwszej drużyny Chemika Szymona Maziarza zespołu juniorów młodszych (rocznik 2002 wsparty najzdolniejszymi graczami z rocznika 2003) do Centralnej Ligi Juniorów.

Chemik rozgrywa swoje mecze (rzecz jasna spotkanie z Unią również) na Stadionie im. Czesława Kobusa przy ulicy Glinki. To jeden z najbardziej charakterystycznych obiektów w województwie kujawsko-pomorskim. Zbudowany pod koniec lat 70. obiekt w latach świetności mogący pomieścić 15 tysięcy kibiców, dziś jednych straszy, innych zachwyca.

– W dłuższej perspektywie chcemy się pozbyć dużej trybuny i w jej miejsce postawić coś sensownego, ale własnymi siłami nie mamy szans. Na razie prace odbywają się jedynie w naszych głowach. Koncepcyjne – śmieje się prezes. W ostatnich tygodniach stadion i tak sporo zyskał dzięki temu, że był areną treningową dla zespołów grających swoje mecze w mistrzostwach świata do 20 lat na stadionie Zawiszy. Obiekt Chemika wyposażono w nową murawę i sztuczne oświetlenie. Dzięki temu starcie z Unią mogło się rozpocząć o nietypowej godzinie 19:49. To nawiązanie to daty powstania obchodzącego w tym roku 70-lecie klubu.

Kilka miesięcy temu obiekt Chemika był jeszcze bardziej charakterystyczny. Wzrok przechodniów czy przejeżdżających kierowców przyciągała jedyna w swoim rodzaju brama wjazdowo-wejściowa, a właściwie zdobiąca ją potężna konstrukcja.

Niestety, ze względu na opłakany stan techniczny napis trzeba było zdemontować i oddać na złom.

– Chcieliśmy go jakoś zagospodarować, na przykład zamontować na dachu budynku. Po zdjęciu okazało się jednak, że jest w stanie pozwalającym się tylko go pozbyć. Przerdzewiały, w jednym miejscu wręcz pękł przy zdejmowaniu. Szkoda, ale planujemy w niedługim czasie zrobić jakiś napis. Nie wykluczamy nawet, że coś podobnego do tego, co było, ale nieco mniejsze – deklaruje Dominik Malicki.

Rozmawiając z szefem najlepszego obecnie bydgoskiego klubu nie mogliśmy zapytać o relacje z tym najbardziej znanym, Zawiszą, z którym być może przyjdzie się w przyszłym sezonie Chemikowi zmierzyć w IV lidze (Zawisza do niej właśnie awansował).

– Zawisza jest jednym z kilku bydgoskich klubów, z którym łączą nas różne powiązania. Nie mam specjalnych odczuć w stosunku do Zawiszy, żeby były warte wyartykułowania. Zawisza, Polonia, Gwiazda, Budowlany KS, MUKS. Współpracujemy, ale i rywalizujemy ze wszystkimi. Pewnie gdybyśmy byli jedynym klubem w Bydgoszczy, mielibyśmy łatwiej, przynajmniej finansowo, ale sportowo nie wyglądałoby to tak, jak powinno. Jestem zwolennikiem jak największej liczby szkółek. Rywalizacja podnosi poziom – mocno dyplomatycznie odpowiedział prezes Chemika.

Dodajmy, że w województwie kujawsko-pomorskim w finale Regionalnego Pucharu Polski rozgrywa się dwumecz. Chemik dotarł do niego po raz czwarty w ostatnich pięciu latach. Wcześniej ani razu nie udało się zdobyć trofeum. Teraz po pierwszym meczu też się na to nie zanosiło…

Szymon Tomasik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności