Aktualności
25. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Piąty dzień Ekstraklasy – to nowa nazwa cotygodniowej analizy sędziowskiej prowadzonej przez Szefa Kolegium Sędziów w Polskim Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Przesmyckiego. Zapraszamy do przeczytania analizy z meczów 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
1. Śląsk – Legia: ocena ręki.
Obrońca Legii reaguje „elektrycznie” na zamarkowaną próbę strzału napastnika Śląska, upadając na murawę w celu zablokowania potencjalnego strzału na bramkę. Napastnik przekłada piłkę na drugą nogę, tym razem rzeczywiście strzelając, a piłka w jej drodze w światło bramki trafia w rękę obrońcy Legii, który zdążył podnieść się z murawy.
Brzmiące na pozór rzeczowo argumenty uznających kontakt piłki z ręką obrońcy za nierozmyślny, dotyczą wyrwanej z kontekstu ostatniej, już po strzale przeciwnika, fazy interwencji zawodnika Legii, który ucieka z ręką tak, że w momencie trafienia jej piłką, jest już ona praktycznie przy ciele. Natomiast analiza sytuacji powinna rozpocząć od momentu podrywania się zawodnika Legii z murawy po, jak to się potocznie określa, „wkręceniu” go w murawę, przez markującego strzał zawodnika Śląska.
Jeżeli ułożenie ciała i rąk zawodnika Legii w momencie rozpoczęcia, nieskutecznej jak wiemy, ucieczki ręki przed mocno strzeloną piłką byłoby naturalną konsekwencją jego podnoszenia się z murawy, to wtedy podnoszone przez krytykujących decyzję sędziego argumenty mogły być uznane za uprawnione, a kontakt de facto łokcia z piłką mógłby zostać uznany za nierozmyślny.
Jednak po podniesieniu się z murawy zawodnik Legii wykonał coś, co można określić jako rozmyślną reakcję w celu obrony bramki, polegającą na wysunięciu jego lewej nogi i prawej ręki tak, aby zablokowały one lot strzelonej przez przeciwnika piłki w kierunku bramki (w załączeniu dwie „stopklatki”: w momencie oddawania strzału przez zawodnika Śląska i tuż po strzale). Widoczne jest, że prawa ręka zawodnika Legii znajduje się na torze potencjalnego lotu piłki i w żadnym razie nie znalazła się ona w takim położeniu wskutek podnoszenia się tego zawodnika z murawy, ale w wyniku jego rozmyślnego działania. I to jest kluczowy moment, decydujący o konieczności uznania mającego później miejsce kontaktu piłki z ręką zawodnika Legii za rozmyślny.
Nie jest to argument w sprawie, ale warto podkreślić, że łokieć obrońcy Legii zatrzymał piłkę w jej locie w światło bramki. Tak więc ucieczkę zawodnika Legii z ręką po strzale, w kontekście jego uprzedniego zachowania, można traktować jako, co najwyżej, próbę stworzenia alibi, które zostało uznane przez sędziego, jak najbardziej prawidłowo, za fałszywe. Oznacza to, że rzut karny dla drużyny Śląska został podyktowany słusznie. Również prawidłowe było napomnienie udzielone zawodnikowi Legii, ponieważ piłka po strzale zawodnika Śląska zmierzała w światło bramki, a w takich przypadkach rozmyślny kontakt ręki z piłką zatrzymujący piłkę w jej drodze w światło bramki uznawany jest za niesportowy i jako taki karany napomnieniem.
2. Zawisza – Górnik: ocena spalonego.
Napastnik Zawiszy znajduje się w momencie kopnięcia piłki przez współpartnera na pozycji spalonej. Obrońca Górnika rozpoczyna bieg za piłką, a napastnik Zawiszy, oddalony w momencie podania od obrońcy o ok. 3 metry, biegnie za nim. W momencie zagrania piłki głową przez obrońcę, napastnik Zawiszy znajduje się za nim w odległości 1–1,5 metra, po czym atakuje go prawidłowo i skutecznie przejmuje piłkę. W omawianej sytuacji napastnik na pewno nie naruszył przepisu o spalonym z tytułu „dotknięcia lub zagrania piłki” czy też „wyraźnego zasłaniania pola widzenia…”. Tak więc odpowiadając na pytanie, czy był spalony, można sprowadzić analizę tylko do odpowiedzi na pytanie, czy napastnik Zawiszy „atakował przeciwnika w walce o piłkę”.
Przypomnijmy więc obowiązujące na krajowych boiskach konkluzje w części odnoszącej się do „atakowania przeciwnika w walce o piłkę” w omawianej sytuacji:
„1. Ocenia się, czy miało ono miejsce w momencie zagrania lub próby zagrania piłki przez zawodnika drużyny broniącej.
2. Zawodnik znajdujący się na pozycji spalonej nie może być uznany za spalonego z tytułu „atakowania przeciwnika w walce o piłkę”, jeżeli w momencie zagrania lub próby zagrania piłki przez przeciwnika znajduje się od niego w odległości większej niż 1–1,5 metra.
3. ……
4. Jeżeli zawodnik znajdujący się na pozycji spalonej znajduje się za przeciwnikiem zagrywającym lub usiłującym zagrać piłkę, to może być uznany za spalonego z tytułu „atakowania przeciwnika w walce o piłkę” tylko wtedy, gdy dochodzi do kontaktu fizycznego między nimi lub gdy ogranicza on ruchy przeciwnika zagrywającego piłkę.
5. ……”.
Tak więc w omawianej sytuacji cytowanie tylko pkt. 2 konkluzji nie jest uprawnione. Odpowiedź na pytanie, czy napastnik Zawiszy „atakował obrońcę w walce o piłkę” znajduje się w brzmieniu punktu 4. Konkluzji. Jest oczywiste, że nie dochodzi do kontaktu fizycznego między przeciwnikami, ani też napastnik Zawiszy nie ogranicza ruchów przeciwnika zagrywającego piłkę. Tak więc nie ma mowy o spalonym, a sędziowie swoją prawidłową, wzorcową decyzją potwierdzili swoją znajomość litery przepisów.
Powyższe będzie bardziej zrozumiałe po przeczytaniu brzmienia stosownego przepisu z Artykułu 11: „Przeszkadzanie przeciwnikowi oznacza utrudnienie przeciwnikowi zagrania lub możliwości zagrania piłki poprzez (…) atakowanie go w walce o piłkę”. Zachęcam do odpowiedzi na pytanie, czy napastnik znajdujący się za obrońcą zagrywającym piłkę w odległości nie ograniczającej ruchów obrońcy utrudnia mu zagranie piłki. Dodam tylko, że odczuwana przez obrońcę presja wynikająca z obecności za jego plecami napastnika w żadnym razie nie może być uznana za „utrudnianie mu zagrania piłki”.
3. Wisła – Ruch: nieuznany gol.
Zawodnik Wisły dopada piłki na wysokości linii bramkowej z prawej strony bramki i dośrodkowuje ją. Sędziowie uznają, że piłka nie opuściła całym obwodem pola gry i zezwalają na kontynuowanie akcji. Piłka trafia do innego zawodnika Wisły, który strzela na bramkę. Przeanalizujmy teraz następne fazy prowadzonej przez Wisłę akcji pod kątem zaistnienia spalonego.
Pierwszy wspomniany wyżej strzał zawodnika Wisły. Bramkarz paruje piłkę pod nogi znajdującego się w jego pobliżu zawodnika Wisły. Zawodnik ten w momencie strzału nie jest na pozycji spalonej, bliżej linii bramkowej, poza bramkarzem, był uciekający nieskutecznie w głąb boiska zawodnik Ruchu.
Nie ma spalonego.
Drugi strzał innego zawodnika Wisły – dobijanie sparowanej przez bramkarza piłki. Bramkarz ponownie broni i piłka trafia do kolejnego zawodnika Wisły, który strzela na bramkę Ruchu. Na pewno nie był on na pozycji spalonej.
Nie ma spalonego.
Trzeci strzał kolejnego zawodnika Wisły – po ponownej obronie bramkarza Ruchu. Piłka uderza w poprzeczkę i trafia na głowę zawodnika Wisły, który umieszcza piłkę w bramce Ruchu. W momencie strzału zawodnik ten miał przed sobą tylko bramkarza, co oznacza, że był on na pozycji spalonej i dobijając odbitą od poprzeczki piłkę odniósł korzyść z przebywania na pozycji spalonej.
Spalony.