Aktualności

W Madrycie, na polu truskawek i boisku „Lewego” – tak pracują dziecięcy trenerzy

PIŁKA DLA WSZYSTKICH07.09.2018 
Kontakt z pierwszym szkoleniowcem jest dla dzieci kluczowy. To on ma zaszczepić w najmłodszych miłość do futbolu, a tym, którzy piłkę już kochają – pomóc rozwijać swoje umiejętności. Właśnie tak postępują opiekunowie drużyn występujących w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Drogi do ich sukcesów w szkoleniu są jednak zupełnie różne.

Chyba nikt nie ma wątpliwości jak istotną rolę pełni trener w zawodowym klubie piłkarskim. To on odpowiada za dobór taktyki, przygotowanie i prowadzenie treningów oraz wiele innych elementów, jak np. przygotowanie mentalne. Szkoleniowcy pracujący z seniorami mogą przy tym liczyć na pomoc całego sztabu ludzi, w którym każdy ma jasno określone cele i zadania. Nieco inaczej sytuacja wygląda w futbolu dziecięcym i młodzieżowym. W tym wypadku na głowę trenera spadają najczęściej nie tylko wyżej wymienione obowiązki, ale także dodatkowe – chyba jeszcze ważniejsze – związane z wychowywaniem dzieci. Jak sobie z nimi radzą? W jaki sposób pracują? Odpowiedzi na te pytania udzieli piątka trenerów prowadzących zespoły w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Do 30 września 2018 r. można zgłaszać drużyny do jego XIX edycji, rozgrywanej w roku szkolnym 2018/19.

Nauka u najlepszych w Polsce

Statuetki dla najlepszych bramkarzy, zawodników i strzelców to nie jedyne indywidualne wyróżnienia, jakie co roku wręczane są podczas Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. 2 maja na PGE Narodowym swoją nagrodę z rąk selekcjonera reprezentacji Polski odbiera również trener. W tym roku tytuł najlepszego szkoleniowca przypadł Piotrowi Stołowskiemu, opiekującemu się zawodnikami Szkoły Podstawowej nr 7 z Koszalina. Pan Piotr w czasach juniorskich sam grał w piłkę w miejscowym Bałtyku, jednak jego karierę wyhamowały kontuzje i dziś całkowicie poświęca się pracy trenerskiej, którą zajmuje się od niecałych 3 lat.

Kiedy zaczynał jako asystent w zespole trampkarzy starszych Bałtyku, miał 27 lat i ambicje, aby w niedługim czasie poprowadzić jedną z drużyn samodzielnie. Ten cel udało się zrealizować już po roku, kiedy Stołowski objął rocznik 2006. Ten sam, z którym przed niespełna dwoma miesiącami cieszył się ze zwycięstwa na PGE Narodowym w finale kategorii U-12 chłopców. – Obejmując zespół półtora roku temu nie przypuszczałem, że będziemy w stanie w tak krótkim czasie osiągnąć tak duży sukces. Muszę podkreślić, że zapracowali na niego także inni trenerzy z naszej Akademii: Wiktor Butrym, Bartłomiej Kuniczuk oraz Łukasz Korszański – wymienia Stołowski. Triumf w rozgrywkach to olbrzymie osiągnięcie. Trener z Koszalina nie zamierza na nim poprzestawać: – Bardzo ambitnie podchodzę do swojej pracy. Obecnie kończę studia magisterskie, zaliczam też dużo stażów i kursokonferencji. Od każdego trenera czy wykładowcy staram się wyciągnąć coś dla siebie – opowiada pan Piotr. Kolejna okazja do nauki już niebawem – niedawno koszalinianin otrzymał zaproszenie na zgrupowanie Letniej Akademii Młodych Orłów, gdzie będzie miał okazję podglądać przy pracy czołowych specjalistów w Polsce.

O swój trenerski rozwój stale dba także założyciel Uczniowskiego Klubu Sportowego „Dwójka” z Gubina, Piotr Sobolewski. Na przełomie maja i czerwca szkoleniowiec przebywał na stażu w Akademii Zagłębia Lubin. Towarzyszył mu brat bliźniak, Patryk. Obaj panowie wspólnie realizują swoją pasję. W 2015 roku założyli własny klub, w którym szkolą chłopców w wieku 5-12 lat. Górna granica nie jest przypadkowa: – Stworzyliśmy „Dwójkę” z myślą o występach w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Zawsze podobała nam się idea rozgrywek i chcieliśmy być ich częścią – tłumaczy Sobolewski.

A co dzieje się z zawodnikami „Dwójki” po osiągnięciu 12. roku życia? Trenerzy bliźniacy zadbali również o to – ich klub ma podpisaną umowę partnerską z Cariną Gubin, do której trafia większość chłopców. Ci najbardziej wyróżniający się jeżdżą ponadto na testy do większych klubów. Ostatnio – do Lecha Poznań, Zagłębia Lubin czy też Chrobrego Głogów. – Będę mocno trzymał kciuki za chłopaków. Zawsze wpajałem im, że zaangażowanie i pasja to recepta na sukces. Starałem się być dla swoich podopiecznych wzorem, zawsze poświęcając się temu, co robiłem i stale się doskonaląc. Nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy – kończy Sobolewski, który jako najważniejsze w pracy z dziećmi wskazuje uczenie ich pewnych nawyków poprzez zabawę oraz zwracanie uwagi na każdy, najdrobniejszy nawet szczegół.

Od Częstochowy po Madryt

Samodoskonalenie to ważne słowo dla szkoleniowca Szkoły Podstawowej nr 7 z Częstochowy, Łukasza Tomczyka. Jego droga trenerska rozpoczęła się w domu dziecka, w którym się wychowywał: – Miałem opiekuna, który zaraził mnie miłością do sportu. W wieku 20 lat trenowałem już reprezentację domu dziecka w unihokeja. W międzyczasie grałem w piłkę w Zniczu Kłobuck, gdzie dostałem do prowadzenia grupę młodzieżową. Cieszę się, że miałem pasję, bo wyciągała mnie ona z bardzo różnych sytuacji. Nie wszyscy moi znajomi z czasów młodości skończyli tak dobrze – opowiada Tomczyk. W wieku 21 lat szkoleniowiec otrzymał ofertę stażu w częstochowskim Rakowie. W jego trakcie wywarł na przełożonych na tyle dobre wrażenie, że dostał do samodzielnego prowadzenia grupę zawodników. Równocześnie dbał o swój rozwój – w trakcie studiów zrobił uprawnienia instruktora piłki nożnej (jeszcze według starych przepisów), a po wprowadzeniu nowych regulacji zdobył kolejno licencje UEFA C oraz – całkiem niedawno – UEFA B.

W międzyczasie Tomczyk odbywał staże w klubach z całej Europy. Na długiej liście drużyn, w których miał okazję się uczyć są m.in. Atletico Madryt, Borussia Dortmund, PSV Eindhoven, Ajax Amsterdam czy Wolfsburg. Pobyt w tym ostatnim klubie był możliwy w dużej mierze dzięki pomocy zawodnika „Wilków”, Jakuba Błaszczykowskiego, który pochodzi spod Częstochowy. Od trenera bije pozytywna pewność siebie. – Potrafię zindywidualizować trening, dzięki czemu moi podopieczni każdego dnia robią postępy. W Rakowie pracujemy w periodyzacji taktycznej. Mówiąc najogólniej, jest to jak najwierniejsze przeniesienie warunków meczowych na trening. Wszystko jest w tym wypadku modelem gry – tłumaczy i podkreśla, że jego trenerskimi wzorami są Adam Nawałka oraz Jurgena Klopp, od których – jak sam przyznaje – można się wiele nauczyć.

Postać byłego selekcjonera reprezentacji Polski łączy Tomczyka z naszym kolejnym bohaterem, Wojciechem Suchowiczem: – Bardzo podobają mi się słowa trenera Nawałki o tym, że gdy jedzie się na turniej, najważniejszy jest zawsze najbliższy mecz. To bardzo mądre podejście, sam zawsze staram się to powtarzać moim zawodniczkom – opowiada Suchowicz, trener i prezes klubu SuchowiczTeam Wólka Panieńska, który jednocześnie społecznie pełni funkcję radnego i sołtysa. Co więcej, jest również sędzią lekkiej atletyki. Zamiłowanie do sportu i córki grające w piłkę (obie z sukcesami – w przeszłości zdobywały tytuły najlepszych zawodniczek finałów wojewódzkich Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, a starsza – Kasia – była nawet powoływana do młodzieżowych reprezentacji Polski) sprawiły, że w lipcu ubiegłego roku pan Wojciech założył własny klub. Tak, aby dziewczęta z okolicy mogły występować w różnych rozgrywkach. Jak to zwykle bywa w klubach z małych miejscowości, funkcjonowanie SuchowiczTeam jest możliwe dzięki zaangażowaniu rodziców trenujących w nim dziewczynek. – Gdyby nie pasja, to naszego klubu by nie było. Razem z zawodniczkami i ich rodzicami tworzymy rodzinę. Sam jestem społecznikiem i nie biorę nawet złotówki za to, co robię. Tutaj ukłon w stronę mojej żony, która cały czas mi na to pozwala – uśmiecha się Suchowicz i podaje przykład pomocy otrzymywanej od rodziców podopiecznych: – Ojciec jednej z dziewczynek – Marcin Siekierda – miał pole truskawek, które zaorał i teraz dzięki temu mamy boisko, na którym możemy grać i trenować. Mówimy na nie „Arena Siekierdowo” na cześć właściciela ziemi.

Obecnie klub zrzesza 30 dziewczynek w rocznikach 2004–10. Suchowicz w każdej stara się zaszczepić chęć rozwoju. – Licencję UEFA Grassroots C zdobyłem w marcu mając 53 lata na karku. Chciałem dać przykład moim podopiecznym. One uczą się w szkole, a ja pokazałem, że też nie stoję w miejscu, a stale się rozwijam. Teraz dziewczęta oficjalnie mają już trenera, a nie tylko opiekuna.

Nie tylko mężczyźni

Trenerkę i to z zawodniczą przeszłością mają również młode zawodniczki UKS Varsovii. Marta Konicka grała w piłkę na poziomie Ekstraligi, a jej ostatnim klubem był AZS PSW Biała Podlaska. W tym mieście pani Marta studiowała równocześnie na AWF-ie. Jak przyznaje, chciała pracować jako nauczyciel wychowania fizycznego oraz właśnie jako trener. Jeszcze w czasie studiów Konicka rozpoczęła pracę z młodymi piłkarkami w Ośrodku Szkolenia Młodzieży, a następnie została trenerką w Sportowej Czwórce Radom. Od 5 lat natomiast łączy zawód nauczycielki z pracą w Varsovii, gdzie zaczynała od prowadzenia sześcioletnich chłopców, a dziś opiekuje się dziewczynkami. – Kiedy pracowałam z chłopcami, cały czas ciągnęło mnie do futbolu dziewczęcego. Udało mi się namówić kilka dziewczynek ze szkoły do treningów, potem do nich dołączały następne. Teraz mam w Varsovii sekcję dziewczynek w wieku od 7 do 12 lat. Jestem pomysłodawczynią i założycielką tej sekcji – opowiada z dumą Konicka.

Trenerka podkreśla, jak ważny jest pierwszy kontakt dzieci z aktywnością fizyczną. – Najistotniejsze jest to, aby zarazić dzieci miłością do sportu. Aby ich nie zniechęcić. Trzeba pamiętać, że jeśli dziecko nie odnajduje się w jednej dyscyplinie, zawsze może zakochać się w innej. W Varsovii i w szkole staramy się budować u podopiecznych nawyki zdrowego trybu życia – mówi trenerka z Warszawy i wymienia elementy, które można kształtować dzięki grze w piłkę: koordynacja, szybkość i wytrzymałość. Mówi też, że teraz w ich klubie jest nieco łatwiej o motywację: – Kiedyś po tych boiskach biegał wychowanek naszego klubu, Robert Lewandowski. To wzór do naśladowania dla dzieciaków, które dzięki niemu rozumieją, że aby coś osiągnąć, trzeba włożyć w to bardzo dużo wysiłku – kończy Konicka.

Pasjonaci. Zaangażowani w swoją pracę siedem dni w tygodniu, działający nierzadko w trudnych warunkach. Poświęcają swój cenny czas i energię dzieciom pragnącym zostać zawodowymi piłkarzami. Marta Konicka, Piotr Stołowski, Łukasz Tomczyk, Wojciech Suchowicz i Piotr Sobolewski to przedstawiciele grupy trenerów, którzy – mimo że nie są postaciami z pierwszych stron gazet – mają do odegrania ważną rolę dla rozwoju polskiego futbolu. Sami są tego świadomi, dlatego stale się kształcą i zbierają nowe doświadczenia. Jednym z nich jest możliwość poprowadzenia drużyny w dużym ogólnopolskim Turnieju. „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” pozwala szkoleniowcom zetknąć się z organizacją przypominającą największe piłkarskie rozgrywki, sprawia, że trenerzy są w centrum zainteresowania mediów i daje możliwość poprowadzenia zespołu na PGE Narodowym. I choć turniej organizowany jest z myślą o najmłodszych, udział w nim – co przyznają sami zainteresowani – może być rozwojowy także dla opiekunów dziecięcych drużyn.

Zachęcamy do wzięcia udziału w XIX edycji „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Drużyny można zgłaszać do 30 września 2018 r. Szczegółowe informacje o Turnieju znajdują się na stronach: www.zpodworkanastadion.pl oraz www.laczynaspilka.pl.


Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności