Aktualności

[WYWIAD] Marcin Kaczmarek: To piękno piłki, gdy zespół z trzeciej ligi pokonuje rywala z ekstraklasy

Aktualności18.08.2020 
– Do tej pory wielu młodych piłkarzy KSZO mogło obejrzeć Wisłę Kraków tylko w telewizji. Nigdy nie grali też przy takiej publiczności, bo przyszło cztery tysiące kibiców. W moim wieku przyszło mi jeszcze zagrać z taką drużyną i awansować. Euforia była ogromna – przyznaje 41-letn Marcin Kaczmarek, pomocnik KSZO Ostrowiec.

To była największa sensacja meczów FORUTNA Pucharu Polski rozgrywanych w ostatni weekend. Trzecioligowe KSZO Ostrowiec pokonało ekstraklasową Wisłę Kraków.

By zagrać z takim klubem, najpierw musieliśmy dokończyć regionalny Puchar Polski, a byliśmy już w ćwierćfinale. To nawet trochę pokrzyżowało plany trenera, który chciał nas przygotować do sezonu ligowego. Wszystkie te mecze były bardzo zacięte. Najpierw pokonaliśmy 4:3 Granat Skarżysko Kamienną, potem 2:1 Wisłę Sandomierz, aż w końcu w finale 4:3 rezerwy Korony Kielce. Szkoleniowiec planował sparingi, a my wygraliśmy w tym czasie regionalny puchar. W nagrodę dostaliśmy od razu zespół z ekstraklasy.

Jakie było wasze podejście? Może czuliście, że jest szansa wygrać?

Skoro trafiliśmy na Wisłę, to chcieliśmy się jak najlepiej przygotować. Była ogromna mobilizacja w zespole. Część młodych zawodników do tej pory nawet nie wystąpiła w trzeciej lidze, a Wisłę mogła obejrzeć w telewizji. Mało tego, dla tylu kibiców na trybunach też nigdy nie grali. Ja, Wojtek Trochim czy Paweł Kaczmarek występowaliśmy w ekstraklasie i staraliśmy się dawać wskazówki. Także trener Sasal pogadał z młodymi zawodnikami.

Do przerwy zdecydowanie przeważali goście, ale byli nieskuteczni.

Po pierwszej połowie byliśmy na siebie źli, bo to Wisła utrzymywała się przy piłce, a my przez 30-40 minut głównie za nią biegaliśmy i traciliśmy siły. Miała kilka dobrych okazji i gdyby je wykorzystała, nie byłoby szansy na awans. W szatni mieliśmy do siebie sporo pretensji, padły mocne słowa i na druga połowę wyszliśmy z lepszym nastawieniem. A stracona bramka nami wstrząsnęła. Po golu Wisła trochę odpuściła i to my byliśmy lepszym zespołem. Wykorzystaliśmy nasz duży atut, czyli stałe fragmenty. Zresztą także w lidze więcej goli strzelamy po przerwie. Wyrównaliśmy z rzutu rożnego i zaczęliśmy jeszcze mocnej walczyć. W końcówce z rzutu wolnego z własnej połowy zagrał prostopadle Damian Mężyk, Szymon Stanisławski przed polem karnym przyjął piłkę, obrócił się i strzelił przy słupku. Ogromna euforia nie tylko nasza, ale także 4 tysięcy kibiców na trybunach. Dawno ich tak dużo tutaj nie było. W moim wieku przyszło mi jeszcze zagrać z Wisłą i awansować. Super uczucie. Trochę mi nawet było szkoda trenera Artura Skowronka, z którym dobrze mi się współpracowało w Olimpii Grudziądz i w Widzewie. Ale taka właśnie piękna jest piłka.



Wisła przyciągnęła tłumy na trybuny?

Ostatni raz tyle kibiców było na towarzyskim meczu z Lechem Poznań, kiedy KSZO obchodziło jubileusz 90–lecia. Teraz na trybunach była maksymalna liczba fanów, która mogła wejść [50 proc. pojemności stadionu – 4 tys. – przyp. red.]. Fani zrobili świetną atmosferę. Mam nadzieję, że przekonają się i będą częściej przychodzić na nasze mecze także w trzeciej lidze. Z Wisłą graliśmy o godz. 19:29 przy włączonych światłach, a wtedy klimat do piłki jest dużo lepszy niż o godz. 14 przy 30 stopniach gorąca. Dlatego kolejny spotkanie w lidze też zagramy wieczorem. Wierzę, że to przyciągnie kibiców, bo chcemy mieć dla kogo grać.

W kolejnej rundzie FORTUNA Pucharu Polski też byście chcieli zespół z ekstraklasy?

Nie musi to być Legia Warszawa, ale wystarczy bardzo dobra drużyna z pierwszej ligi. Jak choćby Widzew, a może jakaś inna drużyna, w której grałem. Na razie musimy długo czekać na losowanie, a kolejny mecz w pucharze dopiero w październiku, dlatego teraz najważniejsza będzie liga.

W trakcie kariery w Pucharze Polski zagrał pan w finale, dwa razy w półfinale, a także raz w ćwierćfinale. Dobre wspomnienia?

Z jednej strony tak, ale z drugiej szkoda, że nie udało się zdobyć tego trofeum. Najbardziej właśnie żałuję sezonu 2006/2007 z Koroną Kielce. W finale pucharu zagraliśmy z Groclinem Grodzisk Wielkopolski i to spotkanie zupełnie nam się nie ułożyło. Najpierw straciliśmy kuriozalną bramkę po strzale z ponad 30 m. Maciej Mielcarz chyba myślał, że piłka wyjdzie na aut, a skozłowała przed nim i wpadła do siatki. Kwadrans później Mariusz Zganiacz zobaczył czerwoną kartkę. Po tym finale w lidze z sześciu spotkań przegraliśmy cztery i spadliśmy na siódme miejsce, a była duża szansa, by znaleźć się na podium i zagrać w europejskich pucharach. To byłby debiut dla Korony. Pamiętam też, że w 2003 roku z drugoligową Ceramiką Opoczno napędziliśmy stracha Wiśle w składzie z Głowackim, Szymkowiakiem, Kosowskim czy Żurawskim. Prowadziliśmy 2:1 i dopiero w ostatniej minucie wyrównali.



Grał pan w KSZO już w sezonie 2004/2005. 14 lat później wrócił pan do Ostrowca. Dużo się zmieniło?

Wtedy po prostu cały drużyna drugoligowego Stasiaka Opoczno została przeniesiona do Ostrowca. To był dla mnie bardzo dobry sezon, który zaowocował transferem do Korony i debiutem w ekstraklasie. KSZO chciało walczyć o awans, na mecze przychodziło po 5–6 tysięcy kibiców, ale w trakcie rozgrywek zaczęły się problemy organizacyjne. Teraz w Ostrowcu jest tak naprawdę nowy klub, jest zupełnie inaczej niż 15 lat temu. Nowi ludzie, nikt chyba już nie pamięta za bardzo tamtych czasów. Pierwszy pobyt w Ostrowcu był nie tylko dobry sportowo, ale też prywatnie, bo tu poznałem żonę. I teraz po 12 latach gry w Gdańsku, Łodzi czy Grudziądzu wróciliśmy do siebie i już tu mieszkamy na stałe.

Od kilku sezonów w grupie czwartej trzeciej ligi trwa zacięta walka o awans. Stal Rzeszów, Resovia, Garbarnia Kraków, Hutnik Kraków czy Motor Lublin weszły wyżej. A co z KSZO?

Ta liga naprawdę jest bardzo trudna. Można mieć pieniądze i przez pięć lat nie awansować jak właśnie Motor. Na razie nic nie deklarujemy. Mamy ograniczony budżet, a trener jeszcze chciałby poszerzyć kadrę. Nie jest bogato, ale stabilnie. Jakby nadarzyła się okazja awansu, to biorę ją w ciemno.

Rozmawiał Andrzej Klemba

Fot. KSZO 1929 Ostrowiec / Cyfrasport

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności