Aktualności
[WYWIAD]: Historia zatacza koło. Pogromca Lecha znowu za sterami Olimpii
Czy dojdzie do powtórki sprzed trzech lat?
Sam chciałbym to wiedzieć (śmiech). Głęboko w to wierzę. Nie mogę jednak, niestety, niczego zagwarantować...
Czyli gdzieś tam w środku siedzi myśl sprawienia kolejnej sensacji?
Lech to fajny przeciwnik. Zespół jest w trudnym momencie. Trzy lata temu sytuacja była podobna. Lech do meczu z nami przystępował po niepowodzeniach w pucharach. Nie wszystko się u nich zazębiało, jak należy. Będziemy chcieli skrzętnie wykorzystać problemy Lecha. I zrobić wszystko, aby awansować. Tanio skóry nie sprzedamy! Nasz ewentualny awans... Olimpia sprawcą kolejnej sensacji? To byłoby coś spektakularnego! Sam wiem, jak ten mecz sprzed lat napędził koniunkturę na piłkę w Grudziądzu. Dlatego bardzo chciałbym powtórzyć taki sukces.
Wątki tych dwóch meczów bardzo się łączą. To chyba dobry znak?
Bardzo chciałbym tak myśleć... Lech jest jednak mistrzem Polski. Do meczu z takim rywalem trzeba podchodzić z dużą rozwagą i dużym respektem. Bo bez względu na to, czy Lech ma pięciu piłkarzy kontuzjowanych (trenerowi Maciejowi Skorży wypadło ze składu sześciu podstawowych piłkarzy – Barry Douglas, Kasper Hämäläinen, Darko Jevtić, Szymon Pawłowski, Tamas Kadar oraz kontuzjowany wcześniej Paulus Arajuuri) trzech, czy ośmiu, to mają na tyle szeroką i dobrą kadrę, że na boisku nie będzie widać aż tak dużej różnicy. Niezależnie od układu personalnego. Oczywiście zabraknie tych bardziej znanych, ale ci kolejni też są gotowi do gry na wysokim poziomie. I nie mamy co liczyć na taryfę ulgową. Musimy zagrać na 200 procent swoich umiejętności, aby sprawić sensację.
Mimo tak dużych ubytków kadrowych, to Lech będzie zdecydowanym faworytem?
Oczywiście. Trudno zakładać inną wersję (śmiech). Przyjeżdża do nas mistrz Polski. Już sam ten fakt świadczy o tym, kto jest faworytem. My przystępujemy do meczu z zupełnie innego pułapu. Startujemy jako zespół, który ewentualnie może coś ugrać, a stracić niewiele. Jeżeli zagramy dobrze i konsekwentnie, to mamy szansę sprawić niespodziankę.
Dziś Olimpię prowadzi ten sam trener, który trzy lata temu doprowadził drużynę do ćwierćfinału Pucharu Polski, eliminując właśnie po drodze Lecha. Wpisał się Pan na stałe w historię Olimpii.
Dlatego życzyłbym sobie powtórki. Pamiętam, jak kiedyś po meczu z GKS-em Katowice wchodziłem na salę konferencyjną, gdy na 1:1 wyrównał nasz bramkarz Michał Wróbel. Powiedziałem, że raczej to niemożliwe, abym jako trener drugi raz coś takiego doświadczył w karierze. Nie minął pełny sezon i znów jest szansa na coś wielkiego. Życie jest pełne niespodzianek. Mam nadzieję, że szczęście będzie nam sprzyjało. I że będziemy dla Lecha godnym rywalem.
Jak widać, historia lubi zataczać koło!
Żadnej opcji nie wykluczam (śmiech). Pragnę, aby po meczu z Lechem wszystkim w Grudziądzu dopisywały humory. Przede wszystkim chciałbym jednak żebyśmy zaczęli wygrywać na własnym stadionie. Na razie mamy z tym problem (Olimpia w dwóch pierwszych meczach I ligi zdobyła punkt, na inaugurację przegrała u siebie z Rozwojem Katowice – red.).
Wspomniany mecz z Lechem i awans do ćwierćfinału, a potem dwumecz z Legią Warszawa, to najwspanialsze momenty w historii Olimpii. Ewentualny sukces z mistrzami Polski znów przybliży Was do wielkich chwil klubu.
Nie zapominajmy, że po drodze czeka nas jeszcze jedna runda. Tak daleko jednak myślami nie wybiegamy. Skupiamy się na wtorkowym meczu. Chcemy zagrać skutecznie, strzelić jednego gola i nie stracić żadnego, a to wystarczy do przejścia do kolejnej rundy.
Obecny Lech jest silniejszy od tego sprzed trzech lat?
Obecny Lech to zupełnie inna drużyna. Nie mówię tu wyłącznie o umiejętnościach piłkarzy, siły kadry. Moim zdaniem jest lepszej niż wtedy, co organizacji klubu. Pod tym względem Lech bardzo poszedł do przodu. Mieliśmy okazję grać z Kolejorzem latem podczas zgrupowania w Gniewinie (Lech wygrał 2:1 – przyp. aut.). Jeśli chodzi o organizację, to Lech prowadzony jest na wzór klubów europejskich, według najwyższych standarów. Trzy lata temu nie było to aż tak widoczne. Wszystko, łącznie z doborem sztabu szkoleniowego, pokazuje, że Lech idzie w dobrym kierunku. Zobaczymy z jaką dyspozycją trafią na mecz z nami. Nie wiem w jaki sposób, wobec problemów kadrowych, trener Skorża zestawi swój zespół. Ale my też mamy swoje problemy. W tej chwili kontuzje leczy trzech moich kluczowych zawodników. Też mam ból głowy. W kolejce są jednak następcy. Mam przekonanie, że niezależnie od tego, kto zagra przeciwko Lechowi, zrobi wszystko, żeby pokazać się z dobrej strony. I znów zapisać się w historii klubu!
Przynajmniej ma Pan jeden problem z głowy – przed takim meczem nie musi Pan specjalnie motywować zawodników. Przecież oni wiedzą z kim grają.
Ze względu na krótki czas po ostatnim meczu nie mieliśmy specjalnego mikrocyklu przed Lechem. Może to i dobrze, bo przemotywować zespół jest bardzo łatwo. Im dłużej moi piłkarzy biliby się myślami z kim grają, to nie wiem, czy nie wpłynęło to bardzo negatywnie na ich postawę. A tak mają chłodne głowy.
Mimo wszystko zwycięstwo z Lechem może dać Pańskiej drużynie pozytywnego bodźca przez meczami w lidze. Zwłaszcza, że Olimpia wystartowała bardzo średnio.
Dokładnie. Tego bodźca nam potrzeba. Ten mecz jest po to, aby mój zespół przekonał się, że potrafi grać w piłkę. Może chłopacy uświadomią sobie, że te wyniki, które mocno nas pogrążają, to tylko splot nieszczęścia. Nikomu łatwo pola nie oddamy. Nie mam wątpliwości, że grając przeciwko Lechowi, udowodnimy, że jesteśmy dobrym zespołem.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski