Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Żarko Udovicić: W drugiej połowie spadły na nas wszystkie możliwe plagi
Udovicić w tym sezonie grał mało (dziewięć spotkań w PKO Ekstraklasie). Ciążyła na nim trzymiesięczna dyskwalifikacja za naruszenie nietykalności sędziego. Potem miał problemy zdrowotne. Jakby tego było mało, swoim zachowaniem zdenerwował trenera Piotra Stokowca i dopiero w końcówce sezonu dostał ponownie szansę. Wystąpił ze Śląskiem Wrocław w 37. kolejce, grając od początku do końca. W wyjściowej jedenastce pojawił się także w finale Totolotek Pucharu Polski. W 21. minucie przeprowadził rajd lewą stroną, który na bramkę zamienił Omran Haydary.
– Nie wiem, może dla was jest to dziwne, bo ja gram tylko ważne mecze. We Wrocławiu walczyliśmy o 4. miejsce, teraz finał, na początku rozgrywek Superpuchar Polski. Grałem z Broendby, wygrałem z Legia, Lechem, Piastem. To same prestiżowe starcia. Mówiąc jednak poważnie, był to dla mnie bardzo trudny czas. Nie chcę wnikać w szczegóły, tylko ja wiem, co przeżyłem. Najważniejsze, że zachowałem spokojną głową i powoli odzyskiwałem równowagę. Myślę, że dwoma asystami na finiszu sezonu pokazałem trenerowi, że dalej może na mnie liczyć – powiedział serbski piłkarz.
Choć Lechia dwukrotnie z Cracovią prowadziła, to przegrała 2:3 w dogrywce. W drugiej połowie obie drużyny stworzyły spektakl – to był istny rollercoaster emocji z przykrym finałem na koniec dla gdańszczan.
Powalczy o swoje
– Jestem dumny z tego jak się zaprezentowaliśmy. W drugiej połowie spadły na nas wszystkie możliwe plagi – kontuzja Rafała Pietrzaka, czerwona kartka Malocy. Przez kilka minut na boisku było takie zamieszanie, że nie wiedzieliśmy, co robić. Cracovia jak zwykle miała dużo dośrodkowań, ale powinniśmy się przed nimi lepiej bronić. Mogłem lepiej zareagować przy pierwszej bramce, kiedy van Amersfoort zszedł ze środka. Nie spodziewałem się, że Michał Nalepa nie trafi w piłkę, to mnie zatrzymało i nie zareagowałem tak jak powinienem. Cóż, obrona to nie jest mój żywioł, zdecydowanie wolę grać w pomocy – bił się w pierś Udovicić, który zostaje w gdańskim zespole na nowy sezon.
– Było w tym, co się działo w ostatnich miesiącach, dużo mojej winy. Jednak bardzo z równowagi wytrąciły mnie też problemy kardiologiczne. Przygotowania zimowe szły dobrze, chciałem się wiosną zrehabilitować za te dwie czerwone kartki [z ŁKS-em w 1. kolejce i Arką w 12. kolejce - przyp. aut.] i nagle ta choroba. Nie mogłem nic robić przez półtora miesiąca i to mnie trochę zdołowało. Teraz znów odżyłem. Powalczę w przyszłym sezonie o swoje – przyznał 32-letni zawodnik biało-zielonych.
Piotr Wiśniewski